Powiedzmy to sobie na początku wprost – zadecydowała jakość, rywale okazali się od naszej drużyny koszykarsko lepsi. Jasne, przegraliśmy, lecz naszym koszykarzom i tak należą się brawa za ten mecz. Przez dłuższy czas byli równorzędnym rywalem dla Litwinów. Niestety, ci w czwartej kwarcie pokazali dlaczego pozostają od lat jedną z najlepiej szkolących koszykarzy nacji na świecie.
Najlepszy występ podczas turnieju zagrał Joel Cwik, który bardzo długo był nie do zatrzymania w ataku. Odwaga w grze 1 na 1, dobre czytanie gry i i słuszne decyzje w ataku złożyły się na aż 22 punkty tego gracza (8/14 z gry).
W pierwszej połowie Polska grała naprawdę dobrze. Świetnie funkcjonowała nasza defensywa i Litwini długo nie potrafili złapać rytmu w ataku. Na przerwę schodziliśmy z jednopunktową przewagą (37:36)
Niestety dla Biało-Czerwonych, jedną ze składowych dobrej defensywy jest zabezpieczenie zbiórki defensywnej. Ten element gry kuleje w grze Polaków przez cały turniej. Nie inaczej było w środę. Mieliśmy tylko o pięć zbiórek więcej w obronie (22) niż rywale w ataku (17).
Brak umiejętności zastawienia to jeden z wirusów polskiej koszykówki młodzieżowej od lat…
W czwartej kwarcie najlepsze minuty na tym turnieju rozegrał Mantas Juzenas, na którego uwagę zwracaliśmy jeszcze przed meczem. Litwin wziął sobie na celownik w ataku Tymoteusza Sternickiego i z dziecinną łatwością ogrywał go w grze 1 na 1, co napędziło także jego kolegów z zespołu. Gdy dodatkowo dwa ciężkie technicznie rzuty trafił Justas Stonkus – przewaga Litwinów szybko urosła do rozmiarów dwucyfrowych.
Polska “szarża” w ostatnich dwóch minutach dała jeszcze trochę nadziei, że uda się odwrócić losy spotkania – zbliżyliśmy się na 73:79 – ale Litwini nie dali sobie wyrwać zwycięstwa.
Oprócz wspomnianych wcześniej zawodników trenera Dariusa Songalii, należy wyróżnić także duet podkoszowy Litwinów Aleksas Bieliauskas (15 pkt i 7 zb) i Nedas Raupelis (12 pkt i 7 zb). Nikas Stuknys zaliczył sympatyczną linijkę statystyczną – 6 punktów, 7 zbiorek i 9 asyst.
Polacy? Najwięcej punktów obok Cwika zdobyli liderzy ekipy wspomniany Sternicki i Jakub Szumert (po 12), ale skutecznością jako duet nie zaimponowali – razem trafili 5 z 19 rzutów z gry.
Co dalej?
Nie ma czasu na rozpamiętywanie! Już jutro Polacy zagrają z przegranym z pary Niemcy/Słowenia. Zwycięstwo może nam zapewnić utrzymanie w dywizji A i dać szansę walki o 9. miejsce na europejskim czempionacie. Niedosyt po tym turnieju pewnie pozostanie, ale – wciąż jest o co grać!