Przed rozpoczęciem niedzielnego meczu przy ul. Mieszczańskiej za zdecydowanego faworyta uchodzili niepokonani w tym sezonie i mający ambicje awansu do PLK wałbrzyszanie. Bukmacherzy za ich wygraną proponowali kurs jedynie 1,35. Zwycięstwo rezerw Śląska wyceniali aż 3:1.
Jakże bardzo się mylili.
Komplet widzów w Kosynierce oglądał wyrównaną walkę jedynie w pierwszej kwarcie. No dobra, czasami też nie oglądał:
Gdy już wszystko z oświetleniem wróciło do normy i zaczęła się druga kwarta, wynik do spodziewanej normy już nie wrócił. Między 10. a 20. minutą meczu rezerwy Śląska rozbiły faworyta z Wałbrzycha aż 24:5. To był istny nokaut! Górnik miał jeszcze 20 minut na odwrócenie losów meczu, lecz nie zdołał się już pozbierać z desek.
Młodzi podopieczni Marcina Grygowicza kompletnie zastopowali akcje ofensywne gości. Zespół, który w dwóch pierwszych meczach tego sezonu zdobywał średnio po 90,5 punkty, tym razem nie przekroczył nawet 60. Adrian Kordalski w poprzednim meczu przeciwko ekipie z Krosna zdobył dla Górnika aż 33 punkty. Tym razem skończył z dorobkiem zaledwie 9. W ciągu 26 minut młodzi wrocławianie pozwolili mu oddać jedynie dziewięć rzutów z gry.
W barwach Śląska wyróżnili się Aleksander Leńczuk (15 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty) oraz Mikołaj Adamczak (16 punktów). Co warte podkreślenie – trener Grygowicz posłał do boju aż 10 graczy i każdy z nich spędził na parkiecie od 15 do 26 minut. Właśnie tak powinno się prowadzić zespół rezerw.
Po trzech meczach nowego sezonu WKS Śląsk II Wrocław, ekipa złożona z graczy o średniej wieku jedynie nieco przekraczającej 20 lat, jest liderem tabeli z dorobkiem trzech zwycięstw. Bilans małych punktów? +100.
Imponujący początek sezonu w wykonaniu wrocławskiego klubu. Póki co – istna potęga! Na każdym szczeblu rozgrywek.