CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Pamiętacie drużynę Czarnych z początków obecnego sezonu? Jeśli tak, to niepotrzebnie, bo obecna w niczym tamtej już nie przypomina. Dwie kluczowe zmiany zawodników obwodowych dały zespołowi Mantasa Cesnauskisa zupełnie inną energię oraz koszykarską jakość.
Brae Ivey (24 punkty, 11 zbiórek) był zwyczajni zbyt atletyczny, za szybki i zbyt skoczny dla kryjących go rywali. Do tego znakomicie radził sobie w obronie kryjąc Jakuba Garbacza. Jakub Schenk rozsądnie kontrolował grę, a gdy Stal przez moment w 4. kwarcie złapała wiatr w żagle, zamknął mecz dwoma celnymi trójkami z rzędu.
Nie byłoby tej wygranej także gdyby nie 15 punktów Michała Chylińskiego, korzystającego z bardziej poukładanej gry i obecności kogoś, kto jak Ivey łatwo mija pierwszą linię obrony.
Stal nie poradziła sobie z niskimi graczami Czarnych w obronie, w ataku robiła błędy na kuriozalnym poziomie, a przede wszystkim – zupełnie nie miała dnia rzutowo. Gospodarzom wpadło zaledwie 6 z 33 trójek (18%), a pomysłów na alternatywne rozwiązania nie było widać. W statystykach świetnie będzie wyglądało 27 punktów Aigarsa Skele, ale i on mylił się w najważniejszych akcjach.
Czarni zagrali najlepszy mecz w sezonie, po wygranych w Sopocie i Gdyni, zgarnęli także punkty w Ostrowie. Wreszcie wyszli (9-8) na dodatni bilans w tabeli. Po siedmiu kolejnych zwycięstwach Stal (12-5) przegrała pierwszy w sezonie mecz na własnym parkiecie.
Statystyki z meczu Stal Ostrów – Czarni Słupsk >>
