Zespół ze Stargardu, rozpędzony po ligowym zwycięstwie w Słupsku pojechał na Rumunii i był naprawdę bliski wywiezienia dwóch punktów z boiska wicemistrza tego kraju. Drugą kwartę Spójnia wygrała aż 28:16 i na przerwę schodziła z ośmioma punktami przewagi (44:36). Bardzo dobrze spisywał się amerykański duet obwodowy Talon Cooper (21 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek) – Luther Muhammad (18 punktów, 8/15 z gry), a swoje robił także Wesley Gordon (11 punktów i 7 zbiórek). Polski zespół do końca zachowywał szanse na zwycięstwo.
Niestety, gdy wydawało się, że może dojść do dogrywki stalowe nerwy zachował ten, który kilka lat temu w barwach Zastalu Zielona Góra przesądził o zwycięstwie polskiej drużyny z CSKA Moskwa – Kris Richard.
W drugim meczu grupy E FIBA Europe Cup inny rumuński zespół Fotbal Club Arges pokonał estońskie BC Parnu Sadam 67:65. Spójnia mimo porażki zachowuje duże szanse awansu do drugiej fazy rozgrywek – nawet z pierwszego miejsca!
Jakby ktoś miał wątpliwości, czy Richard zawsze miał w sobie tak wiele Damiana LIllarda, jeśli chodzi o reakcję po rzutach decydujących o zwycięstwach swoich drużyn, przypominamy jego akcję przeciwko CSKA.
King bez szans w Maladze
Co tu dużo mówić – tego można było się spodziewać. Wicemistrzowie Polski ze Szczecina nie mieli szans w starciu z Unicaja Malaga, przegrali 60:83. Porażka byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie świetna skuteczność z rzutach za 3 punkty Tony’ego Meiera (15 punktów, 5/9 zza łuku).
Andrzej Mazurczak w starciu z rywalem z ACB zdobył tylko 2 punkty, oddając ledwie trzy rzuty z gry. W trakcie 25 minut spędzonych na boisku miał też zaledwie 1 asystę. Dużo korzystniej wypadł szykowany na jego zmiennika Teyvon Myers (13 punktów, 7 asyst, 4 zbiórki i zaledwie -4 Kinga, gdy przebywał na boisku).
Niewiele wyszło z wyczekiwanego przez polskich kibiców starcia Aleksandra Balcerowskiego (15 minut, 0 punktów, choć był pomocny w obronie) z Aleksanderem Dziewą (6 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki). Lubimy szukać optymizmu przed przyszłorocznym EuroBasketem, więc o tym meczu w wykonaniu naszych reprezentantów będziemy chcieli jak najszybciej zapomnieć.
King mimo dwóch porażek zachowuje szanse awansu do fazy playin. Kluczowy dla dalszych losów mecz rozegra w najbliższy wtorek, podejmując niewygodne, choć będące w zasięgu Filou Oostende. Rywal z Belgii podobnie jak King przegrał mecze z Petkimspor i Unicają.
Trefl znów był blisko i znów przegrał
Trzeci kolejny mecz i właściwie – trzeci raz ten sam scenariusz. Mistrzowie Polski w rozgrywkach Eurocup tym razem ulegli na własnym boisku Joventutowi Badalona 73:78. Jeszcze niespełna minutę przed końcem był remis, lecz w decydujących momentach więcej zimnej krwi zachowali rywale.
Trefla nie uratował fenomenalny występ Tarika Phillipa, który do 21 punktów dołożył aż 12 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty. Do gry wrócił leczący ostatnio uraz Andy Van Vliet (15 punktów, 5 zbiórek) i długo wydawało się, że mistrzowie Polski mogą sprawić niespodziankę. Tref jeszcze na początku ostatniej kwarty miał 5 punktów przewagi.
Zespół z Sopotu w tabeli grupy A Eurocup z kompletem trzech porażek – poniesionych łącznie różnicą zaledwie 11 punktów – zajmuje przedostatnie, dziewiąte miejsce. Za tydzień podopieczni Żana Tabaka szansy na przełamanie będą szukać w wyjazdowym starciu z Buducnost Podgorica.
11 komentarzy
Tylko głupców to jeszcze dziwi.
FIBA Europe Cup to rozgrywki szyte na PLK, niestety Liga Mistrzow czy EuroCup za wysokie progi. Lepiej grać w nizszej randze pucharu, ale walczyć i wyrywać niż grać wyżej i brać cięgie lania co tydzień
Trefl kontynuuje tradycję w Eurocup, która prezentował Śląsk.
przecież Anwil grał z kierowcami Ubera, jaki tu sens. Zawsze trzeba grać z lepszymi.
Anwil już raz to zrobił, zapisał się do Europejskiego Pucharu Osiedlowego, wygrał go i wszyscy we Włocławku byli zadowoleni. Przyznaje, że mi się ten pomysł podoba, puchar jest? Jest. Kibic zadowolony, nie musi iść na terapię po piętnastu kompromitujących porażkach, a klub ma tacę z biletów. Pokonujemy raz kierowców uberów, raz hodowców reniferów, ale pokonujemy, słowo jakże cenne, w tych realiach ligowych, jakie mamy.
Zastanawiam się tylko, czy dla zgromadzonej tutaj szanownej śmietanki komentatorskiej, w ogóle istnieje jakiś „puchar”, który zaspokoiłby wszystkie gusta? Bo na razie większość opinii można by podsumować zwięzłym „wszystko ch..j!”, bo jeden puchar „za mocny”, a inny „za słaby”…
Przypominam, że Stal też była w finale tego pucharu, i to przed Anwilem. Nieznacznie przegrała.
Trefl widzi teraz, co to znaczy poziom Eurocup. A gra w pełnym skladzie! Ze Śląska się śmiano, że przegrywa ale teraz śmiech chyba słabszy co? a Sląsk dwa sezony grał poorany kontuzjami, w drugim polowa składu byla na L:4. Trefl zgarnie jeszcze niejeden raz w czapę.
Dokładnie tak było – nawet sezon z TT w składzie, kiedy w wielu meczach byliśmy bardzo blisko – można wskazać spokojnie 7-8 meczów na styku lub w przebiegu meczu „do wygrania” i kończyło się tak jak wczorajszy mecz Trefli. Zobaczymy jak dalej – ale początek jakiś obiecujący nie jest – nie oszukujmy się 😉
Druga sprawa – mecz z Joventutem, fajną drużyną z najlepszej europejskiej ligi, a trybuny…? Żenada. Dla KOGO ten puchar w Sopocie?
Gdzie ten wybitny gracz Dziewa? Wczoraj wyglądał bezradnie. Gdzie ten mistrz asyst, Mazurczak? wczoraj nie istniał. Taka prawda o sile Kinga. Auuu! Tak to robią kibice? Dwie mocne porażki i niesmak. Auuu, fakt, boli.
XD Auuu … XD
To pokazuje dobitnie poziom polskiej ligi, której MVP jest bezradny jak dziecko w takich meczach.