Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Jedno jest pewne – mówimy o rozgrywającym, który ma oczy dookoła głowy. Nawet, jeśli meczu z dorobkiem 22 asyst – jak zachwala jego dokonania tytuł poniższego klipu na youtube – Frankie Ferrari nigdy na zapleczu NBA, czyli w G League nie rozegrał.
Faktem jest jednak, że najnowszy nabytek Śląska podawać potrafi. I często ,i efektownie. W styczniu 2022 roku, chwilę po powrocie z krótkiej sportowej emerytury, zaliczył w rozgrywanych dzień po dniu meczach przeciwko Texas Legends łącznie aż… 33 asysty. Najpierw 14 stycznia – 16. Dzień później – 17.
Kilka z nich znamionowało naprawdę dużą sportową klasę. Tylko spójrzcie.
Ponadprzeciętna smykałka do podawania piłki kolegom widoczna jest jak na dłoni. Występując w barwach Santa Cruz Warriors w przeliczeniu na 36 minut gry Ferrari notował 8,7 asysty, mając świetny stosunek asyst do strat na poziomie 2,7. Mówimy o drużynie rezerw zmierzającej wówczas po kolejne mistrzostwo NBA ekipy Stephena Curry’ego.
Gra w G League nie zawsze z miejsca przekłada się jednak na sukcesy odnoszone na europejskich parkietach. Przykład przeżywającego trudne momenty w pierwszym kontakcie z nimi Christiana Vitala z Legii Warszawa jest tylko pierwszym z brzegu.
Frankie Ferrari to jednak raczej ktoś więcej. W końcu mówimy o koszykarzu, który od początku przygody z europejską koszykówkę występował tylko i wyłącznie w lidze hiszpańskiej. Najpierw w sezonie 2019/20 zagrał w Manresie. Później był także koszykarzem innych liczących się drużyn – Gran Canarii, Unicaja Malaga, ponownie Manresy, Casademont Saragossa i – raz jeszcze, a co! – Manresy. Jego sportowe ścieżki aż trzykrotnie przecinały się w ciągu ostatnich czterech lat z byłym kapitanem reprezentacji Polski.
O komentarz na temat Frankie Ferrariego poprosiliśmy @awaczynski, który w przeszłości grał razem z naszym nowym zawodnikiem w trzech różnych zespołach 🤝🏀#plkpl pic.twitter.com/iyRmoedjjK
— WKS Śląsk Wrocław – koszykówka (@WKS_SlaskBasket) October 15, 2023
Statystycznie dla Ferrariego najlepszy był pierwszy sezon spędzony w ACB. Już w debiucie zaliczył mecz na 25 punktów i 10 asyst. Jednocześnie pod jego koniec złamał jednak rękę w nadgarstku. Gdy wrócił do zdrowia po kilku tygodniach i zagrał kilka świetnych spotkań (łącznie tylko sześć, choć z imponującymi średnimi 14.7 punktu i 5.7 asysty), złamał kość w stopie.
W kolejnych sezonach Ferrari wyjątkowo często zmieniał barwy klubowe. Sezon 2020/21 rozpoczął z Aleksanderem Balcerowskim w Gran Canarii, później przeniósł się do Malagi, gdzie poznał Waczyńskiego, a rozgrywki kończył znów w Manresie.
Największą zagadkę w jego karierze stanowi sezon 2021/22. Na jego początku, po nieudanym, trzymeczowym epizodzie w Brose Babmerg Amerykanin w wieku zaledwie 25 lat postanowił ogłosić… zakończenie sportowej kariery. Historia miała miejsce raptem dwa lata temu. Gracz powoływał się na powody zdrowotne. Nawet, jeśli była to tylko i wyłącznie (udana) próba zerwania kontraktu z niemieckiem klubem – pewien znak zapytania przy Ferrarim pozostał. Koszykarz już w styczniu 2022 roku wrócił do gry w barwach Warriors. Ba, jeszcze pod koniec tamtego sezonu zdążył znów zagrać w ACB – w barwach drużyny z Saragossy.
