Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Występ Barretta Bensona, statystycznie najbardziej produktywnego ofensywnie środkowego poprzedniego sezonu PLK, też stał przed piątkowym meczem pod znakiem zapytania. Amerykanin leczył kontuzję stawu skokowego. Ale gdy okazało się, że Start będzie musiał radzić sobie bez najlepszego polskiego koszykarza – Jakub Karolak wylądował w szpitalu z powodu zapalenia rogówki – ostatecznie okazało się, że Benson zagra. Amerykanin był ewidentnie oszczędzany – wszedł do gry z ławki, spędził na parkiecie tylko 24 minuty. Ale swoje 14 punktów i 8 zbiórek zdobył.
Ale powiedzmy sobie to szczerze – nawet gdyby podstawowy środkowy Startu w tym meczu nie wystąpił i tak gospodarze by nie przegrali. Prowadzona przez Srdjana Suboticia ekipa z Torunia nie sprawiała w Lublinie wrażenia przygotowanej do gry na poziomie PLK. Szczególnie po bronionej stronie boiska.
Lider (i nowy kapitan!) Startu Jabril Durham od początku co chwila znajdował dziury w wyjątkowo miękkiej defensywie Twardych Pierników. Amerykanin pełni kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń. Przewaga lublinian właściwie nawet przez moment nie podlegała dyskusji. Gospodarze już w pierwszej połowie zdobyli aż 56 punktów. Po przerwie emocji związanych z wynikiem końcowym nie zanotowano. Żadnych.
W zespole gości najlepiej wypadli Goran Filipović (14 punktów i 9 asyst) oraz weteran Aaron Cel (16 punktów i 9 zbiórek). Ale to było zdecydowanie za mało na rozpędzony Start.
Karolaka znakomicie zastąpił Liam O’reilly – najnowszy nabytek Startu. To amerykański strzelec z Teksasu z irlandzkimi korzeniami, który z jednym z ostatnich sparingów zaliczył też 9 asyst.
– Zawsze po prostu robię to, czego potrzebują ode mnie drużyna i trener. Dorastając, występowałem głównie na pozycji strzelca, ale zawsze starałem się urozmaicić wachlarz umiejętności. Dobrze panuję nad piłką i potrafię rozgrywać, choć jestem znany przede wszystkim z rzutów – przekonywał na oficjalnej stronie klubu.
Dla 27-latka liga polska jest już siódmą (!), którą zalicza w trakcie swojej europejskiej kariery. Tempo imponujące! W poprzednim sezonie O’reilly grał na Węgrzech. Podobnie zresztą jak Durham.
– Zapamiętałem go jako wymagającego rywala, świetnego obrońcę, dobrego lidera i twardo grającego zawodnika. Kiedy zobaczyłem, że jest w składzie lubelskiego zespołu na nadchodzący sezon, od razu stwierdziłem, że nasza współpraca będzie ciekawym doświadczeniem. Znacznie lepiej jest grać z nim w jednym zespole, niż przeciwko niemu Obaj jesteśmy z Teksasu i mamy wiele wspólnego, jeśli chodzi o życiowe przeżycia. Zarówno Jabril, jak i ja często czuliśmy się underdogami – mówi O’reilly.
W piątek dwaj Teksańczycy poprowadzili Start do pewnej wygranej. Wspólnie zdobyli 45 punktów (na rewelacyjnej szczególnie jak na graczy obwodowych skuteczności – 19/33 z gry), a do dorobku dołożyli 16 asyst, 8 zbiórek i 4 przechwyty. Sam Durham (22/9/8) flirtował z triple-double.
Dla obu mamy jednak też trochę kiepskie wieści – w rozpoczętym sezonie PLK Start nie będzie underdogiem. W piątek potwierdził, że nieprzypadkowo w naszym przedsezonowym rankingu zajął siódme miejsce – tuż za ścisłą ligową czołówką.
Dla toruńskich kibiców dobrych wiadomości nie mamy póki co żadnych. Wyglądało to źle.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>