poniedziałek, 7 października 2024
Strona główna » Superpuchar 2024: Kto pojawi się w Radomiu najbardziej zdeterminowany? Śląsk!
PLK

Superpuchar 2024: Kto pojawi się w Radomiu najbardziej zdeterminowany? Śląsk!

0 komentarzy
To już za tydzień! Pierwsze mecze o stawkę w sezonie 2024/25 – o Superpuchar Polski! – pokażą nie tylko układ sił przed kolejką inaugurującą sezon ligowy. Dadzą też obraz tego, która z najlepszych drużyn PLK przystąpi do nowych rozgrywek najmocniej zmotywowana. Który z nich tak naprawdę powinna odczuwać największy głód sukcesu?

BILETY NA TURNIEJ O SUPERPUCHAR POLSKI W RADOMIU MOŻESZ KUPIĆ – KUP TERAZ

Na szczęście sport lubi zaskakiwać. Pierwszy przykład z brzegu? Nie dalej jak wczoraj opublikowaliśmy ostatnią część przedsezonowego power rankingu, w którym najwyżej sklasyfikowaliśmy obrońców mistrzowskiego tytułu z Sopotu. Tego samego dnia wieczorem w rewanżu na wiosenny finał playoff wicemistrz Polski ze Szczecina zrewanżował się Treflowi na porażkę, zwyciężając zaskakująco pewnie – aż 92:68.

To jednak tylko sparingi, ich wyniki nie mają żadnego znaczenia. Tego nie będzie już jednak można powiedzieć o rezultatach końcowych turnieju o Superpuchar, który rozpocznie się w następną sobotę w Radomiu. Może i to trofeum mniej prestiżowe od mistrzostwa kraju czy Puchar Polski, ale: kto nie chciałby rozpocząć sezonu od podniesienia pucharu w górę?

Któremu z uczestników pierwszego w historii PLK czterozespołowego turnieju o Superpuchar powinno najmocniej na tym zależeć?

1.Śląsk Wrocław – Miodrag Rajković ma coś do udowodnienia

Miodrag Rajković w końcówce poprzedniego sezonu najpierw awansował w ostatniej chwili ze Śląskiem do playoff, a następnie zdobył medal. Wracający do pracy w PLK po wieloletniej przerwie Serb od razu znalazł się na fali wznoszącej. Teraz zbudował nowy zespół – już według własnego widzimisię. Będzie chciał jak najszybciej udowodnić, że poprzednie rozgrywki, gdy wrocławianie w europejskich pucharach przegrywali mecz za meczem, a w ligowej tabeli pałętali się długo po jej dolnej części nie mają prawa się powtórzyć.

Zbudowany latem skład – z trójką amerykańskich gwiazd (Isaiah Whitehead, Jeremy Senglin, Reggie Lynch) oraz liczącym na najlepszy sezon w karierze Marcelem Ponitką – może okazać się zdaniem wielu obserwatorów lepszy od tego, którym Śląsk dysponował w mistrzowskim sezonie 2021/22. Czas to udowodnić na parkiecie.

Ekipa Rajkovicia stoczyła już niedawno ostry treningowy bój z Kingiem, którego nie wygrała głównie przez fatalną skuteczność rzutów wolnych. Przed wyjazdem do Radomia zagra jeszcze sparing z Anwilem. To jednak właśnie w trakcie kolejnego weekendu, wygrywając dwa meczu turnieju o Superpuchar – w półfinale ze słabo wyglądającą póki co Legią oraz dzień później ze zwycięzcą starcia Trefl vs. King – Śląsk może wysłać do ligowych rywali przed inauguracją ligową sygnał: wróciliśmy do walki o wszystko!

Pamiętacie? To wcale nie było tak dawno temu! Kalendarzowy rok 2023 Śląsk rozpoczynał nie tylko w roli mistrza Polski, ale także – z bilansem 15-0 – z opinią ligowego dominatora. Kibice we Wrocławiu znów chcieliby z pełną wiarą móc wykrzyczeć swoje ulubione hasło o całym kraju znajdującym się w cieniu ich klubu. Jeśli Śląsk wróci z Radomia z Superpucharem, w zaplanowanym na 19 października ligowym szlagierze z Treflem na pewno chętnie z okazji skorzystają.

2. King Szczecin – obronić trofeum, dać znać, że „to były tylko zakłócenia na linii”

Śląsk mógł się wydawać ligowym dominatorem, który rozwikłał tajemnicę „jak wygrywać w PLK” na przełomie 2022 i 2023 roku. King znajdował się w tym samym położeniu jeszcze na początku czerwca, gdy prowadził w finale playoff z Treflem 3:1. Co wydarzyło się później wszyscy wiemy.

Wiemy jednak też co wydarzyło się latem: rozwścieczony porażką King uzbroił się po zęby. Wynik piątkowego sparingu w Sopocie mówi wiele, podobnie jak wspomniany wcześniej zremisowany twardy sparing ze Śląskiem, gdy wicemistrzowskie Polski musieli sobie jeszcze radzić bez chorego Mazurczaka. Arkadiusz Miłoszewski na pewno chciałby rozpocząć sezon z wysokiego „C” i udowodnić, że zbudowany w letnich tygodniach najdroższy skład w historii Kinga jest też tym najbardziej kompletnym i, po prostu, najlepszym.

Klub ze Szczecina zdobył już Superpuchar rok temu. Ostatnim, który obronił to trofeum był Trefl w sezonie 2013/14. Ostatnim, który po zdobyciu Superpucharu sięgnął też po mistrzostwo – Anwil w rozgrywkach 2017/18. King po sportowym zawale w czerwcu 2024 wydaje się być jednak na tyle zdeterminowany, by na wszelkie informacje tego typu jedynie wzruszać ramionami. King chce po prostu wygrywać. Mecz za meczem. King chce jak najszybciej udowodnić, że czerwcowe problemy w finale to były tylko „chwilowe zakłócenia na linii„.

3. Legia Warszawa – żeby do zdobycia zostało już „tylko” mistrzostwo

Legia pod względem potencjału sportowego tydzień przed turniejem w Radomiu nie prezentuje się okazale – piątkowa porażka w sparingu aż 76:103 ze Spójnią musiała być dla grającego już w pełnym składzie zespołu bolesna. Ale może właśnie turniej w Radomiu okaże się przełomowym momentem dla ekipy budowanej od podstaw przez duet Aaron CelIvica Skelin?

To będzie dla Legii niezwykle ważny test. Po pierwsze – powinna liczyć w Radomiu na doping swoich kibiców, którzy będą mieli do hali RCS zdecydowanie najbliżej ze wszystkich uczestników. Po cichu liczy też pewnie na wsparcie zaprzyjaźnionych z Legią miejscowych kibiców Radomiaka. Po drugie, jeszcze istotniejsze dla duetu Cel/Skelin będzie to, by ich zespół zdołał udowodnić, że do ścisłej ligowej czołówki już u progu sezonu przynależy. By ze Śląskiem, który w sparingach też grał raz lepiej, a raz gorzej, Legia stoczyła wyrównany bój.

Poprzedni sezon warszawska drużyna, jeszcze budowana przez Wojciecha Kamińskiego, zakończyła na rozczarowującym siódmym miejscu. Po drodze – już pod wodzą Marka Popiołka – zdobyła jednak Puchar Polski, a przed playoff była wymieniany jako kandydat do mistrzostwa jednym tchem z innymi ligowymi potentatami. Gdyby na początku kolejnych rozgrywek Legia została drużyną środka tabeli PLK, głosy krytykujące decyzje nowego reżimu sportowego klubu z Warszawy mogą się pojawić bardzo szybko.

Legia po swoim powrocie do PLK zdobyła już Puchar Polski. Ma także srebrny medal z sezonu 2021/22. Gdyby do kolekcji dorzuciła też Superpuchar, od kompletu dzieliłoby ją już tylko – i aż – uzyskanie najcenniejszego trofeum.

4. Trefl Sopot – mogą, ale przecież nie muszą

W poprzednich dwóch sezonach pod wodzą Żana Tabaka koszykarze z Sopotu zdobyli dwa najcenniejsze trofea w polskiej koszykówce – Puchar Polski w lutym 2023 i mistrzostwo w czerwcu 2024. Chorwat pewnie chętnie dorzuciłby kolejny sukces do bogatego CV obejmującego sukcesy w PLK. Ale nie ulega wątpliwości, że dla Trefla potencjalne niepowodzenie w Radomiu stanowiłoby najmniejszy problem.

Mistrzowie Polski na turniej o Superpuchar przyjadą chwilę po meczu, który będzie inaugurował sezon w EuroCup (w najbliższą środę w ERGO ARENIE z Rathiopharm Ulm). Niedługo po zakończeniu walki w Radomiu polecą na pierwszy mecz wyjazdowy w tych rozgrywkach – do Włoch. Następnie, po powrocie do kraju będą mieli tylko jeden pełny dzień przygotowań w domu przed inauguracją sezonu PLK prestiżowymi derbami z Arką Gdynia.

Trefl może rozegrać pięć meczów w ciągu 11 dni. To byłby mocno obciążający terminarz jak na początek sezonu. Nie wątpimy jednak, że trener Tabak pojawi się w Radomiu z zamiarem sięgnięcia po Superpuchar Polski!

A kto go zdobędzie?

BILETY NA TURNIEJ O SUPERPUCHAR POLSKI W RADOMIU MOŻESZ KUPIĆ – KUP TERAZ

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet