Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Dużo więcej niż cyferki
Jeśli spojrzymy na pierwszopiątkowych rozgrywających w zespołach, które obecnie zajmują miejsca w pierwszej ósemce, to Amir Bell, jedynka najlepszej drużyny na ten moment w lidze, ma jedne z najsłabszy liczb. Amerykanin notuje średnio 7,3 punktu, trafia koszmarne 29% rzutów wolnych i rozdaje 3,4 asysty.
Wokół Bella pojawiają się więc od czasu do czasu głosy rozczarowania związane z jego grą w ataku. Sam niejednokrotnie się zastanawiałem, czy Amerykanin aby na pewno spełnia oczekiwania (i wydawało mi się, że chyba nieszczególnie). W jego obronie stanął jednak ostatnio trener Przemysław Frasunkiewicz.
– Dużo słów krytyki spada na Amira Bella, który robi bardzo dużo niewidocznej roboty w statystykach. Oczywiście, czasami nie trafi dwóch wolnych, albo pięciu, natomiast robi bardzo dobrą robotę. Tego nikt nie widzi. Wszyscy widzą piękne akcje, wsady, trójeczki, ładne drive’y, and one’y itd. Natomiast jakby tak prześledzić wszystkie zespoły z top6, a może nawet z top8, to to jest gracz, który jest za mniejsze pieniądze niż starterzy po kolei tych wszystkich zespołów. – mówił trener Anwilu na konferencji prasowej po meczu z Zastalem,
– Chcieliśmy mieć dwóch równorzędnych rozgrywających, którzy mogą grać raz 20, raz 22 minuty i tak zrobiliśmy. Bell jest za to porównywany do graczy, którzy ciągną zespół. Od tego typu roboty ofensywnej są inni zawodnicy. (…) Znamy takie przypadki, że gracz amerykański ma do przerwy 3-4 punkty i potem w drugiej połowie gra pod siebie. Amir taki nie jest, robi tę czarną robotę dla nas i myślę, że to jest głównym powodem, dlaczego wygraliśmy te 8 meczów. – kontynuował Frasunkiewicz.
Obrona na wybitnym poziomie
Dobra dyspozycja Anwilu nie tylko zdaniem Frasunkiewicza bierze się z postawy Bella – zaawansowane statystyki także to pokazują. Kiedy na parkiecie jest Amerykanin, zespół z Włocławka broni wręcz fantastycznie. Jak wyliczył Jacek Mazurek z Pulsu Basketu, Anwil traci w minutach bez Łączyńskiego, Wadowskiego i Schenka (czyli prawie w 100% z Bellem) jedynie 89,2 punktu na 100 posiadań.
Taki wynik dałby najlepszą obronę w lidze – na ten moment najlepszą defensywą jest Legia, która traci 99,8 punktu na 100 posiadań.
Anwil, kiedy na parkiecie razem jest tercet Bell – Victor Sanders – Kalif Young, traci tylko 82,6 punktu na 100 posiadań. Skuteczność rywali z pomalowanego i z dystansu wygląda bardzo słabo, co dodatkowo pokazuje, jak ciężko zdobywa się rywalom punkty przeciwko włocławskiej defensywie zbudowanej na tych zawodnikach. Bell to także gracz z trzecim najwyższym wskaźnikiem +/- w zespole (+69), po Kalifie Youngu (+125) i Jakubie Garbaczu (+108).
Trzeba także cały czas pamiętać, że Bell jednak jest po sporej przerwie i kontuzji (złamana noga), która trochę może mu gdzieś siedzieć z tyłu głowy. Amerykaninowi w ataku rzeczywiście brakuje czasem dynamiki i odwagi w atakowaniu kosza, ale może to rzeczywiście nie ma znaczenia, kiedy po drugiej stronie parkietu gra znakomicie.
Anwil może sobie spokojnie pozwolić na czekanie na lepszą formę Amira w ataku, zwłaszcza kiedy inni mogą wypełniać te obowiązki, a przecież sam Amerykanin już teraz jest bardzo „plusowym” zawodnikiem. Skuteczność rzutów wolnych zapewne przyjdzie, pewność siebie być może też, a wtedy Bella będzie można z pewnością zaliczyć do bardzo dobrych transferów przeprowadzonych latem (jeśli rzeczywiście słowa trenera Frasunkiewicza o zarobkach innych jedynek w lidze są pewne).
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>