Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1. King Szczecin (18-7) – wygrali 8 z ostatnich 10 spotkań, mają najlepszy atak w lidze, Andrzej Mazurczak gra na poziomie MVP, a jeszcze porządnie nie mógł się zaprezentować Alex Hamilton. Pozycji lidera w tabeli przed playoff „Wilki Morskie” mogą już nie dogonić, ale czy to o czymś przesądza, skoro niedawno pewnie ograli mistrza we Wrocławiu? King – w odróżnieniu od Śląska i Legii – może, ale nic nie musi. Spory komfort.
2. Śląsk Wrocław (19-5) – Ertugrul Erdogan uporządkował sytuację w drużynie, wygrał 4 mecze z rzędu z niżej notowanymi rywalami. Gra nie wygląda może błyskotliwie (w EuroCup nie zmieniło się w zasadzie nic), ale kryzys z czasów Andreja Urlepa przeminął. Wróciło też zdrowie w zespole – 12-osobowa rotacja nie zawiera wprawdzie klasycznej jedynki, ale pozwala na szczególną intensywność gry w obronie. Jeremiah Martin potrafi sam rozstrzygać mecze. Kandydat do finału, to pewne, ale później sprawa wydaje się otwarta.
3. Legia Warszawa (16-9) – przeprowadziła rewolucję w składzie, przechodząc w kilka miesięcy od nacisku na obronę do wygrywania atakiem. Zespół Wojciecha Kamińskiego nie przegrał w marcu żadnego meczu i jest na dobrej drodze do miejsca w pierwszej czwórce przed playoff. Do powtórzenia sukcesu z zeszłego roku (i uratowania obecnego sezonu) konieczna będzie wyraźnie lepsza gra polskich graczy drużyny z Warszawy, włączając w to także Geoffreya Groselle’a.
4. Anwil Włocławek (13-12) – należę do osób, która spodziewają się, że ekipa Frasunkiewicza jednak zdoła wturlać się do playoff. Później jest w nim w stanie grać tak dobrze, jak w ostatnich meczach w FIBA Europe Cup. Są w drużynie gabaryty, jest doświadczenie, są strzelcy, a Victor Sanders broni za siebie i jeszcze kilku kolegów z drużyny. Jeśli będzie pierwsza ósemka, to może potem być i pierwsza czwórka. Przynajmniej. Niezależnie od faktu, że przecież to sam Anwil wpędził się w obecne kłopoty.
5. Trefl Sopot (16-8) – w ostatnich dniach myśląc o zespole z Sopotu masz przed oczami transfer Strahinji Jovanovicia, ale to tylko pozory, związane z kontuzjami. Z Nevelsem i Salumu w składzie Trefl nie będzie przegrywał meczów z drużynami z dolnej połowy tabeli, takich jak ten w Łańcucie. W czołówce tabeli zespół Źana Tabaka wydaje się największą zagadką – zdobycie Pucharu Polski nie mogło być przypadkiem, ale jednocześnie nikogo nie zdziwi wpadka już w pierwszej rundzie playoff. Obiecująco przed playoff wygląda najlepsza w lidze (39.7%) skuteczność rzutów z dystansu.
6. Spójnia Stargard (15-10) – mijają miesiące i tygodnie, a Spójnia, niby już rozpracowana, nadal trzyma się blisko czuba tabeli i wygrywa mecze z mocnymi rywalami, tak jak ostatnio w Ostrowie. Nie można sprowadzać tej drużyny do samego Courtneya Fortsona, ani jednej z najlepszych defensyw w lidze. Bardzo mocny okazał się zestaw podkoszowy Penava – Benson, a trener Sebastian Machowski, zresztą jak zwykle w Polsce, wykonuje świetną robotę. Derby w pierwszej rundzie playoff z Kingiem Szczecin? Ależ byłby to hit.
7. Stal Ostrów Wlkp. (16-8) – przez moment wydawało się, że to oni będą najpoważniejszym kandydatem do zdetronizowania Śląska, ale odkąd na chwilę zajęli fotel lidera, wyraźnie stracili rytm. Mimo wielu prób nie udało się znaleźć „właściwej” jedynki, więc uznano, że w sumie to można poradzić sobie bez niej. Transfer Michała Michalaka powinien być znaczącym wzmocnieniem ofensywnym, zobaczymy, w jakim stopniu reprezentant Polski odmieni grę „Stalówki” i czy z rozgrywaniem Aigars Skele poradzi sobie sam. Bo na powrót Adonisa Thomasa do formy sprzed pół roku nie wierzy już prawie nikt.
8. Zastal Zielona Góra (15-10) – na przekór wszystkim problemom organizacyjnym i zaszłościom, grają naprawdę dobrze. Ostatnie mecze wygrywali nawet w poważnym osłabieniu, w składzie bez Przemysława Żołnierewicza i Alena Hadzibegovicia. Kto wie, co by było, gdy Bryce Alford zaczął tak trafiać dwa miesiące wcześniej. Playoff jest bardzo blisko Zielonej Góry, ale nawet gdyby na ostatniej prostej się nie udało – trener Oliver Vidin już teraz zasługuje na wyróżnienie za pracę w tym sezonie.
