Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Podpisanie umów z takimi zawodnikami jak Szymon Wójcik, który ma być jednym z liderów drużyny czy MaCio Teague mogło zwiastować, że Czarni w nadchodzącym sezonie będą prezentować przyjemniejszą dla oka koszykówkę niż w poprzednim. Być może tak ostatecznie będzie, ale póki co – daleka do tego droga. 8-osobowa rotacja na dłuższą metę może okazać się po prostu zbyt krótka. W sobotę na parkiecie nie pojawił się Carter Hendricksen. Dzięki temu minuty dostał junior Igor Stolarz. Były bardzo produktywne – wymusił dwie straty gdynian!
Mankamenty Czarnych? Przede wszystkim Mike Caffey nie wyglądał na wybitnego kreatora gry – do 16 punktów dołożył jedynie 2 asysty. Ewidentnie brakuje jego akcji dwójkowych z Benasem Griciunasem (6 punktów i 1 zbiórka). Litwin jest póki co cieniem zawodnika, który pod koniec poprzedniego sezonu imponował, grając w Starcie Lublin. Czarni minuty z nim na parkiecie przegrali z Arką 6 punktami – Griciunas jako jedyny w drużynie miał ujemną wartość w tej linijce.
Próby dogrywania piłki pod kosz do Wójcika Arka dobrze odczytywała. Czarni rozdali tylko 11 asyst. Dla porównania rywale, choć zdobyli o 13 punktów mniej mieli ich o pięć więcej.
Ale z drugiej strony – indywidualne popisy zawodników zapewniły gospodarzom pewną wygraną. Może to właśnie one będ recepta na sukces tegorocznych Czarnych?
Szymon Wójcik, autor jedynego double-double w meczu (10 punktów i 11 zbiórek) przy słabej grze Griciunasa i niewiele lepszej Pawła Leończyka wcielił się w rolę prawdziwej podkoszowej bestii. Zbierał piłki, dobijał po niecelnych rzutach, poza tym kilkakrotnie rzucał się na parkiet po te bezpańskie. Liderem punktowym Czarnych, jak niemal co mecz, był MaCio Teague (19 punktów, 8/14 z gry). Amerykanin popełnił jednak też aż 7 strat.
Solidnie zaprezentował się też Bartosz Jankowski, który podczas sparingów nieustannie udowadnia trenerowi Cesnauskisowi wartość. Tym razem do 8 punktów (w tym dwie trójki) dołożył też 8 zbiórek. Pokazał, że w trakcie sezonu będzie można na niego liczyć. Być może nie tylko w roli zadaniowca, wchodzącego do gry z ławki.
Arka drugi mecz z rzędu nie przekroczyła w Słupsku bariery 70 punktów. To daje do myślenia. Tej drużynie chyba brakuje ofensywnych armat. Nie można mieć większych zastrzeżeń do Andrzeja Pluty, który rzucił ich 21 punktów, trafiając 6 z 12 rzutów z gry. Nawet, jeśli konstruowanie akcji drużyny z nim na boisku wygląda jeszcze momentami dość topornie. Przecież Pluta przecież po to podpisał kontrakt w Gdyni, by dopiero uczyć się grać jako “jedynka”.
W pojedynkach z Griciunasem świetnie wyglądał natomiast Adrian Bogucki (14 punktów i 7 zbiórek). Polak fizycznie wręcz zmiażdżył swojego oponenta. Jeśli Arka chce wygrywać mecze w PLK, musi zdobywać więcej punktów. Trener Wojciech Bychawski liczy pewnie na odblokowanie się Grzegorza Kamińskiego (zaledwie 1 punkt, 3 asysty i 4 straty w 33 minuty), który w Słupsku z Treflem miał 0/5 za 3, a z Czarnymi 0/4. Dodatkowo na 5 punktach zatrzymany został Przemysław Żołnierewicz, co można uznać za spory sukces obrony Czarnych.
Bardzo dobre wrażenie po sobie zostawił Jakub Szumert, choć nie zdobył żadnego punktu. Bardzo dobrze wytrzymywał na nogach obronę gry tyłem do kosza Wójcika. Dodatkowo w jednej akcji zebrał aż 3 piłki w ataku. O wiele bardziej widoczny niż w piątkowym meczu z Treflem był też Stefan Kenić, autor 12 punktów i 7 zbiórek.
W niedzielę, o godz. 17 gospodarze ze Słupska zagrają z Treflem Sopot – stawką będzie triumf w turnieju. Ciekawe jak wypadną w starciu z tym silniejszym rywalem z Trójmiasta.
Czarni: Teague 19, Caffey 16, Szymkiewicz 12, Wójcik 10 (11 zb.), Jankowski 8 (8 zb.), Griciunas 6, Leończyk 6.
Arka: Pluta 21 (6 x 3), Bogucki 14 (7 zb.), Kenić 12 (7 zb.), Hrycaniuk 6, Żołnierewicz 5, Wilczek 3, Marchewka 2, Kamiński 1.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>