Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Sebastian Machowski po prostu skłamał
Pamiętacie, gdy najpierw 9 sierpnia, a później także 12. dnia obecnego miesiąca informowaliśmy, że Sebastian Machowski, myśląc o dalszej pracy w Stargardzie, wydaje się głęboko nieszczęśliwy i rozgląda się za nowym pracodawcą?
Choć nie stronimy od kolportowania plotek mniejszego i większego kalibru, akurat ta wiadomość do opasłego tomu „tylko plotki” nie trafiła, więc staraliśmy się ją skonfrontować z przedstawicielami klubu ze Stargardu.
Odpowiedź w stylu „stanowczo zaprzeczamy jakoby” nas lekko zdziwiła. Jak się okazuje po fakcie, szefowie Spójni chyba po prostu do końca wierzyli Sebastianowi Machowskiemu. Niemiecki trener był przecież przez nich niewątpliwie przestrzegany, że jego poniższy komentarz ws. naszych doniesień typu „nawet nie chce mi się tego komentować, bo taki jestem podekscytowany zbliżającymi się przygotowaniami do kolejnego sezonu na nowym parkiecie w naszej hali” ujrzy światło dzienne.
Ostatnio, gdy szydło już wyszło z worka, Machowski w rozmowach z przedstawicielami Spójni tłumaczył się, że lukratywną ofertę pracy z Chin otrzymał dopiero co. Czy przyznał się przynajmniej na końcu, że sam aktywnie jej szukał – nie wiemy. Mniejsza już z tym, czy szefowie klubu ze Stargardu byli bardziej wściekli na nas – gdy początkowo wierzyli w zapewnienia trenera – czy są obecnie wściekli na niego, lub po prostu – na siebie.
Najważniejsze, że obie strony doszły do porozumienia i dziś Spójnia oficjalnie poinformuje, że Sebastian Machowski jej trenerem już nie jest. Między słowami klub zapowiedział to już w czwartek w opublikowanej zdawkowej informacji.
„Po wakacyjnej przerwie koszykarze PGE Spójni zameldowali się w Stargardzie, gdzie dziś i jutro przejdą badania medyczne. W Stargardzie pojawił się również trener Sebastian Machowski, który spotkał się z Zarządem oraz Dyrektorem Sportowym Klubu. O efektach tego spotkania poinformujemy jutro w stosownym komunikacie.”
Ten zespół, nawet po zatrudnieniu nowego trenera, wciąż będzie miał dwie ogromne sportowe dziury do wypełnienia – auto z napisem Spójnia wciąż nie ma silnika podstawowego rozgrywającego i opon niskiego skrzydłowego.
Jak również – wyczekiwanego od zawsze Filipa Matczaka (układ wydechowy najważniejszy polski gracz w rotacji).
Kto po Machowskim? Cóż za imponujący przemarsz plotek!
Oczywiście, pierwszym nazwiskiem, które przychodziło do głowy w kontekście wyboru nowego trenera Spójni był Marek Popiołek. Zdobywca tegorocznego Pucharu Polski z Legią był przecież kandydatem do objęcia tej drużyny wiosną 2022 roku, zanim w Stargardzie na dwa lata zakotwiczył Machowski. Wyniki naszej sondy nie pozostawiały złudzeń, kogo środowisko PLK oczekiwało ujrzeć lada moment na ławce Spójni.
Większość nie zawsze ma rację! Popiołek Spójni Stargard w sezonie 2024/25 nie poprowadzi.
A przynajmniej na pewno nie na początku sezonu.
Inne nazwiska?
Ot, chociażby Roberts Stelmahers. Świetnie znany w środowisku PLK Łotysz był podobno bardzo wysoko na liście kandydatów, których rozważała Spójnia. Ale tu też pojawił się kłopot – nie tylko w postaci, oględnie mówiąc, nieszczególnie zadowalających wyników sportowych byłego trenera Czarnych Słupsk. Przed poprzednim sezonem Stelmahers podpisał kontrakt typu 1+1 z litewskim Lietkabelis, ale został zwolniony chwilę po rozpoczęciu rozgrywek. Nie dotrwał nawet do końca października.
Problem ze Stelmahersem Spójnia miałaby też… wizerunkowy. To trener, który niespełna dwa lata temu – nie wnikając w szczegóły i nie porównując sytuacji 1:1 – wykonał w Holandii… „Sebastiana Machowskiego„. Na początku lipca 2022 roku ustalił warunki kontraktu z ZZ Leiden, a pod koniec tego samego miesiąca podpisał umowę z czeskim Nymburkiem.
Aha – przez czeskiego potentata został zwolniony po… pierwszych pięciu meczach.
Kolejne nazwiska przewijające się w plotkach? Tak, świat PLK docenił pracę, którą Robert Skibniewski wykonał w poprzednim sezonie w I lidze w Opolu. A przynajmniej odnotował, zauważył! Nowy dyrektor sportowy Spójni Wiktor Grudziński pewnie też widzi w nim przyszłego trenera w Orlen Basket Lidze, ale – sam właściwie debiutując na swoim stanowisku – nie zdecydował się na zatrudnienie trenera-prawie-debiutanta na ekstraklasowych parkietach (Skibniewski na początku trenerskiej kariery prowadził w 2. połowie rozgrywek Polpharmę w ostatnim dla niej w PLK sezonie 2020/21).
Maciej Raczyński uchodzi od lat za jednego z najlepszych asystentów w PLK, choć – podobnie jak Skibniewski – ma za sobą tylko epizod pracy w roli pierwszego trenera. Bardziej udany. Czy mógłby spróbować się w tej roli ponownie? Mógłby, a może nawet – o ile ma w ogóle ambicje pracy w tej roli w przyszłości – powinien. Ale wątpliwe, by do tego doszło już teraz.
