Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
A zanim poniedziałek w Orlen Basket Lidze na dobre obrodzi transferami, to już na sam początek tygodnia zamierzamy się podzielić kilkoma mniej lub bardziej istotnymi informacjami, które – mamy wrażenie – powinny ujrzeć jeszcze jaśniejsze światło dzienne.
Sebastian Machowski na telefonie
Kibiców Spójni chcielibyśmy uspokoić, że rozmowy trenera stargardzkiej drużyny w 100 procent dotyczą poszukiwań pierwszego rozgrywającego, kilka dni przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego. Niestety, nie lubimy kłamać.
Nawet w celu osłodzenia ogólnego obrazu sytuacji.
Niektóre z telefonów dotyczą również poszukiwań nowego pracodawcy – zgodnie z tym, co sygnalizowaliśmy w najnowszym odcinku „Giełdy Transferowej”. Z informacji przekazanych nam przez zagranicznych agentów wynika jasno, że dalsza praca w Stargardzie – przy zmniejszonym o 25 proc. względem poprzedniego sezonu budżecie na płace zawodników – jest czymś bardzo dalekim od marzeń Sebastiana Machowskiego. Mówiąc wprost: niemiecki szkoleniowiec chciałby przy pierwszej okazji ze Spójni się wymiksować.
Gdy w Europie rozpoczną się pierwsze ruchy na ławkach trenerskich, wzrosną też szanse, by obie strony stargardzkiego klinczu doszły do porozumienia w sprawie polubownego rozwiązania kontraktu.
Opcji, w której działacze Spójni spełniają marzenia Niemca i – już teraz, przy okazji zwolnienia wypłacają 100 procent wartości umowy pod uwagę nie bierzemy. Choćby dlatego, że zwalnianie szkoleniowca w przededniu rozpoczęcia przygotowań – nawet jak na standardy Orlen Basket Ligi, które przecież potrafią zaskakiwać nas od lat – byłoby ruchem cokolwiek szokującym.
Nowy pilot potrzebny od zaraz
W karierze koszykarza niezmiernie ważne jest to, by mieć obok siebie sensownego pilota. Czytaj: agenta. W przypadku Joe Bryanta jr. nie tylko wygląda tak, jakby pilot się ewakuował, ale najwyraźniej auto-pilot też mocno szwankuje.
24-letni Amerykanin miniony sezon spędził w rezerwach Śląska Wrocław. Już samo w sobie było to zaskoczeniem, biorąc pod uwagę niezłą karierę uniwersytecką tego gracza na Norfolk State, a przede wszystkim pojawienie się na ubiegłorocznym Portsmouth Invitational Tournament. Bryant nie dostał szansy pokazania umiejętności na parkietach PLK, ale w czasie plagi kontuzji w Śląsku kilkukrotnie pojawił się w meczach EuroCup.
Przynajmniej w naszych oczach – prezentował się tam przyzwoicie. Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę duży przeskok z od codziennych obowiązków i poziomu rywalizacji w Pekao 1. lidze.
Można było zatem oczekiwać, że w sezonie 2024/25 Bryant na stałe będzie rywalizował na nieco wyższym poziomie. Skandynawia? Węgry, Czechy? Druga liga francuska? A może po prostu jeden z klubów dolnej części tabeli Orlen Basket Ligi? Mniej więcej takiego dalszej rozwoju kariery gracza, który w poprzednim sezonie Pekao 1. ligi był najlepszym strzelcem, zdobywając aż o 207 (!) punktów więcej od kolejnego gracza w tej klasyfikacji, mogliśmy się spodziewać.
Nic z tego! Bryant nowy sezon spędzi w drugiej lidze greckiej, gdzie według lokalnych, zwykle świetnie poinformowanych źródeł, za grę dla zespołu Psychiko B.C otrzyma około 15-20 tysięcy dolarów. Za cały za sezon! Nawet w rezerwach Śląska było podobno więcej – we Wrocławiu słyszeliśmy o 30 tys.
W tym przypadku mamy tylko nadzieję, że to kontrakt otwarty i w trakcie sezonu Bryant jr. będzie mógł się ewakuować w nieco lepsze miejsce. W naszym prywatnym rankingu drugą ligę w Grecji stawiamy za jej odpowiednikami z Hiszpanii, Włoszech, Francji, Turcji, Niemczech – i jakby się uprzeć – Ligi Adriatyckiej. Czyli bardzo, bardzo nisko.
Co prawda gorsze statystyki Krisa Bankstona to opinia dyskusyjna, bo mówimy tu o graczu podkoszowym, co od razu inaczej przekłada się na zarobki. Jednak porównanie karier obu tych zawodników jest rzeczywiście szokujące. Bankston rozpoczął swoją w Europie od łączonego sezonu w Izraelu i Grecji, gdzie zarabiał na poziomie około 6 tys. dolarów miesięcznie. Zaprezentował się tam na tyle dobrze, ze w nowym sezonie w Tofasie Bursa jego umowa będzie mu już gwarantować – na tyle, na ile w Turcji warte jest to słowo – 180 tysięcy dol.
Samego gracza zresztą warto zapamiętać. Jego trenerzy z Hapoelu Beer Sheva wróżą mu dużą karierę w Europie. Przy zarobkach zbliżających się do 200 tys. dol. już w drugim sezonie gry na Starym Kontynencie, na polskich parkietach zapewne będzie można go oglądać co najwyżej w barwach zespołów zagranicznych rywali przy okazji meczów o europejskie puchary.
Nocna zmiana w Wałbrzychu
Ogłoszenie zawodnika o 5:08 rano w niedzielę? Tak niebanalne posunięcie mogłoby sugerować, że klub z Wałbrzycha się swojego najnowszego transferu po prostu wstydzi. Joshua Patton zapewne gwiazdą PLK nie zostanie, ale też nie przesadzajmy – może okazać się całkiem wartościowym zawodnikiem beniaminka w bezwzględnej walce w strefie podkoszowej.
To niski (202-203 cm) środkowy, który większość punktów zdobywa w sposób, który wałbrzyski klub wyeksponował na przedstawiającym nowego koszykarza powyższym go klipie. Słabo rzuca rzuty wolne, ale podobno całkiem dobrze pracuje na nogach. Powinien być zatem w stanie bronić niektóre „4” rywali i nie umierać koszykarsko przy przekazaniach krycia.
Patton to czwarty – i z tego, co słychać, raczej nie ostatni – obcokrajowiec pozyskany przez beniaminka. W minionym sezonie w drugoligowym zespole tureckim Belediye 27-latek miał kontrakt w wysokości około 5 tys. dolarów za miesiąc gry. Nie możemy jednak napisać, że te pieniądze otrzymywał, gdyż z tym akurat były problemy. Z tego właśnie powodu w trakcie rozgrywek Patton przeniósł się do cypryjskiego AEK Larnaca.
Teraz zawita do Wałbrzycha i spodziewamy się, że suma jego rocznej umowy nie powinna przekroczyć 60 tys. dol.
Ostatni wakat w Legii
Zgodnie z naszymi zapowiedziami Legia Warszawa ogłosiła w sobotę transfer Jawuna Evansa. Oznacza to, że do skompletowania składu duetowi Aaron Cel – Ivica Skelin brakuje już tylko jednego gracza podkoszowego, zapewne przewidzianego do roli zmiennika Mate Vucicia na pozycji środkowego. Legii zostanie wtedy także opcja dodania dodatkowego, szóstego obcokrajowca w trakcie sezonu.
Przed kilkoma dniami pisaliśmy o zainteresowaniu zarówno Malcolmem Daindridge’em, jak i Mamadou Ndieye Niangiem. Bardziej prawdopodobny wydawał się transfer Senegalczyka, jednak – z tego, co w ostatnich godzinach słyszeliśmy – także w jego przypadku może być ciężko o podpis.
Ciekawy jest za to casus Daindridge’a. Tegoroczny absolwent renomowanej uczelni Memphis był dosyć agresywnie oferowany po całej Europie, jednak gdy zaczęły spływać do niego oferty, to wszystkie odrzucił, tłumacząc się problemami rodzinnymi.
Jedną z propozycji była warta 70-80 tys. dolarów oferta właśnie Legii Warszawa. Inną – wyższa o 20 tysięcy propozycja umowy przedstawiona przez klub z drugiej ligi tureckiej. Zapewne były także inne.
Legia pozostaje aktywna na rynku. Znalezienie wartościowego i atletycznego zmiennika na pozycję środkowego nie jest aż tak wielkim wyzwaniem, jak w przypadku kilku innych pozycji. Spodziewamy się zatem, że w ciągu kilku dni warszawski zespół powinien poinformować o skompletowaniu składu, w sam raz na rozpoczęcie przygotowań – pierwszy trening w nowym sezonie legioniści zaplanowali na 19 sierpnia.
3 komentarze
Dlaczego Joego puścił Śląsk oto zagadka
Joe to bardzo sympatyczny gość, ale chyba niezbyt rozgarnięty, raczej nie z tych z wysokim IQ. Więc albo dał się zrobić w bambuko przez agenta, ale ta był zawiedziony tym że Śląsk z niego zrezygnował i tak sfrustrowany, że postanowił podpisać gdziekolwiek, byle dalej od Wrocławia. Ale w grę za 20 tys. za sezon nie chce mi się wierzyć, to w supermarkecie albo na magazynie w Grecji tyle by zarobił!
30k za grę w polamatorskiej lidze… WKS nie ma za małego budżetu, po prostu palą pieniądzmi w piecu.