Anwil już dokonał pierwszej zmiany personalnej w składzie, choć tylko ze względów zdrowotnych – nie będącego w stanie utrzymać się w zdrowiu Emmanuela Akota zastąpił Ronaldem Jacksonem Jr. Coraz głośniej mówi się o tym, że do przetasowań w składzie będzie zmuszony Śląsk. W trudnej sytuacji personalnej przed piątkowym meczem we Wrocławiu jest też King Szczecin, nad którym wisi już pytanie „czy Chad Brown jest wart rocznej umowy za ok. 130 tys. dol.„.
O Treflu, mimo kolejnych porażek w EuroCup, w kontekście oceny jego letnich transferów jest dość cicho. Właściwie trudno się dziwić – w PLK zespół wygrywa mecz za meczem, Tarik Phillip gra znakomicie, Marcus Weathers właśnie rzucił 25 punktów BC Wolves, a Andy Van Vliet to już uznana w PLK marka. Jest jednak jeden gracz pozyskany przez mistrza Polski latem tego roku, który kompletnie nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
4 punkty na mecz, żadnego trafienia z dystansu i skuteczność z gry na poziomie 31 procent po pierwszych trzech występach w PLK.
3 punkty na mecz i 2.4 straty po pięciu meczach w EuroCup.
Takim dorobkiem może „pochwalić się” po pierwszym mięsiącu gry Trey McGowens. Jest źle, naprawdę ciężko znaleźć pozytywy w grze debiutującego na europejskich parkietach Amerykanina.
McGowens podpisywał umowę w Sopocie jako zawodnik, który ma przynosić drużynie wsparcie z ławki i obciążyć od zdobywania punktów jej obwodowych liderów – Phillipa i Jakuba Schenka. Miał być także efektywny po bronionej stronie parkietu. W skrócie – upatrywano w nim de facto następcy Paula Scruggsa z poprzedniego sezonu.
Niestety, już po pierwszych meczach gołym okiem widać, że młody Amerykanin ma potężne problemy z adaptacją do gry w europejskich warunkach. W ataku ma ogromne trudności z grą jeden na jeden. Jego technika kozłowania nie jest wystarczająco wysokim poziomie, by mógł dawać zespołowi jakościowe minuty na pozycji PG. W obronie nie można mu odmówić chęci, lecz dużym wyzwaniem pozostaje dla niego fizyczność. Ogranicza go ona także w ataku, gdzie często McGowens po prostu odbija się od lepiej przygotowanych atletycznie rywali jak od ściany.
Nikłe doświadczenie na zawodowych parkietach nie pozwala temu koszykarzowi znajdować sposobu na zdobywanie punktów w inny sposób. To, co w sposób minimalny można przykryć w rozgrywkach PLK, jest skutecznie uwypuklane przez skauting trenerów rywali z EuroCup. McGowens pełni w tych meczach rolę aktora co najwyżej drugiego planu. We wtorek w starciu z BC Wolves było już naprawdę fatalnie – w ciągu 12 minut popełnił pięć fauli i trzy straty.
Czym można go tak naprawdę porównywać go do Scruggsa? Głównie zamysłem pełnienia na początku sezonu podobnej roli w zespole.
Scruggs przychodził do Trefla po poważnej kontuzji, która stawiała ogromny znakiem zapytania w kontekście jego dalszej kariery. Patrząc na niego rok temu pod względem potencjału sportowego nie było jednak żadnych wątpliwości, że grać w koszykówkę potrafi. Był postacią znaną i cenioną w USA ze względu na występy na poważnej uczelni, za jaką słusznie uchodzi Xavier. Scruggs z początku sezonu 2023/24 oraz z jego końcówki to dwaj inni zawodnicy – szczególnie ze względu na oprawę fizyczność i umiejętności gry w ataku. Natomiast już na początku poprzedniego sezonu, były zawodnik Trefla wyróżniał się świetną pracą indywidualną w obronie. To ona od początku pozwalała mu walczyć o większe minuty w drużynie Żana Tabaka. Na tej bazie szkoleniowiec mógł stopniowo budować umiejętności zawodnika po drugiej stronie boiska.
McGowens póki co nie pokazuje nawet takiej bazy. Co gorsza – biorąc pod uwagę grę w EuroCup, Trefl ma w tym sezonie na indywidualną pracę z zawodnikami podczas treningów mniej czasu. Gdyby były mistrz świata w koszykówce 3×3 U-23 był szóstym obcokrajowcem i dziewiątym, czy dziesiątym zawodnikiem w rotacji Trefla, chciałbym obserwować jak spokojnie przy trenerze Tabaku robi systematyczne postępy. Ale do obecnej, nieco poważniejszej roli w drużynie McGowens się na dzień dzisiejszy po prostu nie nadaje. Trefl powinien poważnie rozglądać się za nowym zawodnikiem lub szóstym obcokrajowcem, jeśli ma ambicję w EuroCup odbić od dna z napisem „0-5”.
Polskie kluby występujące w rozgrywkach o europejskie puchary nie mogą zapominać o wyzwaniach PLK, więc wydają latem duże pieniądze także na kontrakty dla najlepszych polskich koszykarzy. Efekt często jest taki, że funduszy wystarcza im tylko na 3-4 jakościowych obcokrajowców. Pozostali zawodnicy to w głównej mierze koszykarze młodzi lub mający w CV poważne znaki zapytania.
Czasami ryzyko się opłaca – patrz Paul Scruggs.
Czasami zdecydowanie mniej – ciekaw jestem jak dalej potoczą się losy Treya McGowensa.
7 komentarzy
Fakt jest taki, że Scruggs jako najtańszy obcokrajowiec w dużej mierze zdobył wraz z Schenkiem mistrza dla Trefla – co pokazuje, że zbudowany na początku sezonu skład wcale nie był taki mocny – wymagał uzupełnień, albo przygotowania zawodników. Faktem jest, że Trefl obecnie ma w sumie 8 zawodników w rotacji, bo jednak Jankowski na Europę to nie ta liga, podobnie jak McGowens. Inna sprawa, że 5 to też trochę gorący kartofel, bo Witliński to jednak spora niewiadoma, a co robią w EL z Grosselem, to chyba widać
bo McGowens to kajakarz i źle mu kontrakt przetłumaczyli….
Szachista.
Mnie się kojarzy z jakimś rodzajem burgera 😉 A mówiąc serio, dziwię się że nie zostawili Scruggsa. Na pewno nie był tak drogi, a mógł być drugi Katbertsoniarz, ale w Treflu.
Scruggsa dostał opertę przedłużenia ale nie skorzystał poszedł do Izraela gdzie teraz większość zawodników nie chce grać bo jest konflikt i widmo ataków.
McGowens – out i to natychmiast, szukać trzeba kogoś na jego miejsce natychmiast dać mu kasę na miesiąc do przodu i pożegnać się trzymanie gościa który ledwo kozłują lewą ręką to jest przesada na pewno Bell z Anwilu zrobił by tutaj robotę 🙂 albo Scruggsa
Sami są winni za ten konflikt, bo go zaczęli.
Tarrik Phillip gra znakomicie? To ja chyba inne mecze ogladam.