Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Prezesowi PZKosz. nie można odmówić szczęścia. W piątek pojawił się na pierwszym meczu NBA z udziałem Jeremy’ego Sochana. Już po kilkunastu minutach Spurs przegrywali z Denver Nuggets 15 punktami. W tym sezonie 35 razy byli w podobnej sytuacji. I 35 razy przegrali. W zespole rywali triple-double zaliczył Nikola Jokić (37 punktów oraz po 11 asyst i zbiórek). Wcześniej w obecnym sezonie dokonał tej sztuki 25 razy. Za każdym razem jego drużyna wygrywała.
Oczywiście, że tym razem wszystko skończyło się inaczej.
1-35.
25-1.
Spurs dwa poprzednie spotkania przegrali różnicą 50 punktów z najgorszymi w lidze Houston Rockets. Tym razem pokonali 128:120 lidera Zachodu. Więcej punktów od Jokicia w czwartej kwarcie zdobył dla Spurs przerzucany z klubu do klubu niczym gorący kartofel Gruzin Sandro Mamukelashvili (11). Mecz był świetny. Koszykarze rzucali się sobie do gardeł. Dwóch z nich (Michael Porter Jr i Zach Collins) za przepychanki zostało odesłanych przez sędziów do szatni.
Zapach play-off!
Sochan, który opuścił poprzedni mecz Spurs, nie tylko zagrał, ale wypadł świetnie. 19 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty – już sama linijka statystyczna wygląda znakomicie. A oglądając grę polskiego nastolatka można było pozostać na dłużej pod jeszcze większym wrażeniem:
Prezes PZKosz. Radosław Piesiewicz też musiał być zadowolony. Po wcześniejszej wizycie z Rafałem Juciem w siedzibie NBA w Nowym Jorku, zgodnie z naszymi wcześniejszymi przypuszczeniami polska delegacja pojawiła się w San Antonio w szerszym gronie. Dołączyli do niej dziennikarz Polsat Sport i operator kamery tej stacji.
Jakimi osiągnięciami pochwali się lada dzień szef koszykarskiego związku, wracając do kraju?
1. Duży event współorganizowany z NBA w Polsce jeszcze w tym roku
Powinno się udać. NBA to świetnie naoliwiona maszynka do pomnażania pieniędzy. Jeśli otrzyma odpowiednią ofertę finansową – z chęcią zorganizuje godną imprezę w największym z krajów Unii Europejskiej, w którym jeszcze nigdy żadnego meczu (choćby przedsezonowego) NBA nie rozegrano.
Biorąc pod uwagę poziom wsparcia koszykówki przez spółki skarbu państwa w ostatnich latach – można być spokojnym, że i na projekt „NBA w Polsce” pieniądze się znajdą.
2. Zielone światło od San Antonio Spurs na grę Sochana dla kadry
– Czy rozmawiałeś już ze Spurs na temat gry dla reprezentacji w tym roku? – zapytałem Sochana kilka tygodni temu w trakcie wideokonferencji przed jego wyprawą na Weekend Gwiazd NBA.
– Nie, jeszcze nie było do tego okazji – odpowiedział.
Poprzedniego lata Spurs mogli faktycznie kręcić głową na temat potencjalnej gry Sochana na EuroBaskecie. Był świeżo pozyskanym w drafcie nastolatkiem, który w NCAA nie grał nawet w pierwszej piątce swojej drużyny. Ale od jesieni – gdy Jeremy tak trochę nieśmiało debiutował w NBA – wiele się zmieniło.
W 2023 roku Sochan jest po prostu jednym z najlepszych debiutantów biegających po parkietach NBA. Spurs już wiedzą, że trafił im się diament i to w dużej mierze na nim zamierzają budować przyszłość klubu. Szybko rosnąca sportowa pozycja Sochana to jednak kij, który ma dwa końce. Powoduje, że Spurs szybciej niż sądzili będą musieli z pozycji „pracodawcy, który płaci i wymaga” przejść w relacjach z Polakiem do zasad partnerskich. Takie czasy w NBA. Konflikt z Kawhim Leonardem sprzed kilku lat – odejście tego gracza ostatecznie zakończyło złotą erę Spurs – nawet tak specyficzny klub jak ten z San Antonio musiał czegoś nauczyć.
Głównie tego, że uznani koszykarze NBA mają w relacjach z klubami coraz więcej do powiedzenia. Sochan do tej grupy może się zacząć zaliczać szybciej niż się komukolwiek jeszcze 2-3 miesiące temu wydawało. Tymczasem, o ile nie stanie się coś nieprzewidywalnego, już za dwa lata jego agent będzie negocjował z przedstawicielami Spurs warunki nowego kontraktu Polaka. Wiele wskazuje na to, że wyrażanego dziewięcioma cyframi.
Spurs naprawdę powinni być w relacjach z Polakiem ostrożni, nawet jeśli – dzięki zasadom obowiązującym w NBA – niebezpieczeństwo tego, że stracą go po wygaśnięciu pierwszej umowy jest niemal żadne. Wniosek? Jeśli Jeremy Sochan będzie naprawdę chciał grać w reprezentacji Polski – pomijając kontuzje i inne wypadki losowe – można z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać, że Spurs nie będą protestować.
3. Gregg Popovich z Igorem Miliciciem? Żart. Ale może jego asystenci?
Do stylu zarządzania polską koszykówką przez Radosława Piesiewicza mam sporo zastrzeżeń, lecz lubię go za fantazję. W sporcie często się przydaje. Chwaliłem go za nią już 14. września w dniu legendarnego już meczu ze Słowenią. W lobby hotelu, w którym skoszarowane były wówczas wszystkie drużyny EuroBasketu, słyszałem od kilku osób, że prezes PZKosz. wszem i wobec powtarza, że swoją drużynę chce ujrzeć w walce o medale.
Trener Spurs Gregg Popovich też był minionej jesieni obecny podczas mistrzostw Europy. Oglądał fazę grupową w Mediolanie, odwiedzając przy okazji swojego dawnego asystenta Ettore Messinę.
Czy Piesiewicz zapyta „Popa” w San Antonio o chęć współpracy z reprezentacją Polski? Nie wiem. Powinien – trener Spurs i – do niedawna – reprezentacji USA ma ogromne poczucie humoru. A także wielu znakomitych byłych asystentów rozsianych po klubach NBA. Można w ciemno zakładać, że w obecnym sztabie Spurs też znajdują się tacy, którzy mogliby polskiej reprezentacji pomóc.
Przedstawicielom PZKosz. od dawna chodzi po głowie powtórzenie „modelu greckiego”. W reprezentacji Grecji od lat wraz z Giannisem Antetokounmpo na wielkie turnieje przyjeżdżają asystenci trenera Milwaukee Bucks Mike’a Budenholzera (też jeden z wychowanków Popovicha).
O skutkach tej współpracy coś wie obecny szkoleniowiec Astorii Bydgoszcz. Pytanie za 100 punktów: na ile na współpracę z asystentami – nawet tymi z San Antonio Spurs – narzuconymi przez związek gotowy będzie Igor Milicić? Póki co pozostanie bez odpowiedzi.
Znamy natomiast wyniki reprezentacji Grecji z kilku ostatnich najważniejszych imprez:
EuroBasket 2022 – 5. miejsce
igrzyska olimpijskie 2020 – nie grali
mistrzostwa świata 2019 – 11. miejsce
Reprezentacja Polski wypadła lepiej.
4. Chęć współpracy samego Sochana
Prezes i jego współpracownicy z PZKosz. od jakiegoś czasu mniej lub bardziej oficjalnie kolportowali informację, że do San Antonio nie udają się celem „przeprowadzenia rozmów” z Sochanem, lecz bardziej złożenia jemu oraz jego rodzicom „kompleksowej oferty współpracy”.
Cokolwiek by to oznaczało, ta część negocjacji polskiej delegacji jest zdecydowanie najważniejsza i może okazać się dla dalszych relacji na linii Sochan – PZKosz. kluczowa. Akurat tu argumenty finansowe – które mogą otwierać wiele drzwi w siedzibie NBA przy Piątej Alei, czy w rozmowach na temat wakacyjnych planów asystentów trenera Spurs – nie muszą okazać się najważniejsze. Na konto Jeremy’ego już wpływa rocznie kilkanaście milionów złotych. A to dopiero początek jego kariery.
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że Sochan faktycznie w reprezentacji Polski chce grać. Po prostu.
5. Większe prawdopodobieństwo zwycięstwa w wyborach na szefa PKOl.
Radosław Piesiewicz poleciał do USA wraz z dokumentującą wizytę w San Antonio ekipą Polsatu Sport nieco ponad miesiąc przed wyborami na prezesa PKOl., do których się szykuje. Radosław Piesiewicz jest szefem PZKosz. i politykiem.
Jedna z żelaznych zasad polityki głosi, że tuż przed wyborami kandydaci powinni uczestniczyć już tylko w tych tak naprawdę wcześniej wygranych misjach.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>