Oba mecze – i w Oradei, i w Sopocie Spójnia przegrała rzutem na taśmę, będąc równorzędnym rywalem. Arges Pitesti to już czwarty przeciwnik polskich zespołów z ligi rumuńskiej w tym sezonie, choć mamy przecież dopiero połowę października i rozgrywki dopiero co ruszyły. Tydzień temu Spójnia do ostatnich sekund meczu była w grze o zwycięstwo z wicemistrzem kraju. We wtorek Legię czeka w Bukareszcie mecz w ramach rozgrywek ENBL z miejscowym Dinamem, a kilkanaście dni temu zespół Voluntari nie dał szans Dzikom w domowym meczu ENBL.
W lidze rumuńskiej nie imponują
Właśnie z zespołem Voluntari można porównać Arges Pitesti, pod względem wyników w ostatnich sezonach. Po covidowym zawieszeniu lig wiosną 2020, środowy rywal Spójni trzykrotnie meldował się w półfinale swojej ligi – także w ostatnim sezonie (porażka 0-3 z Cluj Napoca). Raz odpadł wcześniej – w pierwszej rundzie. Największym sukcesem klubu, są mistrzostwo Rumunii z sezonu 1999/2000 i wicemistrzostwo zdobyte siedem lat później.
Arges Pitesti nie jest organizacją szczególnie doświadczoną w rozgrywkach europejskich. Ostatni raz w pucharach grali w sezonie 2012/13 – w najniższym z ówczesnych pucharów – FIBA EuroChallenge. Po mistrzostwie, w sezonie 2000/01, nie przebrnęli kwalifikacji Pucharu Koracia.
Obecny sezon rozpoczęli dość niemrawo. Cenne, dwupunktowe zwycięstwo z Estończykami z Parnu w pierwszej kolejce FIBA Europe Cup nie może przesłonić faktu, że w lidze Pitesti zwyciężyli tylko raz w czterech meczach. W ostatniej kolejce ulegli mistrzowi kraju z Cluj różnicą 14 punktów. O ile ten wynik nie jest niespodzianką, o tyle porażki z Valceą i wracającą do rumuńskiej ekstraklasy Steauą już tak.
Amerykańska kolonia i niespełniony Serb
W rozgrywkach FIBA w meczowy protokół można wpisać siedmiu obcokrajowców przy pięciu graczach miejscowych i właśnie tylu zagranicznych koszykarzy jest w klubie z Pitesti. W pierwszym meczu FIBA Europe Cup grała cała siódemka, natomiast w lidze rumuńskiej, rotacyjnie, jeden z obcokrajowców ogląda mecz zza ławki rezerwowych.
Spośród siedmiu obcokrajowców, aż sześciu pochodzi z USA – trzech obwodowych i trzech skrzydłowych. Na pozycjach 1-2 grają: Corey Allen-Williams (G, 188/26), Austin Price (G, 192/29) i Rashard Odomes (G/F, 198/28). Odomes i Price są już doświadczeni w Europie, grali w pucharach w barwach Porto (Odomes) i holenderskiego Den Bosch (Price), również przeciwko polskim drużynom. Allen gra w Europie trzeci sezon, w tym drugi w klubie z Pitesti. Jako rookie był na Litwie.
Na skrzydłach i pod koszem najważniejsze postacie to: Kyndahl Hill (F, 201/30), Christian Jones (PF, 201/31) i Zach Smith (F/C, 203/28). Cała trójka to doświadczeni zawodnicy z poziomu, na który spoglądają w lato również polskie kluby. Jones grał m.in. na Ukrainie, w Bułgarii i na Węgrzech, a ostatnio na Cyprze. Hill również na Ukrainie, w 2. lidze włoskiej, ale zaliczył też pełen sezon w Bundeslidze. Smith najdłużej występował w Tsmokach Mińsk, w lidze VTB, próbował też sił w Niemczech i Izraelu.
Jedynym europejskim obcokrajowcem w Arges Pitesti jest Serb Radovan Djoković (PG, 198/28), który z całej siódemki najczęściej nie znajdował miejsca w składzie na mecze ligowe. To wychowanek słynącego ze szlifowania talentów klubu Mega z Belgradu, który mimo dobrej kariery juniorskiej (mistrzostwo Europy 2014 z serbską kadrą U18) nie zrobił oszałamiającej seniorskiej kariery. Jej dotychczasowy szczyt to gra w Lidze Adriatyckiej w barwach Mornar Bar. W poprzednim sezonie Djoković wylądował w… Brazylii.
Przy sześciu-siedmiu wyrównanych obcokrajowcach, dla lokalnych graczy nie zostaje wiele minut. Jedynym Rumunem, grającym w porównywalnym wymiarze co Amerykanie, jest reprezentant kraju (choć nie wiodący) Tudor Fometescu (PG, 192/25). Podwójny paszport Francji i Rumunii ma wychowanek Monaco Nicolas Vanel (G, 192/21), na boisku pojawia się też ocierający się o reprezentację Rumunii podkoszowy Bogdan Tibirna (C, 211/33), ale to gracze z końca ławki rezerwowych.
Trenerem drużyny od dwóch sezonów jest Nebojsa Vidić, z największymi sukcesami odnoszonymi w lidze bułgarskiej (dwukrotnie mistrzostwo z Balkanem). Serb był też w VTB (Avtodor), Macedonii, Islandii i w lidze serbskiej.
Co widać w statystykach?
W lidze rumuńskiej na pierwszym planie najczęściej można widzieć obwodowy duet Allen (śr. 14 pkt.) i Price (śr. 12 pkt.), który trafił aż 23 rzuty z dystansu w 4 meczach (23 z 37 drużyny). W ostatnim meczu przeciwko hegemonowi z Cluj wyróżnił się też Djoković (15 pkt.), co szczególnie ciekawe, biorąc pod uwagę, że był to jego pierwszy ligowy występ w tym sezonie. Niewysoki center Smith był najlepszym zbierającym Pitesti w meczach ligowych (śr. 7 zb.), a Odomes, gracz z pogranicza pozycji 2 i 3, najlepszych asystującym (niecałe 4 as. na mecz).
W wygranym meczu pucharowym przeciwko Estończykom, Smith zaliczył double-double (10 pkt., 10 zb.), ale bohaterem mimo słabej skuteczności był Allen-Williams, kończąc mecz z 17 punktami, 8 zbiórkami i 5 asystami. Decydujący rzut (trójka i rzuty wolne) zdobywał Price.
Zaawansowane statystyki drużynowe z ligi rumuńskiej pokazują mniej więcej to samo, co w przypadku wtorkowego rywala Legii w lidze ENBL – Dinama Bukareszt: niezłe wykorzystanie swoich atutów ofensywnych oraz dużą liczbę traconych punktów na 100 posiadań w obronie. Z tą różnicą, że Pitesti gra bardzo wolno i na pierwszy rzut oka nie ma to odzwierciedlenia w wysokich wynikach meczów. Stwierdzenia „bardzo wolno” to żadna przesada, wynik poniżej 65 posiadań na mecz brzmi abstrakcyjnie. Mecz pucharowy przeciwko Parnu Sadam, który zakończył się wynikiem 67-65 dla rumuńskiej drużyny, to także po 65 posiadań obu drużyn.
Nie ma żadnych wątpliwości, że Arges Pitesti to drużyna w zasięgu Spójni. Podopieczni trenera Urlepa z często dziurawiącym kosze rywali Lutherem Muhammadem mimo przegranych końcówek w Oradei i Sopocie, całkiem dobrze „weszli” w sezon. Warto pamiętać, że w obecnej formule FIBA Europe Cup nie ma miejsca na przegrywanie takich spotkań, jeśli celuje się w co najmniej drugie miejsce w tabeli i dobry bilans (co najmniej 4-2), który pozwala spokojnie spoglądać w kierunku ewentualnej gry w drugiej rundzie rozgrywek.