Dziewiąty powrót Andreja Urlepa?
Pozostaje jeszcze jedno nazwisko, które niewątpliwie wzbudziłoby na ławce Spójni najwięcej emocji – Andrej Urlep!!! Dwa tygodnie temu Kamil Chanas przypomniał pewien efektowny moment ze swojej rozmowy z Wiktorem Grudzińskim.
Prorok?! Czyżby po latach role miały się odmienić i to Grudziński zostanie szefem Urlepa? Pewne jest jedno – Słoweniec mógłby liczyć ze strony nowego dyrektora sportowego Spójni na błyskawiczną akceptację!
Byłoby to dla 67-letniego Słoweńca jedenaste podejście do pracy w PLK, z ósmym w karierze zespołem.
Śląsk Wrocław (1997-1999)
Śląsk Wrocław (2000-2002)
Anwil Włocławek (2002-2006)
Śląsk Wrocław (2006-2007)
Basket Kwidzyn (2008-2009)
Turów Zgorzelec (2009-2010)
AZS Koszalin (2011-2012)
Czarni Słupsk (2013-2014)
Stelmet Zielona Góra (2017-2018)
Śląsk Wrocław (2021-2023)
Kończąc tę erupcję mniej lub bardziej zasadnych plotek, pozostaje jedynie na koniec odnotować dwa fakty:
- Wszelkie dalsze spekulacje mają zostać przez Spójnię ostatecznie ucięte w piątek, najpewniej w okolicach wczesnego popołudnia.
- Sebastian Machowski może mieć problem ze znalezieniem kolejnego pracodawcy w PLK, a w jego rodzimej Bundeslidze też kilka klubów jest na niego, łagodnie mówiąc, sfoszonych.
Mocna końcówka w Słupsku
Bardzo szybko z angażem piątego gracza zagranicznego uwinęli się działacze Czarnych Słupsk i były podopieczny Stelmahersa (z Urlepem pracującym w Słupsku akurat się rozminął) Mantas Cesnauskis. Przed kilkoma dniami sygnalizowaliśmy, że litewski szkoleniowiec otrzymał zielone światło na poszukiwanie nowego koszykarza i będzie to najprawdopodobniej zawodnik na pozycję niskiego skrzydłowego.
„Patrząc na dotychczasowy dobór graczy, to priorytetem powinien być ktoś z dobrymi warunkami fizycznymi, grą w defensywie i możliwością pomocy w walce o zbiórki” – pisaliśmy.
Wypisz, wymaluj – Justice Sueing.
25-letni zawodnik przychodzi do Słupska prosto po występach w Antwerpii (średnie – 10.3 pkt i 4.7 zb.), a przed grą w wicemistrzu Belgii – gdzie prowadził go nowy trener Legii Warszawa Ivica Skelin – miał za sobą bardzo solidną karierę w NCAA. Grał w drużynach renomowanych uniwersytetów California i Ohio State.
Skauci cenią jego wszechstronność, zarówno pozycyjną, jak i pod względem możliwości wpasowania się w wymagania trenera pod kątem tego, czego akurat potrzebuje zespół. Szwankuje u niego nieco skuteczność rzutów z dystansu – zazwyczaj wynosi poniżej 30 procent – ale specjalistów od „trójek” akurat w składzie słupszczan nie brakuje, zatem nie powinno być to zbyt widocznym problemem.
Przyznamy, że trochę jesteśmy zaskoczeni, że Amerykanin „spadł” do poziomu Czarnych, ale i tak czasami toczy się transferowe lato. Agentem Sueinga jest Scott Nichols, który reprezentuje m.in. Geoffreya Grosselle’a. Szef agencji Rize Management także przez szefów polskich klubów oceniany jest jako twardy negocjator. Taki styl prowadzenia rozmów potrafi się jednak czasami kończyć także tym, że ktoś po prostu przeszarżuje.
Niezależnie od tego, czy tak właśnie było tego lata z poszukiwaniem w Europie pracodawcy dla Sueinga, czy też nie, Czarni powinni na zatrudnieniu tego gracza mocno zyskać. Nie dziwimy się zatem optymizmowi słupskich kibiców. 9-osobowa rotacja zespołu prezentuje się obecnie bardzo obiecująco.
Huśtawka w Ostrowie
Nie mamy w tytule na myśli udogodnień związanych z placami zabaw dla najmłodszych, tylko scenariusz transferowy bieżącego lata w Ostrowie Wielkopolskim. Gdy już wydawało się, że trener Andrzej Urban skompletował zespół – jego ostatnim elementem miała być 2-letnia umowa powracającego pomału do zdrowia po kontuzji Davida Brembly’ego – to piasek wysypał się w innym miejscu.
Wszystko za sprawą Jeffreya Carrolla. 29-letni Amerykanin wydawał się najpewniejszym z zagranicznych wyborów Stalówki dokonanych przed sezonem 2024/25, ale już go w klubie nie ma. Nieoficjalnie słychać, że były zawodnik klubów niemieckich i włoskich nie przeszedł testów medycznych i z tego powodu jego kontrakt nie wszedł w życie. Szczegółów jednak brak.
Portal „Z krainy NBA” poinformował, że trener Urban ma już wybranego kandydata na następcę Carrolla, ale rozmowy są w tym momencie na początkowym etapie.
2 komentarze
Urelp wiecznie żywy. Jego żona jeszcze żyje?
Tak, wczoraj powiedziała :”Andrej weź się kuźwa w końcu do roboty”