Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Andy Mazurczak cieszył się z całą drużyną z mistrzostwa Polski i wielokrotnie deklarował, że mało przejmuje się indywidualnymi osiągnięciami, gdy zespół wygrywa, ale z pewnością miał trochę z tyłu głowy swoją słabszą formę w finałach PLK. W niedzielę we Wrocławiu, w pierwszym wrocławsko – szczecińskim pojedynku nowego sezonu, lider Kinga pokazał już wszystkie swoje atuty, które dały mu niedawno tytuł MVP.
Polski rozgrywający miał 18 punktów i 7 asyst, prowadził grę gości mądrze, ale i z fantazją. Terroryzował przeciwników w obronie. Był liderem z prawdziwego zdarzenia, jakiego Śląsk kompletnie nie posiadał. Gospodarze nie mieli w sobie też takiej fizyczności i zaangażowania, jak „Wilki Morskie”. Wiadomo, deficyt rozgrywających organizacji gry nie ułatwia, ale walka o zbiórki przegrana aż 25:41? Problemów w drużynie Olivera Vidina jest jeszcze więcej, niż się wydaje.
Arkadiusz Miłoszewski mógł się cieszyć z wielu rzeczy, wśród była na pewno jakość gry Darryla Woodsona, który od pamiętnego buzzer beatera w superpucharze z Treflem, potwierdza, jak trafionym jest transferem last minute. Znakomita skuteczność (we Wrocławiu 20 pkt., 4/5 za 3 pkt.), żadnych pochopnych decyzji na boisku, bezproblemowe kreowanie sobie pozycji z piłką w rękach – to wszystko robi duże wrażenie. A jego łącznie 60% celnych trójek w sezonie (15/25) dodatkowo to wrażenie podkreśla.
Śląsk z najwyższym trudem dobił do 60 punktów w meczu, dzięki trójce Mateusza Zębskiego w ostatnich sekundach, gdy już w zasadzie nie broniono. Wrócił do gry po kontuzji Łukasz Kolenda i miał kilka dobrych zagrań, na pewno jest bardziej rozgrywającym, niż Hassani Gravett, ale zasadniczo gry gospodarzy to nie odmieniło. Dusan Miletić już w kolejnym meczu był graczem w co najwyżej drugoplanowej roli, Saulius Kulvietis jak nie trafiał, tak nie trafia (dziś 2/8), a w starciu z Kingiem przygasł także Jakub Nizioł, grający przecież dobry sezon.
W najbliższych tygodniach przekonanym się, czy lekarstwem na problemy Śląska (bilans w lidze 2-2) będzie nowy rozgrywający Frankie Ferrari, doceniany w ostatnich latach w hiszpańskiej lidze ACB. W zespole ze Szczecina (bilans 3-1) nic się nie zmienia, także rola jednego z największych faworytów rozgrywek.
Statystyki z meczu Śląsk Wrocław – King Szczecin >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>