Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Transferowego zamieszania w dołującym – 12. miejsce w tabeli PLK i bilans małych punktów lepszy jedynie od zamykającej ligową tabelę Arki Gdynia – Śląsku Wrocław ciąg dalszy. Choć oficjalnej informacji jeszcze nie ma, coraz powszechniej po ligowych kuluarach krąży plotka, że powrót Marka Klassena do PLK stanie się lada moment faktem. Ostatecznie zmieniający w poprzednim sezonie kluby jak rękawiczki 31-letni Kanadyjczyk ma zostać kolejnym zawodnikiem obwodowym sprowadzonym w trakcie trwania obecnych rozgrywek przez wicemistrzów Polski.
Jeszcze kilkanaście dni temu nieoficjalnie mówiło się, że zatrudnieniem dawnego koszykarza zainteresowani byli Czarni. To przecież w barwach zespołu ze Słupska Klassen rozegrał znakomity sezon 2021/22 (14.0 punktu oraz 6.9 asysty na mecz), po którym w trakcie kolejnego podpisał umowy aż z trzema klubami występującymi w prestiżowych europejskich rozgrywkach – czeskim ERA Nymburk (Liga Mistrzów FIBA), ukraińskim BC Prometey (EuroCup) i francuskim Limoges (ponownie BCL). W tym ostatnim odgrywał już niewielką rolę – średnia 4.3 punktu w trakcie niespełna 18 minut gry w trzech meczach Champions League mówiła sporo.
Latem prezes Czarnych Słupsk Michał Jankowski zapewniał jednak, że doniesienia o prowadzonych rozmowach z Klassenem ws. powrotu do Polski były nieprawdziwe, gdyż zawodnik miał żądania finansowe znacząco przewyższające warunki proponowane najlepszym graczom przez Czarnych. Później w Słupsku gwiazdorski kontrakt (ok. 50 tys. zł miesięcznie) podpisał jednak Michał Michalak, a niedawno niewiele niższą umowę parafował Donatas Sabeckis. Zanim Czarni związali się z litewskim rozgrywającym, w okolicach słupskiej hali Gryfia można było usłyszeć informacje o tym, że ich szefowie przynajmniej sondowali też możliwość ponownego sprowadzenia Klassena.
Ostatecznie sporo wskazuje na to – jako pierwszy tę informację „przemycił” Karol Wasiek – że świetnie wspominający występy w PLK Kanadyjczyk wzmocni Śląsk. Dotychczas w tym sezonie Marek Jonah Bram Klassen reprezentował barwy zamykającej tabelę greckiej ekstraklasy nieszczególnie bogatej drużyny AS Karditsas. Odniosła ona dotychczas jedno zwycięstwo w 11 meczach. Kanadyjczyk notował dla niej średnio 7.8 punktu oraz 5.2 asysty, trafiając zaledwie 29 procent rzutów z gry i 29.5 procent „trójek”.
Czy Klassen może okazać się zbawcą Śląska? Nie wiemy. Wiemy natomiast, że może być już kolejnym potencjalnym – i chyba najbardziej pasującym do tej roli – rozgrywającym wrocławskiej drużyny w tym sezonie. Przypomnijmy wszystkich:
– zakontraktowany przed sezonem Jawun Evans miał okazać się godnym następcą Travisa Trice’a i Jeremiah Martina, ale ze względów zdrowotnych w PLK wystąpił tylko raz, Śląsk kilka dni temu rozwiązał z nim kontrakt
– zakontraktowany w trakcie sezonu jako zastępca Evansa Frankie Ferrari problemów zdrowotnych nie miał, lecz sam po jednym meczu w niecodziennych okolicznościach uciekł z Wrocławia
– sprowadzony w ramach zastępstwa zastępstwa Kendale McCullum póki co nie okazał się rozgrywającym marzeń nowego trenera Śląska Jacka Winnickiego i na dodatek szybko doznał kontuzji
– borykający się z kolejnymi urazami Łukasz Kolenda wystąpił w zaledwie 8 z 14 meczów, przypominając, że rozgrywającym nigdy nie był i raczej już nie będzie
– Aleksander Wiśniewski zaliczył w tym sezonie tylko trochę więcej asyst (31) niż strat (21), a do kosza wciąż nie trafia nawet na 30-procentowej skuteczności z gry
– Hassani Gravett jeszcze bardziej niż Kolenda nigdy rozgrywającym po prostu nie był
Niemal równo rok temu Śląsk Wrocław jechał do Łańcuta na mecz ligowy na początku 2023 roku jako mistrz Polski z dorobkiem 14-0, sprawiając wrażenie ligowego dominatora. Pod koniec tego samego roku kalendarzowego wybiera się na Podkarpacie, by w sobotę zmierzyć się z Sokołem. Ani w oczach ekspertów, ani bukmacherów faworytem starcia z 14. zespołem PLK nie będzie.
Czy Marek Klassen może okazać się lekiem na całe zło? A może to dopiero początek poważnej rewolucji w składzie wicemistrzów Polski, która faktycznie uratuje im ten fatalnie układający się sezon?
Klassen w Śląsku to ruch, który raczej powinien być pierwszym klockiem domina. Nie wyobrażam sobie obok siebie grających Klassena i McCulluma. Brakuje SG, jeśli Gravett out.
— Grzegorz Szybieniecki (@gszyb) December 28, 2023
Wciąż do rozwiązania jest sprawa Mileticia – bez sensu jest jego obecność, jak ma oddawać 4 rzuty #plkpl
Z nieoficjalnych informacji docierających z okolic wrocławskiej rady miejskiej słychać, że zarządzający stolicą Dolnego Śląska na wsparcie swojej sportowej chluby w budżecie na 2024 roku zapisali ogromne środki, prawie 70 milionów złotych. Zdecydowana większość z nich trafi do spółki zarządzającej stadionem piłkarskim. Pytanie ile zasili kasę piłkarskiego Śląska, który jest obecnie liderem ekstraklasy, a ile wpłynie na konto spółki (spółek?) zarządzającej drużyną koszykarską?
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
A może spadek i awans w jednym roku? Wtedy nie byłyby problemu nadwyżki licencji i Miś na miarę naszych czasów przemówił by ludzkim głosem i zamieszkał między nami
Tego sezonu nie da się uratować kolejnymi desperackimi ruchami. Za duży syf, za dużo błędów. Po sezonie to Lizaka trzeba pożegnać.