Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Król Pucharu Króla
Na co dzień Mateusz Filipski gra w lidze hiszpańskiej, aktualniej najmocniejszej na świecie. Jego zespół, Bsr Amiab Albacete rok temu wygrał w s z y s t k o: Ligę Mistrzów, Puchary, rozgrywki ligowe. W tej edycji Pucharu Króla zajął drugie miejsce, za rywalami z CD Ilunion z wynikiem 71:77.
Zacznijmy od dwóch kadrów, które dobrze prezentują podejście tego zawodnika do gry.
#Kadr1: Niecałe 1.5 sekundy do końca drugiej kwarty , Filipski przekracza połowę, kryje go Marc Warburton, aktualny Mistrz Europy. Polak rzuca i odwraca wózek zanim piłka wpadnie do kosza. Jak Steph Curry, który sam dobrze wie, kiedy rzut będzie celny. Ten, oczywiście, był. Jak i pozostałe pięć na dziewięć w meczu na szczycie.
#Kadr2: Fifek ze średnimi 31.7 punktu, 6.3 asysty, w tym 41 oczek w finale, zostaje wybrany do All-Star Team Turnieju. Drugi punktujący zaliczył 6.7 mniej zdobytych oczek niż nasz reprezentant. Odbierając statuetkę za to wyróżnienie minę ma, najoględniej mówiąc, niezbyt radosną. Sport osób z niepełnosprawnościami nie polega na tym, by była dobra zabawa, a wygrywał każdy. Liczy się tylko zwycięstwo, a Filipski wie jaki ma ono smak.
GOAT?
LeBron czy Jordan, Jordan czy LeBron. Akademicka dysputa bez sensownych odpowiedzi. Filipski czy Anderson, Anderson czy Filipski. Podobny dylemat, ale nacisk warto położyć na inną kwestię, niż zajmowanie pierwszej lokaty. Polak jest w konwersacji o byciu najlepszym na świecie w swojej dyscyplinie. Oczywiście, Anderson to trzykrotny Mistrz Olimpijski, o czym każdy może poczytać na Wikipedii, a Filipski nie ma ani złota w reprezentacji, ani wpisu na Wiki. Na wszystko jest czas, Fifek to rocznik 88’, Anderson 79’, w Pucharze Króla zmierzyli się ze sobą w półfinale, Kanadyjczyk zdobył dla Bilbao 21 punktów, nasz rodak o 7 więcej.
Najlepszy na boisku
Jedno jest dla mnie pewne – Filipski wjeżdżając na parkiet jest święcie przekonany, że to on jest najlepszym graczem na boisku. Jak Jordan, jak Kobe.
Mateusz Stan, młody gracz z reprezentacji Polski, po obejrzeniu meczu o Puchar Króla napisał mi krótko: „Nie ma drugiego takiego jak Fifek.”
Podsumowanie od samego zainteresowanego, jak zawsze, lakoniczne:
„Zostawię to bez komentarza, dzięki za fajną robotę, którą robisz o koszu.”
Pozwólmy twojej grze mówić, jak to było w reklamie Nike z, nomen omen, Jordanem.
Zamiast PS
Koszykówkę na wózkach można promować poprzez pokazywanie amputacji, chorób, tragedii komunikacyjnych i całego towarzyszącego im ogromu smutku. Można też, wzorem Brytyjczyków, prezentować sportowców. Po prostu, bo wielkość to zawsze wielkość.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>