Strona główna » Drab: Co wiemy po trzecim sezonie Sochana w NBA? Stagnacja czy inwestycja w przyszłość?
NBA

Drab: Co wiemy po trzecim sezonie Sochana w NBA? Stagnacja czy inwestycja w przyszłość?

0 komentarzy
8 kwietnia w Intuit Dome dwóch dziennikarzy SuperBasket – z autorem tego tekstu włącznie – wybrało się na mecz Los Angeles Clippers vs. San Antonio Spurs. Także po to, by przekonać się na własne oczy jak w końcówce trzeciego sezonu w NBA radzi sobie jedynym polski koszykarz w NBA. Polak nie zagrał. Niestety, jego urazy i absencje zapamiętamy z tego sezonu bardzo dobrze. Ale nie tylko!

To był już drugi mecz Clippers – Spurs, który mieliśmy okazję zobaczyć na własne oczy w tym sezonie. Na takim samym – choć jakże innym, Spurs prowadzili w nim nawet różnicą 26 punktów! – byliśmy także na początku listopada. Pamiętacie ten fantastyczny początek sezonu w wykonaniu Sochana? Pamiętacie, gdy po kilku meczach ze średnią punktów zbliżoną do 20 był nawet przez moment najlepszym strzelcem Spurs?

Polak grał u progu rozgrywek naprawdę znakomicie. Mogliśmy mieć nadzieję, że jest na dobrej drodze do tego, by w swoim trzecim sezonie w hierarchii koszykarzy NBA wskoczyć na wyższą półkę. Niestety, wówczas 5 listopada James Harden na naszych oczach złamał Jeremy’emu kciuk. Obecni tamtego dnia na trybunach całkiem liczni polscy kibice twierdzili nawet, że słyszeli dźwięk łamanej kości.

Kilka miesięcy później, 8 marca Jeremy ostatecznie przeciwko Clippers po prostu nie zagrał. Obejrzeliśmy rozgrzewkę w wykonaniu Polaka, porozmawialiśmy z nim chwilę przed meczem…

…ale bardziej o nadchodzącym EuroBaskecie niż o sezonie Spurs. Ten ekipa z San Antonio poddała już kilka tygodni wcześniej, ostatecznie gdy problemy z zakrzepicą żył dopadły Victora Wembanyamę. Fakt, że w końcówce szefowie ekipy z Teksasu postanowi oszczędzać zdrowie Sochana, nikogo nie mógł dziwić.

Trzeci rok w NBA był dla Polaka pełen wzlotów, trudnych decyzji i wyzwań. Głównie tych związanych z nową rolą. Po poprzednim, spędzonym w dużej mierzy na pozycji rozgrywającego, teraz przez 22 procent czasu spędzonego na parkiecie Polak występował jako… center.

W dużej mierze jako center rezerwowy, gdyż po problemach swoich i Wembanyamy Sochan stracił miejsce w pierwszej piątce. Swoją cegiełkę dołożył do tej decyzji świetnie grający debiutant Stephon Castle oraz brak Grega Popovicha na ławce trenerskiej.

Zmiana w przypadku Sochana była drastyczna, bo pozycja centra jest bardzo wymagająca. Przede wszystkim fizycznie. Zastawianie, przepychanie, zasłony… Ponadto takie ustawienie ukrywa mocne strony Jeremy’ego, a więc krycie najgroźniejszych obwodowych zawodników rywali.

Sezon 2024/25 reprezentant Polski zakończył ze statystykami na poziomie 11.3 punktu, 5.4 zbiórki, 3.4 asysty i 0.8 przechwytu na mecz, trafiając 44.2 proc. z gry i 32.3 proc za trzy. Wszystkie wskaźniki są bliźniacze do tych z poprzedniego sezonu, co może być, niestety, odbierane jako stagnacja.

Warto jednak pamiętać, że mimo lekkiego regresu w niektórych aspektach, Sochan poczynił zauważalne postępy w defensywie. Jego wszechstronność w kryciu pozycji 2-5 była jednym z jaśniejszych punktów w grze Spurs.

Jak Jeremy sam przyznaje, jego nadzieja na rozwój roli w San Antonio Spurs to głównie długo wyczekiwana stabilizacja. Zarówno jeśli chodzi o pozycję, jak i zadania boiskowe.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej z polskimi dziennikarzami z okazji zakończonych rozgrywek, nasz jedynak z NBA kilkakrotnie wspomniał, że sezon był trudny, że w drużynie sporo się działo. Choroba dotychczasowego, wieloletniego trenera, nowe twarze w szatni, przegrane końcówki meczów i rozczarowujący wynik końcowy. Polak liczy na zmiany w przyszłym roku. Podkreśla bardzo dobrą atmosferę w drużynie, wspomina świetne relacje w szatni i zdrową rywalizację o miejsca na boisku.

Możliwości rozwoju wciąż ma spore. W jednym z najlepszych meczów tego sezonu, 21 marca 2025 roku przeciwko Philadelphia 76ers, zdobył 23 punkty, trafiając 11 z 17 rzutów z gry. Dodatkowo zanotował 9 zbiórek i 2 asysty.

Takimi występami udowadnia, że większa rola ofensywna go nie przytłacza, a i nie pozbawia go też wszechstronności. To był jego najlepszy mecz pod względem punktowym w sezonie.

Jeśli Jeremy zachowa zdrowie, a Spurs jasno zdefiniują jego rolę – jako defensywnego specjalisty z możliwością switchowania i wspierania ataku z pozycji skrzydłowego – może ugruntować pozycję startera w rotacji drużyny walczącej w playoff. Przecież tam już w kolejnym sezonie mogą i powinni się znaleźć Spurs.

Tak naprawdę przyszłość Sochana w klubie z Teksasu wciąż nie jest jasna. Niedługo między jego przedstawicielami a Spurs dojdzie do negocjacji w sprawie podpisania drugiego kontraktu. Poprzednia, debiutancka umowa wygasa dopiero w 2026 roku. Podpisania nowej można się jednak spodziewać przed rozpoczęciem nowych rozgrywek.

Po trzech latach Jeremy’ego Sochana w NBA wiemy jedno: jego rola w tej lidze nie będzie oparta na statusie supergwiazdy, lecz na solidności, wszechstronności i… mentalności wojownika. Jesteśmy też pewni jeszcze jednego: tej ostatniej na pewno mu nie brakuje.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet