Tomas Satoransky jest symbolem czeskiej koszykówki. Gwiazdą NBA nie został, lecz przez sześć lat gry za oceanem zarobił prawie 40 milionów dolarów. Wrześniowy EuroBasket w Pradze miał być punktem kulminacyjnym bogatej kariery reprezentacyjnej niespełna 31-letniego koszykarza. Niestety, 10 dni temu podczas meczu sparingowego Satoransky doznał paskudnie wyglądającej i poważnej w skutkach kontuzji stawu skokowego.
Wiele wskazuje na to, że w piątek przeciwko Polakom nie będzie mógł zagrać. Ale nasz ekspert, mieszkający od lat w Warszawie współpracownik czeskiej federacji, świetnie orientujący się w realiach tamtejszej reprezentacji Petr Šich twierdzi, że w Pradze wszyscy wciąż wierzą w cud.
– Z Waszyngtonu awaryjnie sprowadzony lekarz, którzy doskonale zna Tomasa i jego ciało z czasów gry w barwach Wizards – Navin Hettiarachchi. Zamieszkał z Satoranskym w jego domu, więc można powiedzieć, że nasz lider rehabilitacji jest poddawany 24 godziny na dobę. Robimy wszystko, by wrócił do zdrowia. Z tego co wiem, ostateczna decyzja zapadnie w środę wieczorem. Wówczas lekarze mają się spotkać z trenerami i poinformować ich, czy będą mogli liczyć na pomoc Satoransky’ego. Nie tylko w meczu z Polakami, ale w ogóle w trakcie nadchodzącego turnieju. W czwartek informacja zostanie podana publicznie. Może i byłby to cud, gdyby Tomas stanął do piątku na nogi na tyle, by móc zagrać przeciwko Polakom, ale wciąż na ten cud liczymy – twierdzi Petr Šich.
Z czeskim ekspertem we wtorkowy wieczór długo rozmawialiśmy o perypetiach i perspektywach czeskiej koszykówki, piątkowym meczu z Polakami, a także o tym co najbardziej może zszokować Czecha mieszkającego w Polsce i dlaczego jest to żużel.
Na pełny zapis rozmowy rozmowy zapraszamy już jutro – w przeddzień meczu Czechy – Polska!
1 komentarz
[…] może zyskać nowe potwierdzenie. Dosłownie kilka godzin temu informowaliśmy, że sami Czesi ewentualny powrót Tomasa Satoransky’ego do gry przed piątkowym meczem z Polską określają mianem […]