– Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo chcemy zagrać w turnieju finałowym o Puchar Polski, a każda wyjazdowa wygrana jest dla nas bardzo ważna – mówił po piątkowym zwycięstwie w Warszawie środkowy Górnika Zamek Książ Wałbrzych Dariusz Wyka.
Jego słowa skłoniły nas do tego, by przyjrzeć się szansom poszczególnych drużyn, nie tylko ligowego beniaminka, na występ w Sosnowcu.
Poziom 1: Im już nikt tego nie zabierze
Anwil Włocławek (10-0) może być już pewny, że wystąpi w turnieju, który odbędzie się w dniach 13-16 lutego w ArcelorMittal Park. Nie ma nawet matematycznej możliwości, by zespół Selcuka Ernaka, nawet przy komplecie pięciu porażek wypadł poza czołową ósemkę. Jego kibice mogą powoli rezerwować pokoje hotelowe.
Można przyjąć jako pewnik, że awans do turnieju o Puchar Polski zapewni dziewięć zwycięstw w pierwszych 15 meczach. Biorąc pod uwagę, że dziewiąta drużyna w tabeli ma ich obecnie zaledwie pięć (Czarni, już po rozegraniu 11 meczów) – do awansu powinno wystarczyć osiem.
Poziom 2: Są naprawdę bardzo-bardzo blisko
W tym momencie w PLK, poza Anwilem, są aż cztery drużyny z siedmioma zwycięstwami na koncie. Jak wygląda ich sytuacja ogólna i terminarz w czterech kolejkach kończących pierwszą rundę rozgrywek?
Legia Warszawa (7-4): GTK (w), Arka (d), Śląsk (w), King (d).
Jasne, piątkowej porażki warszawian w starciu z Górnikiem też wielu się nie spodziewało. Wątpliwe jednak, by Legia nagle mogła nie wygrać w tej rundzie jeszcze 1-2 meczów.
Dziki Warszawa (7-4): Zastal (w), Trefl (d), Czarni (d), Spójnia (w).
Wątpić w zespół Krzysztofa Szablowskiego po tym, jak dwa ostatnie mecze wygrał w sześciu, wystawiając do gry nawet 15-letniego juniora? Nie wypada. Po prostu nie teraz, nie w takiej chwili. Rok temu w roli beniaminka Dzikom do występu w PP zabrakło naprawdę niewiele. Tym razem powinno się udać.
Chorzy gracze powinni po świętach wrócić do gry, a klub szuka przecież też następcy Nicka McGlynna. Terminarz stopniem trudności też nie powala.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych (7-4): Trefl (w), GTK (d), Arka (w), Śląsk (d).
Darek Wyka mógł mieć rację – niewykluczone, że piątkowe zwycięstw w Warszawie okaże się dla Górnika w jego staraniach o grę w Sosnowcu kluczowe. Wygrana z GTK we własnej hali może załatwić sprawę. Wyrwanie jeszcze choćby jednego zwycięstwa w pozostałych meczach przesądzi awans.
Trefl Sopot (7-4): Górnik (d), Dziki (w), GTK (d), Czarni (w).
Jeszcze tydzień temu postawilibyśmy na miejsce mistrzów Polski w Top8 majątek. Przed sobotnim meczem w Zielonej Górze wciąż bylibyśmy gotowi postawić jedną trzecią majątku. Obecnie? Wciąż niemalże musi nam się wydawać, że Trefl w Sosnowcu się pojawi – przecież w tym zespole jest zbyt wielu dobrych koszykarzy, by seria trzech porażek przedłużała się w nieskończoność.
Wolelibyśmy jednak nie zostać bez ręki, więc nikt na żaden zakład w sprawie drużyny prowadzonej przez bezradnego Żana Tabaka nas nie namówi.
Poziom 3: Do Sosnowca powinni się „doturlać”
King Szczecin (6-4): Spójnia (w), Stal (w), Anwil (w), Twarde Pierniki (d), Legia (w).
Gdyby nie brać pod uwagę sporych możliwości finansowych wicemistrzów Polski ze Szczecina i nieuchronnych zmian w składzie, po których zespół powinien zostać wzmocniony – wypadałoby uruchamiać syrenę alarmową. Szczególnie gdyby podopiecznym Arkadiusza Miłoszewskiego powinęła się noga w niedzielnych derbach Pomorza Zachodniego w Stargardzie.
Nie zapominajmy jednak o jednym – King to zespół mający „atut cudzego parkietu”. Do końca I rundy czekają go jeszcze cztery mecze w halach rywali.
Start Lublin (6-5): Czarni (d), Spójnia (w), Stal (d), Anwil (d).
Gdyby nie fakt, że Manu Lecomte za chwilę powinien wrócić do gry, a klub z Lublina ogłosić nowego sponsora – a następnie wykupując licencję dla szóstego obcokrajowca za 200 tys. zł zacząć grać w pełnym składzie – moglibyśmy wątpić, czy Start wygra choć dwa z kolejnych czterech meczów. W czwartek w meczu z Dzikami spisał się fatalnie.
