Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Najlepszym snajperem PLK w trwającym sezonie jest Josh Price z GTK Gliwice. Victor Sanders ze swoją średnią 20.1 punktu na mecz jest dopiero drugi.
Pod względem średniego wskaźnika +/- Sanders jest dopiero piątym najlepszym graczem… samego Anwilu. Jeszcze skuteczniejsi włocławianie są, gdy na boisku przybywają Kalif Young, Jakub Garbacz, Kamil Łączyński i Luke Petrasek. Cała wyżej wymieniona czwórka znajduje się w Top10 PLK pod tym względem, co najlepiej obrazuje dotychczasową dominację Anwilu nad ligowymi rywalami. Sanders jest „zaledwie” jedenasty.
Średni EVAL? Tu Sanders zajmuje dopiero 13. miejsce – gdzieś między wspomnianym McGlynnem a Andrzejem Plutą juniorem.
Żeby w liczbach nieco mocniej dojrzeć dominację Sandersa nad resztą ligowej stawki, trzeba się zagłębić w nieco bardziej zaawansowane statystyki.
Na początek – Player Efficiency Rating (PER). Formuła stworzona lata temu przez Johna Hollingera, późniejszego menedżera Memphis Grizzlies, który ostatnio wrócił zresztą do pracy dziennikarskiej, zgodnie z definicją autora „sumuje wszystkie pozytywne osiągnięcia gracza, odejmuje negatywne i zwraca ocenę na jego minutową wydajność”. Victor Sanders jest w tym sezonie wedle niej zaledwie trzecim z najlepszych koszykarzy PLK.
Cóż, PER zazwyczaj „premiuje” graczy podkoszowych. Nie inaczej jest w przypadku naszej ligi. W najlepszej piątce obok lidera Anwilu znajdują się więc sami środkowi – po kolei: Wesley Gordon (Spójnia), Nick McGlynn (Dziki), Artiom Parachowski (Śląsk) i Nico Carvacho (MKS).
Ba, nawet pod kątem liczby wymuszanych fauli – choć Sanders sprawia wrażenie, jakby mając piłkę w ręku był w stanie naciągnąć obrońcę na faul niemal w każdym miejscu boiska – jest od niego w PLK jeden zawodnik lepszy. Barrett Benson ze Startu Lublin.
Victor Sanders numerem 1 w PLK jest tylko pod jednym względem – procentu akcji swojej drużyny, które kończy rzutem z gry, stając na linii rzutów wolnych lub notując stratę (USG%). Ten wskaźnik statystyczny na poziomie 32.2 de facto oznacza, że gdy przebywa na boisku, kończy niemal co trzecią akcję Anwilu.
Do tak wysokiego poziomu dominacji nad grą zespołu nie doszli ani Robert Johnson w sezonie 2021/22 w barwach Legii (31.1), ani wcześniej zmierzając po złoto ze Stalą James Florence (30.2) czy z Anwilem Ivan Almeida w sezonie 2017/18 (30.9). Nawet Josh Bostic, choć w sezonie 2019/20 mógł w prowadzonej przez Przemysława Frasunkiewicza Arce wiele (30.2), to jednak nie tyle, co obecnie Sanders.
Amerykanin w lutym skończy 29 lat. We Włocławku gra dopiero od 10 miesięcy, ale cieszy się już niebywałym uwielbieniem. Nic dziwnego. To właśnie na Kujawach po kilku latach niezłej gry w Europie, ale i pozaboiskowych turbulencjach, Sanders ewidentnie odnalazł swój dom. W barwach Anwilu na dobre wchodzi w swój koszykarski prime.
W wielkim stylu. Nigdy wcześniej w profesjonalnej koszykówce – czy to w lidze belgijskiej, czy włoskiej – nie zbliżał się do osiągnięć z obecnego sezonu. Zresztą, porównajmy dokonania Sandersa z poprzednich, przecież bardzo udanych, rozgrywek w barwach Anwilu i początku trwających.
Punkty (średnio) | Minuty (średnio) | Rzuty za 3 (procent) | Asysty (średnio) | EVAL (średnio) | ||
Sezon 2022/23 | 14.5 | 22:16 | 34.4 | 2,2 | 12.5 | |
Sezon 2023/24 | 20.1 | 27:02 | 42.9 | 4,6 | 17.4 |
Czy właśnie obserwujemy moment, w którym Sanders dotyka głową swojego sportowego sufitu. Czy też – drżyjcie ligowi rywale – może grać jeszcze lepiej?
Co ciekawe – w meczach FIBA Europe Cup w tym sezonie Amerykanin wypadał w tym sezonie zdecydowanie mniej imponująco. Grał w nich i krócej, i słabiej – zaledwie 10.4 punktu na mecz i 16-procentowa skuteczność rzutów z dystansu.
Dla kibiców Orlen Basket Ligi ważniejsze jest jednak to, jak Sanders imponuje na polskich parkietach. Ta lekkość z jaką potrafi zdobywać punkty i wyprowadzać w pole obrońców… Można się jej przyglądać co tydzień, ale i tak – nie przestaje zadziwiać. Spójrzcie tylko na te dwie akcje Amerykanina z sobotniego meczu w Słupsku.
Pozostawienie za sobą kozłem dwóch obrońców na jednym metrze kwadratowym? Proszę bardzo.
😍 Czarodziej w akcji! Victor Sanders! #ORLENBasketLiga #PLKPL pic.twitter.com/p7FCAdIFRb
— ORLEN Basket Liga (@PLKpl) December 2, 2023
Atomowe podanie do kolegi pod kosz swoją nie dominującą ręką? Nie ma problemu.
Ale podanie Sandersa i to lewą ręką #plkpl pic.twitter.com/3wHgpT1yWW
— Kamil Chanas (@kamil_chanas) December 2, 2023
Z każdym kolejnym takim meczem jak ten wczorajszy w Słupsku (23 punkty, 8/10 z gry, 5 zbiórek, 4 asysty) legenda Victora Sandersa we Włocławku i całej PLK jedynie rośnie.
Gdy rok temu agent tego koszykarza, niechcianego wówczas w lidze rumuńskiej, szukał mu nowego pracodawcy, oferta jego zatrudnienia trafiła na biurka prezesów kilku polskich klubów. Nie była zabójczo wysoka, opiewała na 10-11 tys. dolarów miesięcznie. Nie mamy pewności czy w Warszawie lub Ostrowie Wielkopolskim talent Amerykanina tak ładnie by się rozwinął. Możemy się jednak domyślać, że gdyby obecnie trenerzy Legii czy Stali mogli zatrudnić Victora Sandersa, nie wahaliby się ani chwili.
Tym bardziej, że i Wojciech Kamiński, i Andrzej Urban będą pewnie prędzej lub później w tym sezonie szukać gracza, którzy byłby w stanie sam wykreować sobie pozycję do rzutu, jednocześnie chętnie dzieląc się piłką.
– Wolę uciekać niż być gonionym. Nasze 10-0 nie spowoduje jednak, że zaczniemy odczuwać w szatni większą presję. Wręcz przeciwnie. Wiem, że kiedyś i dla nas w tym sezonie przyjdzie gorszy moment – tonował po sobotnim zwycięstwie w Słupsku nastroje trener Frasunkiewicz.
Słusznie, jak głosi stara koszykarska zasada – mistrzostwa nie zdobywa się w listopadzie. Ani nawet na początku grudnia. Po pierwszych tygodniach nowego sezonu o Anwilu wiemy jednak, że ligowego meczu w 2023 roku faktycznie może już nie przegrać. Wiemy też, że Victor Sanders – przynajmniej na początku grudnia – jest kandydatem nr 1 do zgarnięcia nagrody MVP.
O najlepszym obecnie zawodniku PLK wiemy jeszcze dwie rzeczy:
– Szefowie Anwilu Włocławek nie żałują, że latem zgodzili się mu dać podwyżkę, podpisując roczny kontrakt o wartości 140 tys. dol. Powód? Nie tylko sukcesy sportowe. Większość klubów PLK, głównie ze względów podatkowych, wciąż płaci znaczną część wynagrodzenia zawodnikom za „prawo do wykorzystywania ich wizerunku”. Nieszczególnie z niego później korzystając. W przypadku Sandersa i jego rosnącej wśród kibiców Anwilu legendy o fikcji nie ma mowy:
Święta Tereso JAK JA TO BĘDĘ NOSIŁA 💙🤍💚 https://t.co/lVs1GZDCAi
— Małgo Błażewicz 🏀🦄🍕🍔 (@malgo_blazewicz) November 30, 2023
– Trenerzy 16 drużyn PLK nie żałują, że w naszej ankiecie przedsezonowej, twierdzili, że Victor Sanders swoim potencjałem sportowym przerasta rywali ligowych o głowę. Mieli rację.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
8 komentarzy
Almeida był lepszy.
Tak , ale tylko wtedy gdy rozpatrujemy go indywidualnie. Sanders oprócz zaspokajania swoich ambicji stara się też „budować” kolegów. To ich różni.
Są podobni. Ivan bardziej atletyczny Vic bardziej finezyjny. Tylko Ivan swój wizerunek pozostawił z wielką plamą, a Vic po wielkiej plamie z Włoch wrócił niczym wyprany w wybielaczu.
Może i był, ale się zmył 🙂
A Ty jesteś debil! I się nie znasz na koszykówce!
wow! ale argument na poziomie….przedszkola :D:D
Cbciałbym aby znów przez jeden sezon znów był tak Anwil NBA jak był Wroten i Lido i Jons. Oczywoscie inni zawodnicy na czele z Yangiem Sandersem Petraszkiem
Kamilem Jakubem Joesar Dominacja absolutnaw lidze i wyjście z grupy Ligi Mistrzów tak Faina For Ligi Misyrzôw.
Bylo by to super sprawa.
Z lewej strony prawa ręka prawdziwy miszcz