9. Czarni Słupsk (13-12) – wciąż są na ósmym miejscu i „misja playoff” nadal może się powieść. Trener Cesnauskis potrafił zbudować najlepszą obronę w lidze, ale błędów w budowie zespołu nie udało mu się już odkręcić – w tym sezonie rozczarowaniem są w sumie wszyscy Amerykanie poza Billym Iveyem. Przed Czarnymi teraz seria 5 arcyważnych meczów – czy da się wygrać 4 z nich, mając mocno kulejący atak i apatię części graczy?
10. Sokół Łańcut (9-16) – zwycięzca rywalizacji w kategorii „największa zmiana na plus w trakcie sezonu”. Świetnym posunięciem okazało się ściągnięcie trenera Marka Łukomskiego, ale nie zapomnijmy też o nowym sponsorze, który pomógł dokonać wartościowych transferów. O ich jakości świadczyć może choćby liczba telefonów tuż przed końcem okienka w sprawie dostępności Adama Kempa. Beniaminek ma trudny terminarz i mimo 3 punktów zapasu nie zapewnił sobie jeszcze utrzymania, ale – grając dalej na solidnym poziomie – jakieś zwycięstwo powinien jeszcze wyrwać, zwłaszcza w twierdzy na Podkarpaciu.
11. MKS Dąbrowa Górnicza (9-15) – drużyna Jacka Winnickiego z najsłabszą obroną w całej lidze? Trudno się do tego przyzwyczaić, no ale takie są fakty. MKS przegrał 7 z 8 ostatnich meczów, ewidentnie kończy sezon „na oparach”. Tradycyjnie uwagę kibiców przykuło kilka dobrych zagranicznych transferów i, niestety, marginalna rola polskich graczy. Przed zespołem z Zagłębia 5 wyjazdowych spotkań, kto wie, teoretycznie może się jeszcze zrobić nerwowo.
12. Start Lublin (8-17) – dla odmiany największy przegrany w kategorii „wynik sportowy wobec wysokości budżetu i oczekiwań”. Dobra passa w lidze ENBL nie zmieni faktu, że 8 wygranych w 25 meczach to klęska zespołu Artura Gronka. Otrzymaliśmy przeciętny w obronie i fatalny w ataku zespół (przedostatnia ofensywa ligi), który za chwilę zamiast szykować się na playoff, może liczyć punkty w małej tabeli decydującej o utrzymaniu. Wszyscy Polacy w składzie zaliczyli regres – coś w tym sezonie w Lublinie poszło bardzo nie tak.
13. Astoria Bydgoszcz (8-17) – w tabeli wciąż jest w trudnej sytuacji, ale nie ulega wątpliwości, że Athanasios Skourtopoulos pozytywnie odmienił grę zespołu, potrafił wygrać 3 z 6 meczów oraz do tego zrobić dobre wrażenie we Wrocławiu i Warszawie. Bezcenne było też dodanie do składu Daniela Szymkiewicza, wciąż wartościowego polskiego gracza po obu stronach parkietu. Jeśli uda się utrzymać ekstraklasę w Bydgoszczy, następny sezon z greckim trenerem może być naprawdę ciekawy.
14. GTK Gliwice (8-16) – jest rewelacyjny Earl „wiek to liczba” Rowland, którego warto oglądać i mieć w zespole, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że GTK to raz jeszcze zlepek losowo wybranych koszykarzy, którzy „gdzieś tam kiedyś coś grali i akurat byli w mailach od agentów”. Ciężko tak naprawdę nawet wskazać, jakim stylem chce grać trener Maros Kovacik, wszystko dzieje się mocno przypadkowo. Cieszą minuty i rozwój Mateusza Szlachetki, ale czy cokolwiek jeszcze?
15. Twarde Pierniki Toruń (6-19) – dwa ostatnie zwycięstwa z Kingiem i Czarnymi wlały entuzjazm w serca zawodników i toruńskich kibiców, choć wciąż może się okazać, że budzik zadzwonił zbyt późno. Na pewno za długo trwał bałagan na obwodzie zespołu – granie większości sezonu bez klasycznej jedynki kosztowało sporo porażek w zaciętych meczach. Jeśli Persons i Gibbs nadal będą dostarczać punktów, jak w ostatnich spotkaniach, a Aaron Cel wykrzesa z siebie jeszcze na miesiąc formę na poziomie poprzedniego sezonu – cud w Toruniu (potrzeba 3-4 wygranych) wciąż może się wydarzyć.
16. Arka Gdynia (8-16) – nie było w nowym/starym klubie z Gdyni budżetu na miarę playoff, ale i tak słowo „rozczarowanie” niestety bardzo tutaj pasuje. Krzysztof Szubarga fantastycznie zaczął sezon i karierę trenerską, ale potem wszyscy wyraźnie spuścili z tonu – w 2023 roku ich bilans wynosi 2-8. Arka obok Sokoła jest zespołem notującym najmniej asyst w lidze, w zbyt dużym stopniu uzależniona jest od Jamesa Florence’a, DJ Fenner zgasł po kilku meczach, a innych liderów nie widać. W obliczu kiepskiej formy i trudnej sytuacji w tabeli (6 wyłącznie trudnych meczów do końca) dziwi też beztroska w „wypożyczaniu” Adriana Boguckiego do rozgrywek 3×3. Jeśli spojrzysz w terminarz, możesz wyobrazić sobie nawet scenariusz, w którym drużyna z Gdyni nie wygrywa już żadnego meczu do końca sezonu.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>