Arunas Mikalauskas (Arged BM Stal Ostrów Wlkp., 203 cm, rocznik 1997)
Dość wysoki skrzydłowy, który trzy lata temu opuścił Litwę i spędził dwa lata w Holandii, a następnie rozegrał sezon w Niemczech. W 34 meczach Crailsheim Merlins (13. zespół Bundesligi) Mikalauskas zdobywał średnio 9.3 punktu i 3.7 zbiórki, trafiając 40,9 proc. rzutów za 3. Wciąż się rozwija, a dzięki unikalnemu połączeniu warunków fizycznych oraz umiejętności może okazać się kluczowym zawodnikiem Stali, której ambicje znów będą przecież w PLK bardzo wysokie.
Litwin w poprzednim sezonie cżęsto trafiał rzuty z dystansu i mocno pomagał w walce na deskach. Tego samego będzie oczekiwał od niego trener Stali Andrzej Urban. W strefie podkoszowej Stal nie ma gigantów, więc wsparcie przy zbiórkach na pewno się przyda.
To naprawdę świetnie wyszkolony koszykarz z bogatym repertuarem zagrań, zresztą spójrzcie sami:
Jakub Garbacz (Anwil Włocławek, 198 cm, rocznik 1994)
W Stali wpadł w tendencję zniżkową, jeśli chodzi o formę i rolę w drużynie. Pomyśleć, że przecież jeszcze nie tak dawno był jednym z jej liderów i MVP Finałów w mistrzowskim sezonie 2020/21. Ostatnio bardziej przykleiła się do niego łatka szalonego i nieefektywnego strzelca, który zatracił inne boiskowe atuty.
Przenosiny do Włocławka mają Garbaczowi pomóc udowodnić, że wciąż może być – przynajmniej na poziomie PLK – kimś więcej niż tylko strzelcem czekającym na podania, że wciąż potrafi dostać się do obręczy i może być przydatnym zawodnikiem w defensywie.
Te wszystkie atuty w reprezentancie Polski widzi trener Anwilu Przemysław Frasunkiewicz. Niebawem przekonamy się, czy ma rację. We Włocławku wszyscy czekają na takiego Garbacza:
Grzegorz Kamiński (Suzuki Arka Gdynia, 201 cm, rocznik 2000)
Czas najwyższy, by brać grę w swoje ręce. Podobnie jak Andrzej Pluta jr, Grzegorz przenosząc się do Gdyni dostanie większą rolę, dużo piłki i mnóstwo rzutów. Mógł znaleźć dla siebie miejsce w lepszym klubie, ale na pewno nie z tak istotną pozycją w rotacji.
Ciężko sobie wyobrazić lepsze miejsce dla 23-latka, którego potencjał to coś więcej niż 3&D. Przecież przed laty pokazywał go w drużynach młodzieżowych. Czy w końcu udowodni swoje nieprzeciętne możliwości też na seniorskiej, dużej scenie? Przypominając sobie jak na szerokie wody po pobycie w Gdyni wypływali Filip Matczak, Przemysław Żołnierewicz czy Jakub Garbacz, można być dobrej myśli.
Czas przejść od słów do czynów!
Dominic Green (Dziki Warszawa, 198 cm, rocznik 1997)
Zawodnik na fali wznoszącej, który ma za sobą udany sezon w lidze austriackiej połączony z występami w FIBA Europe Cup (średnio ponad 13 punktów i 37,7% skuteczności za 3 punkty we wszystkich rozgrywkach). To dość obiecujące referencje pod kątem gry w beniaminku ligi, który najbogatszym klubem przecież nie jest.
Green to dość atletyczny skrzydłowy, z renomą strzelca i niezłego obrońcy. W Dzikach powinien korzystać z obecności wielu kozłujących, którzy potrafią znaleźć dobrze ustawionego rywala za linią 6,75 metra. Jeśli ktoś szuka przykładu, jak wygląda gracz zwany 3&D, może popatrzeć na Greena. 26-letni Amerykanin w tę definicję powinien się wpisywać idealnie.
Aha, gdyby w ostatniej akcji przy remisie koledzy z zespołu Dzików zastanawiali się kto powinien oddawać decydujący rzut, warto by mieli z tyłu głowy, że Green ma takie trafienia na koncie. W meczu obserwowanym przez 10 tysięcy kibiców, w starciu z drużyną późniejszej gwiazdy NBA DeAndre Aytona.
Janis Berzins (Sewertronics Sokół Łańcut, 201 cm, rocznik 1993)
Poprzedni sezon w wykonaniu łotewskiego skrzydłowego z Legii był zdecydowanie poniżej oczekiwań. Lepiej pamiętamy go z sezonu spędzonego w Zastalu. Ledwie 5,5 punktu przy fatalnej (27,6 proc.) skuteczności w rzutach za 3 punkty to – szczególnie jak na obcokrajowca – wyjątkowo mizerne statystyki.
W Sokole Berzins powinien dostać znacznie większą rolę. Dzięki temu będziemy mogli dość szybko stwierdzić, czy to w Legii brakowało pomysłu na wykorzystanie jego atutów, czy po prostu Łotysz zdecydowanie obniżył loty. Jeśli spełni się ten pierwszy scenariusz i Janis okaże się mocną postacią Sokoła, zespół z Łańcuta może regularnie podgryzać kluby z czołowej ósemki PLK.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>