Poprzedni sezon, który Ferrari rozpoczął wspólnie z Marcelem Ponitką w Casademont, by później po raz trzeci w karierze zasilić Manresę (wówczas już Waczyńskiego), to przy poprzednich przykład tego, że tempo zmian w karierze wciąż zaledwie 27-letniego koszykarza nieco zwalnia.
– Frankie wiele razy w swojej karierze pokazał swoją wartość na pozycji rozgrywającego i to w silnych ligach, jak choćby hiszpańska ACB. Gran Canaria, Unicaja Malaga, Manresa to kluby, które mają markę i gwarantują wysoki poziom. Bardzo ważne będzie to, jak zaakceptuje go drużyna i jak on sam oswoi się z sytuacją w jakiej się znajduje, ale wierzę, że z jego doświadczeniem nie będzie z tym problemu. Mocno liczę, że od pierwszego treningu i meczu Ferrari sprawi, że na pozycji rozgrywającego zyskamy duży atut i będzie nam w stanie bardzo pomóc – mówi trener Śląska Oliver Vidin, komentując najnowszy transfer swojego klubu na oficjalnej stronie drużyny.
Nowy koszykarz ma dołączyć do zespołu wicemistrzów Polski w ciągu kilku najbliższych dni.
Co oznacza pozyskanie przez Śląsk nowego rozgrywającego? To ewidentny sygnał, że szefowie wrocławskiego klubu mimo problemów zdrowotnych i kilku porażek nie porzucają myśli o tym, by wiosną walczyć o odzyskanie mistrzostwa Polski. Może to być też potwierdzenie faktu, że 18-krotny mistrz kraju pod względem finansowym najgorsze ma już za sobą. Sam Ferrari, z którym Śląsk podpisał umowę do końca sezonu, do tanich koszykarzy na pewno nie należy. Tymczasem, żeby móc go zgłosić do rozgrywek klub z Wrocławia będzie musiał dodatkowo wpłacić do kasy PLK 100 tysięcy złotych.
Transfer kolejnego rozgrywającego powoduje, że trener Vidin ma ich w składzie obecnie aż czterech. W niedzielnym meczu z Kingiem do gry wrócił Łukasz Kolenda, niebawem o urazie zapomnieć powinien Aleksander Wiśniewski, a za najpóźniej dwa miesiące zdrowy powinien być też Evans. Jeśli wszyscy gracze będą gotowi do gry – Śląsk może mieć na obwodzie kłopot bogactwa.
Frankie Ferrari to gracz z tak dużym potencjałem i bogatym koszykarskim CV, że z listy mankamentów wrocławskiej drużyny, którą wymienialiśmy niedawno ten o braku wystarczającego talentu można chyba powoli wykreślać. Dwóch graczy z pozycji 1 i 4/5 będących w rotacji drużyn ACB w poprzednim sezonie – mogący się włączyć do walki o MVP Dusan Miletić i Ferrari – to jak na warunki PLK naprawdę nie tak często spotykany atut.
Dziura na pozycji silnego skrzydłowego jednak w składzie Śląska pozostała i nie będzie łatwa do załatania. Dopóki wrocławianie nie zdecydują się na rozstanie z jednym z obcokrajowców, tego problemu nie rozwiążą. Tu i Ferrari nie pomoże, nawet jeśli zaliczy w PLK mecz z 22 asystami.
Chcielibyśmy taki zobaczyć. Jeszcze w sierpniu 27-letni amerykański rozgrywający nie był oferowany polskim klubom. Dopiero, gdy został bez pracy w połowie października okazało się, że jego agent jest gotów wysłać go do PLK. Fajnie, liga będzie (jeszcze) ciekawsza!
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Panie Redaktorze, Pan czyta ze zrozumieniem to -ten filmik to kompilacja 22 niesamowitych asyst Ferrariego, nigdzie nie jest napisane że to z jednego meczu… Wasze artykuły sięgają poziomu artykułów ze „Skandali”
Wszystko dobrze tylko wciąż nie ma graczy, którzy zabezpieczą tablicę! Śląsk wygląda koszmarnie na tablicach, ostatni mecz z Kingiem pokazał to jakna dłoni. King zbierał w ataku jak chciał.