poniedziałek, 17 czerwca 2024
Strona główna » Final Four Euroligi: Giannis dziennikarzem, a w Berlinie zbiera się na burzę!

Final Four Euroligi: Giannis dziennikarzem, a w Berlinie zbiera się na burzę!

0 komentarz
Berlin po tygodniu upałów czekał na deszcz. Ulewa rozpoczęła się w piątek w trakcie Final Four, Euroligi. Burzliwie było także w Uber Arena i pod samą halą. Panathinaikos Aleksandra Balcerowskiego, wspierany przez Giannisa Antetokounmpo, zagra w niedzielę w wielkim finale Euroligi z Realem Madryt.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >

Panathinaikos 73, Fenerbahce 57

Na mecz PAO z Fenerbahce pędzę w piątkowy wieczór lekko spóźniony. Gdy jestem jeszcze w drodze, znajomy wysyła mi filmik z położonej nieopodal hali Warschauer Str. na którym ciągną się ustawione wzdłuż ulicy szeregi policyjnych aut. Widać, że już jest gorąco, ciekawie. 

Rzeczywiście, ochrona obiektu i policja mają sporo roboty. Czy to z tureckimi fanami, próbującymi sforsować bramki bez biletów, czy z bójkami z udziałem pojedynczych kibiców. Gdy docieram na miejsce grupa około 40 osób eskortowana jest do radiowozów. Berlin Polizei informuje na Twitterze, że zamyka wejścia do czasu wyłapania agresorów.

„Na papierosie” mieszają się fani w czerwonych, zielonych i żółtych strojach. Stoją wspólnie w kolejkach po przepłacone kiełbaski. Zaciekawieni kibice Koniczynek widząc mnie, pytają co dziennikarz z Polski robi na Final Four. Nieszczególnie dowierzają, że basket to popularny sport w naszym kraju. 

– Aaa, Balcerowski! – przypominają sobie niektórzy. 

– I Ponitka – dodają co bardziej rezolutni. 

Pierwszy mecz może się podobać. Szczególnie koneserom twardej obrony. W ostatniej kwarcie parkiet otaczają kordony policjantów z psami. Po ostatnim gwizdku oglądam jak Olek Balcerowski cieszy się wraz z kolegami z awansu do wielkiego finału, stojąc naprzeciw rozkrzyczanych fanatyków z Aten. Przypłacam to czekaniem na windę z młodzieżową drużyną… Barcelony.

Spóźniony docieram do strefy mieszanej dla mediów, gdzie czeka kolejny ciekawy widok. Z jednej strony gracze udzielają wywiadów, a z drugiej wąskim przesmykiem przedzierają się psy policyjne z opiekunami. Wciskam się między francuskich dziennikarzy. Pytam najlepszego gracza półfinału z Fenarbahce Mathiasa Lessorta o wspólne treningi z Balcerowskim.

Niestety, samego Olka nie zdołałem już złapać. Może uda się po finale?

Tak, Giannis też był tego wieczoru dziennikarze. Przeprowadził nawet przed kamerami telewizyjnymi rozmowę z własnym bratem Kostasem, który w meczu z Fenerbahce zagrał o siedem minut dłużej do Balcerowskiego.

Real 87, Olympiakos 76

Telebim po dwóch pierwszych minutach starcia Real – Olympiakos pokazywał wynik… 73:6 dla Królewskich. Jest to o tyle zabawne, że w Mercedes/Uber Arenie byłem na ponad pięćdziesięciu meczach i problem z tablicą wyników nie występował. Nigdy.

Regulacja tablicy pobudziła kibiców PAO, którzy wykorzystali ten moment, by radośnie poobrażać swoich odwiecznych rywali. Giannis Antetokounmpo, momentalnie uchwycony przez kamery, uwiecznił wszystko na telefonie. Zresztą: cała pierwsza kwarta pod względem dopingu wyglądała jak derby Aten. Fani w zielonych i czerwonych koszulkach wymieniali uprzejmości, a kibice Realu w odległym sektorze 421 nawet nie przystąpili do rywalizacji. 

Temat zachowania i dopingu Greków to zresztą osobna historia. Wrażliwsi krzykną – skandal. Zwolennicy stadionowej atmosfery, dalekiej od pikniku – przyklasną. Ciekawe jak dzielą się tu głosy popleczników “starej” i “nowej” szkoły trenerskiej. Cokolwiek to znaczy. 

Na boisku w drugim półfinale pod początku zdecydowanie dominowali gracze Królewskich, którzy seryjnie trafiali zza łuku (6/8!) i skuteczniej walczyli o zbiórkę (10:5). Od początku wręcz płonął Mario Hezonja, autor szybkich 9 punktów. Wynik 28:10 rozczarowywał, wróżąc brak emocji w dalszej części meczu. 

Drugą odsłonę Olympiakos zaczął od runu 5:0, ale to tylko były miłe złego początki. 

Obrazek z tej kwarty? Rudy Fernandez wybija piłkę i ściga rywala sprintem przez pół boiska, by rzucić się ofiarnie na parkiet. Rudy to rocznik 1985. Akcja skończyła się faulem, ale zostawmy to na marginesie. 

Kolejny kadr? Chus Mateo szaleje wręcz przy linii bocznej, gdy łatwą trójkę trafia Shaquielle McKissic. Jego drużyna prowadzi wówczas 54:32.

Trzecia kwarta. Olympiakos traci „tylko” 10 punktów. Budzą się greccy kibice, na co po czasie Sergio Llull odpowiada trójką po pięknym podaniu od Facu Campazzo. Real jest wręcz niesprawiedliwy w swej doskonałości. Przykro patrzyło się na graczy Olympiakosu, rzucających na szalę wszystko co najlepsze, tylko po to, by raz po raz odbijać się od muru galaktycznej koszykówki. 

Wielu kibiców zaczęło opuszczać halę już na 3 minuty przed końcem. Nie znoszę tego widoku, choć wiem jak pełne jest metro U1 i U3, gdy z areny wychodzi jednocześnie ponad 14 tysięcy osób. 

Czekając na niedzielnego Godota 

Widać, że Olek Balcerowski żyje meczami Panathinaikosu. Widać, że ekscytuje się zwycięstwami, wraz z resztą zespołu. Ale cóż musiałoby się stać, by Ergin Ataman uwolnił go w niedzielę z ławki?

Pal licho realia. I tak wciąż pełen nadziei na ujrzenie Polaka w grze ruszę do hali w niedzielę! Nie będzie greckiego pojedynku na najlepszych fanów, ale z pewnością naprzeciw siebie stanie najlepsza odsłona europejskiej koszykówki. Początek wielkiego finału Euroligi w niedzielę o godz. 20.

Tego nie możesz przegapić!

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet