Strona główna » Legia nie bierze jeńców! Anwil bezradny, Vital w trybie „MVP”
PLK

Legia nie bierze jeńców! Anwil bezradny, Vital w trybie „MVP”

0 komentarz
Im bliżej końca sezonu, tym lepiej wygląda gra Legii i Christiana Vitala. Im bliżej końca sezonu, tym słabiej spisuje się Anwil ze swoim liderem Victorem Sandersem. W sobotę warszawski zespół pewnie pokonał lidera tabeli z Włocławka 96:87, choć przez większą część ostatniej kwarty musiał sobie radzić bez rozgrywającego. A może debata o tym komu należy się tytuł MVP wcale nie jest jeszcze rozstrzygnięta?

Reprezentacja Polski gra o igrzyska w Walencji – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

To była ryzykowna decyzja trenera Legii Marka Popiołka. Jego zespół przed rozpoczęciem czwartej kwarty miał nad Anwilem zaledwie siedem punktów przewagi. Zaledwie, bo jeszcze w połowie trzeciej kwarty sięgała ona 15 punktów. Tymczasem jedyny prawdziwy rozgrywający gospodarzy Loren Jackson miał już wówczas na koncie cztery faule. W trakcie przerwy między dwiema ostatnimi kwartami szkoleniowiec warszawian długo spoglądał w kierunku ławki rezerwowych Anwilu, czekając na to jaki zestaw do gry pośle jego vis-a-vis Przemysław Frasunkiewicz. Ostatecznie podjął ryzyko – wysłał Jacksona na boisko.

Chwilę później zapewne decyzji żałował. Gdy do końca meczu pozostawało jeszcze niemal osiem minut, Jackson walcząc o piłkę popełnił przypadkowy faul. Nadmiar energii musiał później wykorzystywać jedynie do oklaskiwania akcji kolegów z perspektywy ławki rezerwowych. Miał jej mnóstwo.

Trener Anwilu po piątym faulu Jacksona momentalnie poprosił o przerwę, chcąc wykorzystać problemy rywala. Sunąca w poprzednich kilkunastu minutach niczym rozpędzony pociąg TGV ofensywa Legii (50 punktów zdobytych między w ciągu zaledwie nieco ponad kwadransa czystego czasu gry!) zaczęła się dusić. Anwil kilka razy zbliżał się do Legii na pięć punktów, ale nie zdołał jej dopaść. Gospodarze za każdym razem znajdowali sposób na przetrwanie (czytaj: zdobycie punktów), choć nie czynił tego już wówczas najskuteczniejszy w ich szeregach, fantastyczny tego wieczoru Christian Vital (30 punktów, 9/13 z gry). Dzięki temu jak dużo uwagi obrońców skupiał na sobie, z większej ilości wolnego miejsca korzystali głównie Tyran De Lattibeaudiere i Aric Holman.

Anwil świetnie rozpoczął mecz i w połowie drugiej kwarty prowadził nawet 38:30, lecz nie mógł tego dnia liczyć na swojego lidera i faworyta do nagrody MVP sezonu zasadniczego Victora Sandersa. Amerykanin znów miał duże problemy ze skutecznością. Trafił tylko co trzeci z 12 rzutów z gry. Miał jeden z gorszych w drużynie wskaźników plus/minus (–14). Słabiej pod tym względem wypadli kompletnie nieprzydatny środkowy Żiga Dimec (-15) i Mateusz Kostrzewski, który dokonał rzadko spotykanej sztuki – spędził na boisku zaledwie cztery minuty, a w tym czasie jego zespół okazał się gorszy od rywali aż o 16 punktów.

Dla Legii 13 punktów zdobył Aric Holman, a 11 Marcel Ponitka. Anwilu nie uratowała skuteczna gra Luke’a Petraska, który zaledwie 12 rzutów z gry zamienił na 29 punktów (9/9 z wolnych). 20 punktów dorzucił Tomas Kyzlink, ale Czech także, choć w nieco mniejszym stopniu niż Sanders, miał problemy ze skutecznością (5/13).

Dla Anwilu była to już dziewiąta porażka z Legią w ostatnich 10 meczach ligowych. Włocławianie bez względu na wynik niedzielnego meczu Trefl – Śląsk pozostaną przed kończącą sezon zasadniczy 30. kolejką liderem tabeli, ale coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że u progu playoff wcale nie muszą być faworytem do mistrzostwa. Szczególnie, jeśli do zdrowia (i gry na wysokim poziomie) nie wróci Kalif Young. Bez niego defensywa Anwilu nie wygląda na taką mistrzowskiego kalibru. W dwóch ostatnich meczach ze Stalą i Legią włocławianie stracili aż 185 punktów.

Legia, szykując się do bardzo prawdopodobnego starcia w ćwierćfinale ze Stalą Ostrów Wielkopolski, ma z kolei duże powody do optymizmu. W trzech ostatnich meczach pokonała najpierw na wyjeździe wicemistrza i mistrza Polski, a w sobotę dorzuciła pewny sukces w starciu z liderem tabeli. Łącznie dla ekipy Vitala było to już szóste ligowe zwycięstwo z rzędu. Amerykanin zdobywał w tych meczach średnio dla Legii 23,7 punktu, trafiając ponad 57 proc. rzutów z gry.

Gdyby nagrodę MVP przyznawano jedynie za drugą część sezonu – Sanders byłby na straconej pozycji. Statuetka trafiłaby w ręce koszykarza Legii.

Reprezentacja Polski gra o igrzyska w Walencji – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet