Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Jak wygląda Legia?
Po obejrzeniu dwóch sparingów Legii skłaniam się ku teorii, że zespół z Warszawy w tym sezonie będzie grał dość prosto i przewidywalnie (co wymusza krótka rotacja), ale i tak może to być ekscytujące z uwagi na dwóch specjalistów od zdobywania punktów. Christian Vital w kolejnym już sparingu pokazał się z bardzo dobrej strony. Widać, że lubi rywalizację, jest gadatliwy i zaangażowany, nawet w taki letni meczyk jak ten czwartkowy.
Przeciwko Anwilowi jednak to P.J. Pipes skradł show, zwłaszcza w trzeciej kwarcie, w której był nie do zatrzymania. Ma bardzo silne nogi – zmiany kierunku i szybkie hamowanie/przyśpieszanie nie są dla niego problemem, dzięki czemu z dużą łatwością jest w stanie uwolnić się od rywala do rzutu. Przekonał się o tym w czwartek Luke Petrasek, którym Pipes w jednej akcji wręcz okrutnie zakręcił i trafił po step backu.
Póki co, gra Legii jest zdominowana przez ten duet i naprawdę niewiele piłek trafia pod kosz. Jeszcze jako tako wyżyją Ray Cowels (wciąż to ma, co za maszyna w nadgarstku) z Michałem Kolendą, ale już Dariusz Wyka i Josip Sobin okazji na punkty mieli naprawdę niewiele. Można się było jednak tego spodziewać na etapie budowy składu, że tak te akcenty w obecnej Legii będą rozłożone.
Trener Wojciech Kamiński zapewne z czasem rozbuduje system ofensywny, bo nie ma co ukrywać, w rzut Vitala niekoniecznie można bezgranicznie wierzyć.
Jak wygląda Anwil?
Na przykładzie zespołu z Włocławka dobrze było widać, ile znaczą kolejne przepracowane tygodnie w okresie przygotowawczym. Jakub Garbacz dopiero co dołączył do drużyny, a mimo to był najlepszym i najaktywniejszym zawodnikiem w zespole. Widać było, że pod względem fizycznym jest gotowy na rywalizację, czego nie można było powiedzieć o innych, którzy w nogach mają dopiero kilka jednostek treningowych. Większość graczy po kilku minutach prosiła o zmianę (co zrozumiałe), Garbacz za to biegał 13 minut bez przerwy na wysokich obrotach. Zgrupowanie reprezentacji zrobiło swoje.
Anwil zdobył tylko 55 punktów, ale nie ma co się do tego przywiązywać. Duże minuty otrzymali Igor Wadowski i Filip Siewruk, którzy wskoczyli do rotacji pod nieobecność Amira Bella i Janariego Joesaara. Klub z Włocławka nie chce ryzykować, obaj są po kontuzjach i do gry 5 na 5 jeszcze dopuszczeni nie zostali (w sparingu z SKS-em też nie zagrali). Śladu po urazach za bardzo jednak po nich nie było widać – na rozgrzewce dynamicznie zmieniali kierunki i bez problemu pakowali piłkę do kosza.
Z uwagi na okrojoną rotację na obwodzie siłą rzeczy swoją uwagę przetransferowałem na podkoszowych. Kalif Young wciąż jest dynamiczny, tak jak za czasów Czarnych Słupsk, i zapewne to on będzie w pierwszej piątce.
Tanner Groves z kolei na żywo wydał mi się.. mały. Za tą groźną brodą kryje się raczej szczupły chłopak, który na tę chwilę (na oko) ustępuje warunkami fizycznymi Luke’owi Petraskowi. Rzucać na pewno potrafi, ale nauki przed nim wiele – zobaczymy, czy będzie w stanie zrobić tak duży postęp, tak szybko, jak Malik Williams.
Jeszcze słowo o obwodzie – Victor Sanders ma nadal spory luz, ale w jego przypadku sporo czasu upłynie, zanim będzie w optymalnej formie. Z kolei, jeśli mecze sparingowe były możliwością dla graczy z końca ławki na wywalczenie sobie czegoś więcej niż epizodów, tak niestety, ale nie zapunktowali. Igor Wadowski jako prowadzący grę wyglądał słabiutko, a Filip Siewruk często zaliczał pomyłki w ustawieniu. Przed nimi jednak jeszcze kilka szans, a im więcej treningów będzie w nogach, tym lepiej powinni wyglądać.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>