Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Derby Belgradu, czyli najgorętszy mecz na Starym Kontynencie, a może nawet na całym świecie – musiało więc być ciekawie. Początek toczonego w niepowtarzalnej atmosferze spotkania należał wyraźnie dla Partizana, który był gospodarzem tego pojedynku. Świetnie wychodziła gra pod kosz do byłego gracza NBA, Franka Kaminsky’ego, który szybko zdobył 9 punktów (w sumie 11). Po jego rzutach wolnych na tablicy wyników było już 17:2.
Crvena Zvezda, która dopiero co dokonała zmiany na stanowisku trenera, Dusko Ivanovicia zastąpił Ioannis Sfairopoulos, miała bardzo duże problemy w organizacji ataku w pierwszej kwarcie. Dopiero wejście niezniszczalnego Milosa Teodosicia (9 punktów, 6 asyst) wprowadziło trochę ruchu do ofensywy Czerwonej Gwiazdy. Goście łapali wiatr w żagle i po kontrze Luki Mitrovicia (8 punktów) było już tylko +3 dla Partizana.
Gospodarze w końcu się otrząsnęli i wrócili do dobrego rzucania z dystansu. Kolejne udane akcje zaliczyli Ognjen Jaramaz (11 punktów w pierwszej połowie, w sumie 12) i James Nunally (7 punktów), a na dokładkę trafił Danilo Andjusić (5 oczek).
Jeszcze przed przerwą grę jednak przejął Shabazz Napier (14 punktów), który samodzielnie doprowadził do remisu po 42. Amerykanin także otworzył wynik w drugiej połowie – kolejną trójką. Do punktowania dołączył się w końcu także Adam Hanga (11 punktów), który w pierwszej połowie pudłował okropnie.
Partizan próbował się przełamać grą przez Zacha Ledaya (13 punktów) i mimo że udało się kilka razy zapunktować, tak jednak nie poszła za tym dobra obrona. Crvena Zvezda nie przestawała trafiać z dystansu – kolejni gracze się do tego dokładali, jak chociażby Yago Dos Santos (11 punktów) czy Rokas Giedraitis (8 punktów). Gospodarze, którzy na początku czwartej kwarty przegrywali już -13, próbowali gonić grając przez Alena Smailagicia (9 punktów), a i niewidoczny wcześniej PJ Dozier (9 oczek) swoje dorzucił.
W końcu Partizan zbliżył się na 2 punkty do rywali na niespełna 3 minuty do końca. Niepokorny Aleksa Avramović (14 punktów) przypomniał sobie mistrzostwa świata i zaczął punktować wjazdami na kosz raz za razem. Odpowiadał mu Joel Bolomboy (16 punktów), który samodzielnie wyprodukował masę efektownych akcji, głównie wsadów. Wynik na korzyść gospodarzy przełamał Dozier, a na 3-punktowe prowadzenie wyprowadził ich niesamowity Avramović.
Próby nerwów nie zdał weteran, Teodosić, który najpierw przestrzelił 2 z 3 rzutów wolnych, a potem z dystansu nie trafił nawet w obręcz. Partizan obronił więc tę małą przewagę i wygrał 88:86. W meczu nie grał niestety, lekko kontuzjowany, kapitan reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka.
Statystyki z meczu Partizan – Crvena Zvezda >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Lekko kontuzjowany, kapitan reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka? poczytaj autorze serbskie strony co pisza że kontzuja barku jest na tyle poważna że może nawet wchodzić rozwiązanie kontraktu
Dokładnie. Też się z tego zaśmiałem…