Skoro jednak oba powyższe warunki powinny zostać lada moment spełnione, w dwa kolejne zwycięstwa w tej rundzie ekipy Wojciecha Kamińskiego jesteśmy w stanie uwierzyć.
Poziom 4: Śląsk Wrocław sobie poradzi, prawda?
WKS Śląsk Wrocław (5-5): Stal (w), Anwil (d), Twarde Pierniki (w), Legia (d), Górnik (w).
Śląsk ma naprawdę całkiem wymagający terminarz, ale tu przecież mówimy o bardzo-bardzo silnej kadrowo drużynie. Przynajmniej jak na warunki PLK. Największe problemy, jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi, WKS powinien mieć już za sobą. Kluczowe dla zapewnienia sobie wyjazdu do Sosnowca, a także przy okazji na pewno planowanej przez szefów Śląska pogoni za ligową czołówką, może być najbliższe, niedzielne starcie ze Stalą w Ostrowie.
To już dziś, o godz. 17.30!
Poziom 5: Mogą się jeszcze włączyć do walki o awans
Energa Icon Sea Czarni Słupsk (5-6): MKS (d), Start (w), Zastal (d), Dziki (w), Trefl (d).
Zespół Robertsa Stelmahersa jest poza czołową ósemką, lecz znajduje w całkiem… komfortowym położeniu. Przy założeniu zwycięstw w dwóch kolejnych meczach we własnej hali z niżej notowanymi rywalami, dwa wyjazdowe – w Lublinie i Warszawie z Dzikami, czyli z potencjalnymi rywalami do miejsca w Top8 – mogą decydować o wszystkim. Wszystko w rękach koszykarze ze Słupska! Gdyby Czarni je wygrali, nie będziemy przecież mówić o żadnej wielkiej niespodziance.
Mateusz Dziemba swój rewanż na prezesie Startu już wiosną wziął, gdy świetnym meczem pogrążył wieloletniego pracodawcę, de facto pozbawiając lublinian awansu do playoff. Na kolejny występ w Lublinie też na pewno zaciera już ręce.
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski (3-7): Śląsk (d), King (d), MKS (d), Start (w), Zastal (d).
Wracamy do ogromnego ciężaru gatunkowego niedzielnego meczu w Ostrowie. Jasne, Stal znajduje się niemal na dnie ligowej tabeli, lecz gdyby przy pomocy kibiców udało jej się wygrać dwa kolejne mecze we własnej hali… Biorąc pod uwagę problemy Kinga, większym wyzwaniem powinien być ten najbliższy.
Gdyby 2025 rok ostrowianie rozpoczynali już z bilansem 5-7, mając przed sobą trzy kolejne starcia z mniej uznanymi firmami, nadzieje w Ostrowie mogłyby szybko odżyć…
Poziom 6: Trudno w nich uwierzyć, ale…
PGE Spójnia Stargard (4-6): King (d), MKS (w), Start (d), Zastal (w), Dziki (d).
To jest naprawdę bardzo przyjazny terminarz. Gdyby tylko zapomnieć, że Spójnia przegrała 5 z ostatnich 7 meczów ligowych. Gdyby puścić w niepamięć, że jej gra w kilku z tych meczów wygrała naprawdę fatalnie. Gdyby zapomnieć, że tej drużynie brakuje rozgrywającego…
Za dużo tego gdybania, prawda? Czasami jednak jedno zwycięstwo może zmienić naprawdę wiele. Kibice w Stargardzie w niedzielę będą na nie czekali. Gdyby Spójni udało się ograć gnębiącego ją w ostatnich latach wyjątkowo regularnie Kinga…
Poziom 7: Nie oszukujmy się – ich w Sosnowcu nie ujrzymy
Jeśli pomylimy się w sprawie GTK (4-6), dodatkowo mobilizując tym samym podopiecznych Pawła Turkiewicza – chyba trener gliwiczan będzie naszym dłużnikiem. Ekipa z Gliwic ma póki co bilans 1-4 na wyjeździe, a czekają ją jeszcze trzy mecze w halach rywali przed końcem I rundy.
Twarde Pierniki (3-7) rok temu były objawieniem turnieju w Sosnowcu, pamiętamy ich heroiczne wyczyny! Tym razem, mimo pozyskania Grzegorza Kamińskiego, trudno im będzie jednak odrobić poniesione na początku sezonu straty.
Serii nagłych zwycięstw pozostałych trzech zespołów? Nie mamy tak bujnej wyobraźni.
Sorry (Zastal).
Przykro nam (MKS).
Najpierw podejmijcie choćby próbę gry w zespołowy basket (Arka).
1 komentarz
Dla nas liczy się tylko tytuł mistrza, taki puchar Polski to dobry dla dziadów z Anwilu albo Ległej.