CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Choć Glynn Watson trafił do Polski tylko z ligi islandzkiej, start w Sopocie miał wręcz rewelacyjny – w pierwszych czterech meczach notował kolejno: 18 punktów i 7 asyst, 16 punktów i 5 asyst, 20 punktów i 4 asyst, 19 punktów i 5 asyst.
Potem jednak nad morzem pojawił się Garrett Nevels, wyzdrowiał też Jean Salumu i rola Amerykanina w drużynie prowadzonej przez Żana Tabaka zaczęła szybko maleć. Mimo całkiem dobrych statystyk (11.8 pkt. i 4.1 asysty w niecałe 20 minut) przygoda Watsona z Treflem skończyła się po zaledwie 12 występach.
26-letni rozgrywający nie był zainteresowany ofertami z polskich klubów, wybrał grę w litewskim klubie Jonava. Zagrał tam dopiero 4 mecze, ale już zdążył zrobić furorę. W debiucie, przy okazji rozgrywek o Puchar Króla Mendoga zdobył 23 punkty, a jego zespół pokonał 85:80 Neptunasa Kłajpeda. Watson wówcza popisał się m.in. skutecznymi akcjami w końcówce meczu:
Kilka dni później zadebiutował w litewskiej ekstraklasie. Jego drużyna przegrała z Lietkabelis po rzucie równo z syreną (84:86), a 25-latek ponownie zapisał na swoim koncie powyżej 20 punktów – tym razem okrągłe 20. Trafił 4 z 5 rzutów za 3, zanotował zbiórkę i 2 asysty.
W sobotę (21.01) Jonava ponownie mierzyła się z Neptunasem w ramach lokalnego pucharu. Przed tym spotkaniem miała 5-punktową zaliczkę, wypracowaną 3 tygodnie temu. Także spotkanie rewanżowe padło łupem zespołu Watsona, który został wybrany MVP tego meczu. Jego 28 punktów w 25 minut wzbudziło podziw na Litwie. Trafił 4 z 9 rzutów za 3, dodatkowo zanotował 2 zbiórki, 3 asysty i przechwyt. Spójrzcie na jego zagrania z tego meczu: