Strona główna » Pożar w Lublinie, wszystko płonie – Gronek błądzi, a Karolak się boi

Pożar w Lublinie, wszystko płonie – Gronek błądzi, a Karolak się boi

0 komentarzy
– Nie wierzę, by Start mógł spaść z PLK – powtarzał jak zaklęcie od kilku miesięcy na naszych łamach Piotr Karolak. Aż w końcu, po sobotniej porażce lublinian 80:91 z Czarnymi Słupsk, zmienił zdanie. – Teraz gdy spoglądam w terminarz, potrafię już sobie wyobrazić Start w I lidze – przyznaje. Jak Start wpędził się w tak ogromne tarapaty?

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Pod względem wysokości budżetu klub z Lublina plasuje się w górnej części tabeli PLK. Ale od początku sezonu Start gra po prostu fatalnie i z każdym kolejnym meczem coraz mocniej przypomina drużynę, której zawodnicy mają już tego wszystkiego – i siebie nawzajem – po prostu dosyć.

– Graliśmy ostatnio z kilkoma zespołami zagrożonymi spadkiem z PLK i żaden z nich nie sprawił na mnie tak złego wrażenia jak Start. Nawet nie chodzi o to, jak jego zawodnicy grali w kosza czy o taktykę obraną przez trenera. Bardziej mówię o mowie ich ciała. Momentami można było odnieść wrażenie, że biegają po boisku za karę. Jak na mój gust zespół z Lublina ma większy problem mentalny, ten w szatni niż sportowy na boisku – usłyszałem niedawno od asystenta jednej z drużyn PLK.

Coś w tym może być, bo Start – choć nawet w sobotnim meczu z Czarnymi momentami prezentował się całkiem nieźle, prowadząc 22:10 czy 39:29 – nie po raz pierwszy nagle jakby w trakcie meczu zapomniał na czym polega gra w koszykówkę i nie potrafił odpowiedzieć na zmieniające się warunki dyktowane przez rywali. Jeśli faktycznie problem tkwi gdzieś w szatni, w relacjach zawodnicy – sztab trenerski, to trener Artur Gronek w sobotę jedynie dolał oliwy do ognia:

O tym, że w szatni Startu nie dzieje się najlepiej informowaliśmy już na początku lutego, przy okazji afery wokół Kacpra Młynarskiego. Trener Startu narzeka na postawę podopiecznych, ale wypada zauważyć, że to on był odpowiedzialny za ich dobór. A także – że to on odpowiada za to, by trafić do nich ze swoimi taktycznymi pomysłami. Póki co na obu polach trener Gronek w tym sezonie poległ.

Fatalną pracę szkoleniowca lubelskiego klubu i całego sztabu odpowiedzialnego za politykę transferową Startu najlepiej obrazuje zamieszanie z pierwszych miesięcy sezonu z Sherronem Dorsey-Walkerem. Trener Gronek za wszelką cenę chciał pozyskać Amerykanina, upatrując w nim lidera drużyny. Kłopot w tym, że do tej roli Dorsey-Walker, głównie pod względem charakterologicznym, się nie nadawał. I nigdy się do niej szczególnie nie palił. Taki już typ gracza, który idealnie czuje się w roli 2-3 opcji w zespole.

Gronek (choć nie powinien) mógł być jeszcze tego lekko nieświadomy – pewnie pozostawał pod wrażeniem świetnych meczów Dorsey-Walkera jeszcze w barwach Kinga Szczecin przeciwko prowadzonej przez niego Astorii Bydgoszcz w poprzednim sezonie. Ale chociażby asystent trenera Startu Michał Sikora powinien zdawać doskonale sprawę z ograniczeń zawodnika – w końcu Dorsey-Walker był zawodnikiem Startu już w sezonie 2020/21. Szefowie klubu z Lublina mieli kilka miesięcy, by przekonać się z jakiego typu koszykarzem mają do czynienia. Ewidentnie ten okres przespali, a przed rozpoczęciem sezonu za zawodnika, którego nowy trener kreował na lidera zespołu zapłacili jeszcze Kingowi Szczecin 20 tys. dolarów. odstępnego.

To jeden z większych skautingowych wiełbłądów PLK tego sezonu.

– Po prostu rzeczy, które sobie ustaliśmy w kontekście bycia liderem zespołu i brania ciężaru odpowiedzialności na siebie w odpowiednich momentach, nie zawsze nam się sprawdzały – tłumaczył szczerze powody rozstania z Amerykaninem trener Gronek.

Korzystając z pokaźnego budżetu w zamian za Dorseya-Walkera klub sprowadził Gabe’a DeVoe. Później jeszcze, skoro kontuzji doznał Roman Szymański przywrócił do gry Młynarskiego i wysupłał dodatkowe 100 tys. zł na licencję dla szóstego obcokrajowca – doświadczonego Litwina Benasa Gruciunasa. Wyników w lidze to jednak nie poprawiło.

Trzy kolejki przed końcem Start jest już realnie zagrożony spadkiem – w następnej kolejce zagra z Twardymi Piernikami w Toruniu, później podejmie MKS Dąbrowa Górnicza, a na koniec pojedzie do Stargardu.

– Tak, pamiętam że w styczniu przekonywałem, że spadek Startu jest niemożliwy. Nie wypieram się też tego, że jeszcze przed rozpoczęciem meczu z Czarnymi bylem przekonany, że zespół z mojego rodzinnego miasta wygra i uniknie nerwowej końcówki sezonu – przyznaje lekko zszokowany kolejnymi porażkami Startu nasz ekspert Piotr Karolak. – Co mogę powiedzieć teraz? Tak, już boję się o dalsze losy Startu. Gdy spoglądam w terminarz – potrafię sobie wyobrazić jego spadek z PLK. Jeśli Start przegra najbliższy w Toruniu, w Lublinie zrobi się już naprawdę gorąco i pożar może okazać się trudny do opanowania. Ale też wygrana w Toruniu w zasadzie załatwia sprawę utrzymania PLK w Lublinie. Takie już jest piękno sportu – wygraj albo giń. Póki co Start znalazł się jednak w paskudnej sytuacji – dodaje.

Z Arturem Gronkiem lubelski klub przed rozpoczęciem obecnego sezonu związał się trzyletnim kontraktem.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet