Mówimy tu o graczu, który – jeszcze zanim w 2016 roku rozpoczął dwuletnią przygodę w NBA – był wymieniany jednym tchem z poprzednimi legendami koszykarskich boisk z Coney Island: Stephonem Marburym, Sebastanem Telfairem czy niepodrabialnym Lance’em Stephensonem.
Czy jednak dekadę później Whitehead będzie potrafił wywołać w sobie sportowy ogień, gdy pojedzie ze Śląskiem na mecz wyjazdowy do Dąbrowy Górniczej czy Gliwic?
Gracze, którzy podpisują kontrakty w NBA, nie są z przypadku. Kluby najlepszej ligi świata mają w zasadzie nieskończone możliwości skautingu, więc – skoro podpisują z danym zawodnikiem umowę – musieli w nim wcześniej coś dojrzeć. Czasem jest to potencjał fizyczny, taki czysto atletyczny, czasem wyjątkowe umiejętności koszykarskie, umiejętność czytania gry.
Koszykarze z NBA to elita elit – 450 miejsc w składach 30 drużyn to jakby nie patrzeć elitarne miejsce pracy. Jest jednak też furtka, by w tej lidze zagrać, nie do końca w niej będąc. To oczywiście krótkie 10-dniowej kontrakty – takie jak ten, który w poprzednim sezonie z Toronto Raptors podpisał Malik Williams – oraz coraz popularniejsze umowy two way, które pozwoliły w ostatnich latach wielu dobrym, choć nie wybitnym zawodnikom zaliczyć debiut na parkietach najlepszej ligi świata.
Jednak ponad 80 meczów w najlepszej lidze świata, w tym kilkadziesiąt w pierwszej piątce – to już coś. Takie resume ma najnowszy nabytek Śląska, czyli Isaiah Whitehead. Kiedy klub z Wrocławia ogłosił podpisanie kontraktu z tym zawodnikiem, w głowach wielu osób zrodziło się naturalne pytanie – co poszło nie tak, że gracz z poziomu najlepszej ligi świata wylądował w zaledwie dziesiątej lidze Europy? Na dodatek – w zespole z budżetem na pensje wszystkich graczy w kolejnym sezonie porównywalnym z wartością jego pierwszego kontraktu na Starym Kontynencie (ok. 1 mln dol.), który Whitehead podpisał przed sezonem 2018/19 z rosyjskim Lokomotivem Kubań?
Spójrzmy na historię PLK, tę w miarą świeżą, z kilka ostatnich lat. Zawodnicy z doświadczeniem z NBA na polskich boiskach nie zawsze się sprawdzali. Od razu na myśl przychodzą tacy jak Terrance Ferguson, Isaiah Briscoe, czy Malachi Richardson. Żaden z nich nie pozostawił po sobie w Polsce wielkiego wrażenia, każdemu czegoś brakowało, by w Europie dobrze zafunkcjonować. Ray McCallum i Devyn Marble także za oceanem anonimowymi postaciami nie byli, w PLK wykręcali niezłe cyferki w arkuszach statystycznych, lecz faktem jest też, że żaden z nich swojego ostatniego sezonu w Legii (2022/23) nie dokończył.
Duże nazwiska, niekoniecznie chętne do poświecenia dla zespołu i walki na parkiecie, przewyższające umiejętnościami PLK, także się trafiały – Tony Wroten z sezonu 2019/20 Anwilu jest świetnym przykładem. Czarował, lecz sezonu nie dokończył. Kolejna podobna historia.
PLK przynosi jednak też całkiem świeże przykłady pozytywne – choćby Courtneya Fortsona ze Spójni i Jeremiaha Martina ze Śląska. Obaj byli liderami swoich drużyn i grali z wielkim zaangażowaniem. Fortson i Martin w sezonie 2022/23 zostali gwiazdami PLK, choć nasza liga szczytem ich kariery nie była. Kyle Weaver, Drew Gordon to inne, podobne przykłady. Pamiętacie?
Można? Pewnie, że można! Jak będzie z Isaiah Whiteheadem? Czas okaże. W przypadku zawodników, którzy lądując w PLK schodzą tak naprawdę sportowo o kilka pięter niżej, najważniejsze jest nastawianie. Jeśli trener Miodrag Rajković zdoła wykrzesać z Amerykanina duże zaangażowanie, równie dobrze może się okazać, że Śląsk we wtorek właśnie podpisał kontrakt z najlepszym zawodnikiem PLK sezonu 2024/25. Whitehead 10 lat po tym jak był przedstawiany w roli nadchodzącego, koszykarskiego cyklonu przez najbardziej prestiżowe amerykańskie media koszykarskie, na parkietach PLK jest w stanie wywołać niejedną burzę.
23 komentarze
Nawet jak bedzie grał z jedną ręką związaną z tyłu to będzie wzmocnieniem.
Jasne. Przy tym składzie.
Aco jest nie tak ze składem? Jest o poziom mocniejszy niż w zeszłym roku.
klusek, kolejny no name
mniej no name niż ty, zyciowa łajzo
trochę kultury breslau
Jakiś kompleks Wrocławia? Te docinki o Niemczech? Postudiuj historię chłoptasiu i wróć z pokorą. Wrocław to historycznie polskie miasto i po dobroci Niemcom się nie poddało.
Jakie to ma znaczenie? Był niemiecki, czeski, śląski, polski… Wieśniakow boli, ze ma doskonale polozenie, w 3 godziny smigniesz do Pragi, Berlina, Warszawy, poltorej godziny w gory, w miescie sa wyspy, rzeka, masa atrakcji…. To szczują tu szczuje;) no i jest 18 tytulów i bilans z Włocławkiem w finałach 5-0…. To najbardziej boli;)))
Jak to noneame? Można o nim różne rzeczy powiedzieć, ale nie że jest noname.
Jesteśmy 10 ligą Europy? Gdzie można znaleźć taką klasyfikację?
Policz sobie – hiszpańska, turecka, grecka, adriatycka, francuska, niemiecka, włoska, litewska, izraelska przed nami.
Redaktor lubi pisać, że w Śląsku źle. Nawet jak ściągną gracza po NBA to też jest źle. Sugeruję wrócić do pisania o Anwilu. Podam nawet gotowca. Ernak miał spotkanie w salonie Toyoty, Petrasek dostał nową Camry i nawet się do niej zmieścił! Tego jeszcze nie było. Ależ biznes! Proszę o tym koniecznie napisać. I dodać, że gracze Śląska mają marne Suzuki. 🙂
Izrael leży w Europie?
tak, podobnie jak Gruzja
a mi się wydaje, że we Włocławku jednak puściły zwieracze po tych transferach
Gravett mial lekka poobijaną insignie kombi
redaktor zawsze znajdzie coś co jest nie tak w Śląsku, ale zawsze znajdzie coś super w Anwilu
chyba lepiej czasami powstrzymać się od takich artykułów, albo założyć jakiś nowy fanpage kibiców Anwilu i już
Nie ma się co denerwować, i tak wszytko zweryfikuje parkiet. Jak w zeszłym sezonie.
Mam prośbę do szanownej redakcji o nienazywanie więcej tej samolubnej podróbki rozgrywającego, skoncentrowanego wyłącznie na swoich statystykach, Jeremiasza Martina, liderem, bo to marny żart. Zaangażowany? A tak, mocno, tyle że w przetrzymywanie piłki, do końca akcji lub czasu. W zależności od tego co nastąpiło najpierw.
Więcej zalet nie miał.
To prawda.. Martin tyle samo meczy wygrał dla Sląska ile przegrał… Dramatyczny samolub.
+1
wszystko zależy od trenera. jeśli mu się za chce i będzie się dobrze czuł we Wrocławiu to jest w najlepszym wieku dla koszykarza żeby zagrać świetny sezon
Też tak myślę, chłopak się musi wziąć w garść bo dużo niżej już spaść nie może a jakby się pokazał z dobrej strony w PLK to ma szansę jeszcze zagrać za większe pieniądze przez parę sezonów.