Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Uważajcie na Emocje.tv!
Dzisiejsza wpadka platformy internetowej z transmisjami była tym bardziej bolesna, że chodziło o hitowy mecz, na który czekali kibice nie tylko w Sopocie i Włocławku. Kibice PLK wiedzą aż za dobrze, że Emocje jako firma mają swój styl – za błędy nie przepraszają, nigdy też nie są niczemu winne. Właściciel firmy, Artur Kuszel, jakiś czas temu usunął konto z Twittera, a to firmowe nie daje znaku życia od roku.
Nie pierwsza i nie ostatnia wpadka, o tym zapomnijmy. Ale UWAGA – nie zapomnijmy o wykupionej miesięcznej subskrypcji! Już 3 maja kończy się sezon zasadniczy PLK, a skoro mecze playoff tradycyjnie pokazywane są przez stacje Polsatu. Pułapka polega na tym, że w raz z końcem transmisji koszykarskich nie kończą się subskrypcje…. Trzeba samemu, fizycznie z nich zrezygnować, aby się nie naciąć na straty finansowe. Emocje nie znają bowiem litości i pieniędzy za miesiące wakacyjne nie zwracają.
Aktualizacja, wieczorny komunikat Emocje.TV:
Strajk włoski
W sumie to nawet chwalebne, że sędziowie postanowili wreszcie porządnie zająć się floperami. Nawet jeśli robią to jakoś w 1 na 100 meczów. I tak jestem za. Jeszcze mogliby się mocniej zająć zawodnikami kłócącymi się po każdej decyzji i machającymi rękami do sędziów.
Już nawet nie chodzi o to, jak słuszne były oba gwizdki z technicznymi dla Jeremiah Martina. Jak widać na wideo poniżej, druga z sytuacji była przynajmniej dyskusyjna. Zostawmy to. Ale jak to możliwe, że po dwóch dachach i odesłaniu lidera Śląska do szatni, w końcówce – za flopa przynajmniej porównywalnej rangi – sędziowie dają Michałowi Michalakowi zaledwie ostrzeżenie, tak naprawdę jedynie grożąc palcem? To akurat był już gruby skandal.
Rozkręcony odkurzacz w Ostrowie
Stal w ostatnich tygodniach – poza bardzo udanym finałem ENBL – wygląda szokująco źle. W lidze przegrała 5 z ostatnich 7 meczów, w tym np. z GTK Gliwice czy Arką Gdynia. Była jednym z kandydatów do jedynki przed playoff, a teraz musi drżeć o miejsce w pierwszej czwórce.
Tymczasem mówimy o zespole, który wymagał jedynie drobnych szlifów i był już nawet liderem tabeli. W Ostrowie pożegnano Josha Perkinsa, kolejnego w tym sezonie rozgrywającego, który nie spełnił wygórowanych oczekiwań. Oprócz jedynki klub szukał jeszcze wzmocnienia pod kosz. Jakie były efekty poszukiwań?
W miejsce Perkinsa nie ściągnięto nikogo, pod kosz przyszedł Markus Loncar (dostarczający średnio 3 pkt., 1.5 zbiórki na mecz), wzmocniono też siłę ognia reprezentantem Polski, Michałem Michalakiem.
Efekt? Nic nie działa jak należy.
Sytuacja w Ostrowie skojarzyła się mi się z działaniem mechanika, który miał całkiem sprawne urządzenie – samochód, odkurzacz czy inną kosiarkę do trawy – ale w wolnej chwili rozebrał je profilaktycznie, bo irytowały go jakieś podejrzane szmery. I teraz ma problem, bo nie umie tego urządzenia z powrotem skręcić.
Królowie zjazdu
W kategorii „najbardziej radyklane obniżenie lotów po kontuzji” mamy drugiego kandydata. Do liderujące od paru miesięcy Adonisa Thomasa dołącza Wes Gordon. Środkowy Trefla, który znakomicie prezentował się po obu stronach parkietu w pierwszej części sezonu, teraz jest cieniem samego siebie. W dzisiejszym spotkaniu z Anwilem miał 6 punktów, 3 zbiórki i niewielki wpływ na meczowe wydarzenia. Tydzień temu zanotował okrągłe 0 punktów z Legią. Mało kto się chyba spodziewał, że zacznie przegrywać rywalizację o minuty z Ivicą Radiciem.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >> ’