Strona główna » Wizards wciąż jakby w depresji. Gortat w roli psychoterapeuty?
NBA

Wizards wciąż jakby w depresji. Gortat w roli psychoterapeuty?

1 komentarz
Najbardziej utytułowanego polskiego koszykarza w historii chyba ruszyło sumienie i ruszył na pomoc byłemu klubowi. Obecnie w stolicy USA pomaga w treningach Wizards. Jeśli chciałby uratować najbliższy sezon klubu ze stolicy USA – czeka go nie lada wyzwanie.

Jak nie idzie, to nie idzie. A skoro nic nie nie zmienia – dalej nic nie idzie. Washington Wizards pod względem sportowym od kilku lat tkwią nigdzie. I wiele wskazuje na to, że nigdzie się z tego depresyjnego miejsca póki co nie wybierają.

O depresji w Wizards zrobiło się głośno kilka tygodni temu po wyznaniach Johna Walla, który przyznał, że w ostatnich latach zmagał się z tą chorobą. Zerwane ścięgno Achillesa, śmierć najbliższych osób (najpierw matki, później babki) zniszczyły psychikę gracza, który dosłownie chwilę, dwie wcześniej bił się jak równy z równym z Boston Celtics i po game-winnerach w meczach play-off stawał z rękoma podniesionymi w geście triumfu przed tysiącami fanów.

Tymczasem wciąż do wielu ludzie nie dociera, że pieniądze szczęścia nie dają. Umowa na 170 milionów dolarów za cztery lata gry Walla, gwarantowana dwa lata przed upływem poprzedniej – jego psychy nie uratowała. I była, jak się później okazało, gwoździem do trumny ambicji sportowych Wizards.

Pięć lat później ten sam klub podpisał umowę na kolejnych pięć sezonów z Bradleyem Bealem. Za 250 mln dolarów. Rok przed upływem poprzedniej.

Wszystko w momencie, gdy Beal ma 29 lat, za sobą wyraźnie słabszy sezon (bijące po oczach 30 procent skuteczności rzutów za 3), a Wizards nie posiadają choćby zrębu drużyny z ambicjami.

Ale – będzie się tłumaczył GM Wiazrds – nie mieliśmy przecież wyjścia.

W 2017 roku decyzję o przedłużeniu umowy Walla podejmował Ernie Grunfeld – średnio rzutki i skuteczny generalny menedżer, piastujący stanowisko od 2003 roku.

W 2022 roku decyzję o przedłużeniu umowy Beala podjął Tommy Sheppard. Ten sam, który w ostatnich trzech latach podjął kilka niezbyt dobrze rokujących decyzji kadrowych, a fachu uczył się od 2003 roku od Grunfelda.

Ted Leonsis, właściciel Wizards oraz kilku innych drużyn oraz aren sportowych w stolicy USA, umie liczyć pieniądze. Wiazrds, mimo słabszych ostatnio sportowo lat, wciąż są klubem dochodowym. I, wbrew pozorom, tanim. Leonsis nie szczędzi pieniędzy na opłacanie największych gwiazd, lecz nie jest, łagodnie mówiąc, zdeterminowany, by tworzyć silne drużyny za wszelką cenę.

Leonsis woli przeceny. Niczym rasowy rentier czeka aż jego pasywa nabiorą większej wartości. 

Aby się przekonać jak skąpego właściciela mają Wizards, wystarczy spojrzeć na podatek od luksusu, który od początku tego wieku płacą kluby z ambicjami (i New York Knicks(, przekraczając poziom wydatków na pensje koszykarzy wyznaczony zasadami salary cap. Łącznie do kasy ligi wpłynęły w ten sposób już ponad 2 miliardy dolarów. Leonsis w ciągu tych 21 lat wyznaczony pułap wynagrodzeń RAZ. Mniej rozrzutne były pod tym względem tylko dwa kompletnie dziewicze kluby – Pelicans i Hornets.

Ten dowcip w świetle ostatnich wyznań Walla nieco przestał śmieszyć, ale można go przypomnieć: złośliwi fani drużyn z innych miast od lat żartują sobie, że z samych odwiedzin hali Wizards można nabawić się depresji. Żadna drużyna NBA nie zapełniała w ostatnim sezonie swojej hali w mniejszym procencie. Wedle oficjalnych danych jedna czwarta miejsc na każdym meczu świeciła średnio pustkami. A realia były zdecydowanie gorsze.

– Wiele osób jest winnych Johnowi przeprosiny – mówił po depresyjnych wyznaniach Walla Gortat, a tuż przed nowym sezonem postanowił ruszyć na odsiecz swojej byłej drużynie. Oklaski, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Miło ujrzeć jak Kristaps Porzingis podczas zajęć z Polakiem łapie się za ramię (w domyśle – zapewne chwilę po Gortatowej nauce stawiania zasłon, z której to umiejętności Polak mógłby się spokojnie doktoryzować).

https://twitter.com/WashWizards/status/1577699670394036227?s=20&t=yUOrsrGuVR0wA3eDTv_llQ

Gorzej, że trudno uwierzyć w to, by Porzingis mógł jeszcze wejść na poziom „drugiego najlepszego gracza drużyny z ambicjami walki w play-off”. A najgorzej – że gracze wybrani przez Shepparda w trzech ostatnich draftach – Japończyk Rui Hachimura, Izraelczyk Deni Avdija i bohater całego Wisconsin Johnny Davis nie dają nadziei na błyskawiczne postępy. Ten ostatni, wybrany w czerwcu z 10. numerem draftu, tuż za Jeremym Sochanem, już w Lidze Letniej spisywał się dogrzej niż fatalnie. Podczas dwóch meczów przeciwko Warriors w trakcie meczów przedsezonowych w Japonii spędził na boisku 47 minut. Oddał 12 rzutów z gry. Spudłował 12.

Auć.

Marcinie Gortacie – powodzenia. Przyda się!

1 komentarz

kibic 6 października, 2022 - 02:01 - 02:01

Czy ktoś w ogóle czyta te pierdoklety przed wpuszczeniem ich na stronę? Odrobina dziennikarskiego rzemiosła, tak dużo wymagam?

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet