Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Dillon Brooks! Dobrze, że bywają jeszcze koszykarze, którzy nie znają pojęcia odpuszczania meczów, które większość drużyny uznaje za umiarkowanie ważne. Kanadyjski twardziel, choć to był TYLKO mecz o 3. miejsce na świecie, także w niedzielę stawił się do pracy i ze swoją zaciętą miną bezlitości punktował Amerykanów. Już w pierwszej połowie miał na koncie 21 punktów (5/5 z dystansu) i zdecydowanie nie wyglądał na kogoś, kto chce zwolnić po przerwie.
Niesprawiedliwe byłoby powiedzieć, że obie – rozczarowane wynikiem w turnieju – drużyny nie przykładały się do rywalizacji i obrony całkowicie, ale generalnie wybrano styl gry obowiązujący w NBA gdzieś w środku sezonu zasadniczego. Bardzo szybkie tempo gry, sporo chaosu i bardzo indywidualnej gry, bez zawracania sobie głowy taktyką. Obu zespołom wychodziło to podobnie – po 20 minutach minimalnie prowadziła Kanada, 58:56.
Jako, że obok Brooksa kolejny z zawodników (Shai Gilgeous – Alexander) odkrył w sobie sportową złość, a w dodatku za rywali znów (dla odmiany po meczu z Serbią) miał drużynę z bardzo słabą zespołową obroną, przewaga Kanady stawała się wyraźniejsza. Na początku czwartej kwarty drużyna z północy amerykańskiego kontynentu prowadziła już 94:84.
Wówczas, tak mniej więcej 33 minucie meczu, w sumie już dość niespodziewanie, w szeregach USA pojawiły się energia i atmosfera. Sygnał dał walczący na całym boisku w obronie i przepychający trudne rzuty Austin Reaves, Anthony Edwards zaczarował kilka razy w izolacjach na połdystansie, a Kanadyjczycy popadli w nerwowość. Szybko zrobiło się 102:100 dla Amerykanów.
Kto jak kto, ale Brooks (39 pkt. w meczu!) się nigdzie nie wybierał – trafił siódmą trójkę i arcyważne rzuty wolne, zaliczył najważniejszą zbiórkę w meczu i zatrzymał Reavesa w rewanżu. Kanadyjczycy mieli 4 punkty przewagi na 4 sekundy do końca i… zdołali tego nie wygrać. Kosmiczny rzut na dogrywkę, po własnej zbiórce w ataku, trafił Mikal Bridges.
W dogrywce jednak, znakomicie grający Brooks i Shai (31 pkt. i 12 asyst w meczu) nie wypuścili już prestiżowej wygranej z rąk, a Amerykanie popełnili szereg niewymuszonych błędów. Trójka skutecznego RJ-a Barretta przesądziła o losach brązowego medalu.
Trzech zawodników zwycięskiego zespołu (Brooks, Gilgeous – Alexander i Barrett) zdobyło w sumie aż 93 punkty. Kanada wygrała dopiero drugi oficjalny mecz z USA na 23 rozegrane. Amerykanie już w drugich mistrzostwach z rzędu nie zdobyli żadnego medalu.
Koszykarski świat czeka już teraz na wielki finał mundialu – o godz. 14.30 polskiego czasu Serbia zmierzy się z Niemcami. Transmisja na TVP Sport.
Statystyki z meczu USA – Kanada >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>