Grzegorz Szklarczuk: Jakie cele stawia Pan przed kadrą na nadchodzące Mistrzostwa Europy w Rotterdamie?
Marcin Balcerowski: Wyjście z grupy w czołowej czwórce to absolutne minimum. Myślę, że wszystkie zespoły są w naszym zasięgu, z Holandią i Niemcami zawsze toczyliśmy wyrównane boje. Tym razem obie ekipy ruszają wpierw na Mistrzostwa Świata w Dubaju, które rozgrywają się w dniach 9-20 czerwca. W zależności od tego, jaki wynik osiągną, mogą nabrać wiatru w żagle, albo osłabić swoje morale.
Pierwszy mecz w Rotterdamie gramy z faworytami grupy – Hiszpanami. Jest to team mocny fizycznie, więc dobrze, że trafiamy na nich całkowicie wypoczęci.
Z kolei o awans na Igrzyska Olimpijskie będzie niezwykle ciężko. Przed najbliższą edycją zmieniono regulamin, w turnieju bierze udział jedynie osiem zespołów, a Francja ma już zagwarantowane miejsce jako gospodarz. W związku z tym tylko zwycięzca ME bezpośrednio awansuje dalej.
Jak zaplanowane są tegoroczne przygotowania?
Startujemy wcześnie, już 6 czerwca otwieramy zgrupowanie w Wałbrzychu i łącznie czeka nas 30 dni przygotowań. Warto podkreślić, że to spore poświęcenie ze strony zawodników, którzy przecież mają swoje regularne prace, rodziny, obowiązki.
6-15 lipca organizujemy istotne zgrupowanie z turniejem międzynarodowym w Aqua-Zdroju. Swoją obecność potwierdziły, póki co, kadry Austrii i Łotwy. 21-26 lipca znów wracamy do przygotowań, 27-30 lipca wyjeżdżamy na solidnie obsadzony turniej do Szwajcarii. Finisz treningów to 2-6 sierpnia i wylot do Rotterdamu.
Kto znalazł się w kadrze?
Powołałem szeroki skład, aż piętnastu zawodników przyjeżdża na Dolny Śląsk, zabraknie właściwie tylko Mateusza Filipskiego, który jest obecnie w Hiszpanii. Mamy zgrany, sprawdzony team, ale zaproszenie otrzymali też młodzi gracze. Na testach pojawi się również chłopak z Anglii, punktacja 2.5, osiemnastolatek polskiego pochodzenia, który sam wyraził chęć gry w naszych barwach.
Większość koszykarzy występuje w naszej lidze, ale z zagranicy mamy Andrzeja Macka, gracza 1.5 punktowego, aktualnego mistrza Francji z Hornets Le Cannet Cote d’Azur.
Przylatuje wysoki Krzysztof Kozaryna, rocznik 2000, grający w hiszpańskim klubie Amivel Reyes Gutierrez, który odpadł w 1/4 Pucharu Króla. Plus wspomniany Filipski z Bsr Amiab Albacate. Zwycięzca Ligi Mistrzów, ligi hiszpańskiej, Superpucharu i srebrny medalista Copa del Rey. Zagraniczne doświadczenie w tym sezonie zebrał również Marek Wesołowski, który występował we włoskiej Serie A.
Na co położycie nacisk podczas poszczególnych zgrupowań?
Na pierwszych dwóch skupimy się na poprawie fizyczności. Sporo pracy będzie miał więc Patryk Pietraszko, nasz spec od przygotowania motorycznego. Koszykówka na wózkach, szczególnie na arenie międzynarodowej, jest dyscypliną niezwykle intensywną, mocno skoncentrowaną na twardej obronie. Zazwyczaj na turniejach zespoły rzucają w okolicach 50-60 punktów, zdarza się, że i 40. Skończyły się czasy, gdy można było znaleźć rzut z otwartej pozycji, bez ręki rywala na twarzy.
Od strony psychologicznej wesprze nas Aneta Opała, trener mentalny. Współpracowaliśmy podczas poprzednich zgrupowań i widać, że panowie mogę jej zaufać i chcą rozmawiać, a to bardzo ważne.
Dla mnie istotne jest by zmarginalizować ryzyko występowania kontuzji, za co odpowiedzialny jest fizjoterapeuta, Radosław Krowiak.
Właśnie zakończyliśmy sezon 2022/2023. Jaka jest obecna kondycja polskiej koszykówki na wózkach?
Kadra ma duże wsparcie od PZKosz, wszystko jest zorganizowane tak, że możemy skoncentrować się jedynie na trenowaniu. Ciężko jednak przyciągnąć do dyscypliny nowych zawodników, a tym samym odmładzać powoli skład. Im dalej na wschód, tym gorzej, ale z kolei gdy spojrzeć na zachód Europy, wiele nam jeszcze brakuje, jak choćby ligi zawodowej, w której sportowcy mogliby pobierać wynagrodzenie. Pomocny w promowaniu dyscypliny może okazać się sukces na Mistrzostwach Europy. Jedziemy walczyć.