Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Mecz podwójnego znaczenia – tak można było określić to starcie. Obie drużyny na dnie ligowej tabeli, obie desperacko potrzebujące zwycięstw, zwłaszcza w bezpośrednich pojedynkach z rywalami w walce o utrzymanie. Stawka była więc bardzo wysoka, dlatego też klub z Zielonej Góry dołożył wszelkich starań, by przed tym spotkaniem zarejestrować A.J.-a Englisha, który ma pomóc drużynie w dalszej części sezonu.
Widać było od samego startu, że Amerykaninowi nie brakuje luzu w ataku. Może jego forma nie była tak dobra jak za czasów „radomskich”, ale i tak było widać, z jak z dużym respektem do niego podchodziła obrona GTK. English po 15 minutach meczu miał już na koncie 9 punktów, a finalnie mecz skończył z dorobkiem 11 oczek.
Goście z Gliwic w pierwszej połowie wyglądali lepiej. Koby McEwen i Martins Laksa trafiali z dystansu, a pod koszem nie było mocnego na Łukasza Frąckiewicza. Co z tego jednak, że GTK prowadziło +10 na dwie minuty przed końcem drugiej kwarty, jak po 20 minutach był już remis.
Niefrasobliwość w ataku gliwiczan w połączeniu z celnymi trojkami strzelców z Zielonej Góry dały zryw Zastalu 10:0. Po przerwie GTK odzyskał inicjatywę. Tym razem to goście zaliczyli serię, po której wyszło na 19-punktowe prowadzenie. Obrona Zastalu dała się rozhulać koszykarzom z Gliwic, którzy potem w konsekwencji trafiali także ciężkie rzuty. Gospodarze kolejny raz już nie zdołali wrócić do tego meczu, choć wcale nie byli od tego daleko.
Sporo wiatru od początku spotkania robił Novak Musić, który tego dnia był jedynym rozgrywającym w składzie. Trener David Dedek, z uwagi na posiadanie sześciu obcokrajowców w składzie, jednego musiał odesłać na trybuny i był nim James Washington. Serb jednak razem z wiatrem wprowadzał na parkiet sporo chaosu, z którego nie zawsze wynikały tylko pozytywy. Musić na dodatek dwukrotnie został potężnie zablokowany przez Macieja Bendera w trzeciej kwarcie.
Zastal w czwartej kwarcie rzucił się jeszcze na rywali i w sumie zdobył w 10 minut aż 38 punktów. Trójki, kontry po nacisku na całym boisku i stratach rywali – na 3 minuty przed końcem było już tylko +3 dla GTK. Gospodarze byli w niesamowitym gazie i nic dziwnego, że pojawiło się sporo nerwowości w poczynaniach ekipy z Gliwic. Sytuację jednak uspokoiły trafienia Laksy i Kadre Graya, który skończył ten mecz z linijką 18 punktów, 5 zbiórek i aż 13 asyst. GTK wybroniło się przed szturmem Zastalu i wygrało 99:94, robiąc mały krok w kierunku utrzymania.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>