Strona główna » Minister sportu: Polska koszykówka jest lepsza niż opinia na jej temat

Minister sportu: Polska koszykówka jest lepsza niż opinia na jej temat

0 komentarz
– Jestem pewien, że sukces w kończącym się EuroBaskecie da niesamowitego kopa całej polskiej koszykówce. Nie tylko reprezentacyjnej. Chciałbym, aby mecze PLK pokazywała stacja otwarta – mówi nam minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

Michał Tomasik: Uchodzi pan jednego z architektów wygranej przez polską federację wyścigu o organizację EuroBasketu 2025. Gratulacje. Odczuwa pan dużą satysfakcję?

Kamil Bortniczuk: Oczywiście, bo wiemy jak bardzo organizacja tak prestiżowego turnieju w naszym kraju może napędzić zainteresowanie koszykówką w Polsce. W ostatnich latach ta dyscyplina sportu nie znajdowała się w gronie tych, do których lgnęli sponsorzy. Ale to się może zmienić. Szybko. Słyszeliśmy, że już, momentalnie zmienia się też zainteresowanie dzieci. Jeden z prezesów klubów PLK dosłownie w ciągu kilku dni, które upłynęły od historycznego zwycięstwa ze Słowenią, otrzymał 120 zapytań od rodziców. Ich dzieci chciałyby rozpocząć treningi koszykarskie. To pokazuje, jak ogromną wartość ma ten sukces reprezentacji. Fakt, czy wrócimy do Polski z brązowym medalem czy z – proszę tu o cudzysłów – jedynie czwartym miejscem niewiele już zmieni.

A propos meczu ze Słowenią – śledził pan jego końcówkę?

Tak, w najgorszy możliwy sposób – co chwilę odświeżając relację tekstową, akcja po akcji. Niestety, obowiązki służbowe uniemożliwiły mi śledzenie tego meczu w telewizji. Straszne to było. Spoglądam nieco ukradkiem na ekran telefonu. W pewnym momencie widzę, że prowadzimy 9 punktami na kilkadziesiąt sekund przed końcem. Robię wielkie „uff”. I nagle, chwilę później, sprawdzam raz jeszcze – mamy już tylko trzy punkty przewagi. Serce mi skoczyło do gardła! Huśtawka nastrojów była nieprawdopodobna. Większa, niż gdybym oglądał mecz w telewizji.

A inne mecze tego EuroBasketu w wykonaniu Polaków pan oglądał?

Jasne, chyba trzy. Z Czechami, z Finlandią, no i z Francją. A nie, przepraszam, cztery – zwycięski mecz z Ukrainą w 1/8 finału też widziałem.

Czy może pan o sobie powiedzieć, że jest kibicem koszykówki?

Niekonicznie. Przynajmniej nie w takim sensie, że od małego była moim pierwszym wyborem. Ze sportów zespołowych zawsze znajdowała się w moim prywatnym rankingu na trzecim miejscu. Najważniejsza od zawsze była dla mnie piłka nożna, a za nią siatkówka.

Gdy kończyła się era wielkich Chicago Bulls Michaela Jordana miał pan 15 lat – na końcówkę pierwszego, koszykarskiego boomu w Polsce miał pan szansę się załapać.

I tak było. Świetnie pamietam tamte czasy. Wielu moich kolegów chodziło wówczas w koszulkach Jordana, Shaqa i innych gwiazd NBA. Ja akurat zazwyczaj jako nastolatek nosiłem te piłkarskie, ale ze względu na koszykarską pasję kilku bliskich kolegów też sporo z tamtych koszykarskich wydarzeń pamiętam.

Młodzi ludzie nosili wówczas nie tylko koszulki klubów NBA, ale także polskich graczy, chociażby Adama Wójcika.

A tego akurat nie musi mi pan przypominać, bo pochodzę z takiej części opolszczyzny, z której większość kibiców zazwyczaj sympatyzuje ze Śląskiem Wrocław. Pamiętam tamte czasy wielkiego, koszykarskiego Śląska. W pamięci szczególnie utkwił mi rzut Krzykały. To było coś niesamowitego. I sam rzut jako taki, i te emocje, które towarzyszyły przy jego okazji kibicom Śląska. Wygrać w ten sposób przegrany mecz – to było coś niesamowitego.

Po tych złotych latach koszykówka w Polsce przez wiele lat stopniowo traciła na popularności. Sporo osób twierdzi, że decydujące były nie tylko coraz słabsze wyniki reprezentacji, ale też fakt, że mecze NBA znikły z ekranów publicznej telewizji. Zgadza się pan z taką opinią?

Nie chciałbym analizować wydarzeń z dalszej przeszłości, bo po pierwsze – to już przeszłość i jej nie zmienimy, a po drugie – nie było mnie przy tym, nie miałem na nie żadnego wpływu. Nie boję się natomiast wyrażać swojej opinii na temat tego, jak to powinno wyglądać obecnie, by budować popularność sportu.

A więc jak?

Kluby, sprzedając prawa telewizyjne stają przed dramatycznym wyborem i zazwyczaj decydują się na pieniądze, czasami nawet wielkie – jak w przypadku naszej piłkarskiej ekstraklasy – od stacji kodowanych. Ale tym samym ograniczają sobie znacząco liczbę widzów, którzy mogą ich mecze oglądać. Moim zdaniem nie jest to najlepsza taktyka na dłuższą metę. Później jest tak, że krąży opinia o tym, jak to fatalna jest nasza liga – często te opinie wygłaszają ludzie, którzy w ogóle meczów polskiej ekstraklasy nie oglądają. Mówię w tym momencie bardziej o lidze piłkarskiej, ale – jestem przekonany – z PLK jest podobnie. Polska koszykówka też jest lepsza niż krążąca powszechnie opinia na jej temat.

W przypadku koszykówki, ze względu na jej marną popularność w ostatnich latach, sytuacja jest o tyle inna, że Polsat pokazujący mecze PLK nie przekazuje pieniędzy do klubów. Kontrakt wygasa w przyszłym roku. Chciałby pan, aby mecze koszykarskiej ekstraklasy pokazywała otwarta telewizja publiczna?

Jeśli mnie pan pyta osobiście – to tak, chciałbym. Chciałbym też, żeby w otwartej telewizji kibice mogli też obejrzeć mecze NBA. Ale jeśli mnie pan pyta jako ministra sportu i turystyki, to mogę powiedzieć jednie tyle, że rynek sprzedaży praw transmisyjnych do wydarzeń sportowych nie jest tym, na który jako rząd mamy jakikolwiek wpływ.

Podczas półfinałowego starcia z Francuzami na trybunach hali w Berlinie mogło zasiąść nawet około czterech tysięcy polskich kibiców. Mazurek Dąbrowskiego w ich wykonaniu zrobił na panu wrażenie?

Oczywiście, to był naprawdę wzruszający moment. Porównywalny z tymi, gdy za naszymi skoczkami narciarskimi po całej Europie jeździły tysiące fanów w biało-czerwonych strojach i dominowały na trybunach. Świetna sprawa. Mam nadzieję, że od tej pory właśnie tak będzie wyglądało także podczas meczów koszykarzy.

Pierwszy tydzień tego EuroBasketu w Pradze spędziłem w gronie skromnej, dziewięcioosobowej grupy polskich kibiców, którzy przyglądali się meczom naszej kadry w towarzystwie dwóch byłych reprezentantów Polski – Radosława Hyżego i Kamila Chanasa. Poza świetnymi wspomnieniami pozostało mi w głowie jedno pytanie, które polscy kibice nam zadawali, patrząc na tysiące chodzących po stolicy Czech Finów i pojedynczych fanów w biało-czerwonych barwach: dlaczego Finowie – czym sami się przechwalali – mogą liczyć na pomoc przy organizacji tego typu wyjazdów swojej federacji koszykarskiej, a oni nie?

Hm… Takim pytaniem jestem mocno zaskoczony. Nigdy o tego typu rozwiązaniach nie myślałem. Prawdę mówiąc, nie bardzo sobie wyobrażam jak jako rząd moglibyśmy pomagać kibicom w tego typu wyjazdach. Z całym szacunkiem – ale w pierwszej kolejności zawsze pieniądze będziemy przeznaczać na sport młodzieżowy, a budżet ministerstwa sportu i turystyki zalicza największy wzrost ze wszystkich resortów – dwukrotny.

Wspomniani kibice – na bazie opowieści kolegów z Finlandii – bardziej niż pomoc rządu mieli raczej na myśli potencjalnie pomocną rękę PZKosz.

O tym można o tym porozmawiać. Ale znam polskich kibiców. Jeśli polska reprezentacja koszykarzy będzie wygrywała, na pewno znajdą sposób i pieniądze, by wspierać ją w każdym zakątku świata. Mamy wiele biur turystycznych, które się zajmują tego typu wyjazdami. Robią to świetnie, robią na tym dobry biznes. Tak to powinno wyglądać.

Na co liczy pan przed niedzielnym meczem z Niemcami?

Na lepszą postawę niż w spotkaniu z Francją. Wiem, że nie będziemy faworytami. Wiem, ze gospodarze będą mieli przewagę na trybunach. Ale fajnie byłoby, gdyby nasz zespół podjął walkę i stworzył z gospodarzami zacięte, pełne emocji widowisko. Na pewno nasi gracze zrobią wszystko, by tak było. Każdą porażkę poniżej 10 punktów uznam za… no może nie sukces, ale wynik akceptowalny.

A jaki wynik będzie akceptowalny za trzy lata podczas EuroBasketu 2025?

Cóż, poprzeczka w tym roku została zawieszona bardzo wysoko. Perspektywy przed naszą drużyną rysują się naprawdę ciekawe – liczymy przecież na rozwój talentów nie tylko Jeremy’ego Sochana, ale i chociażby Olka Blacerowskiego. Dobrze byłoby tej poprzeczki nie opuszczać.

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet