CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Jeśli ten mecz miał wskazać piątą najlepszą drużynę obecnego sezonu, to nie można mieć żadnych wątpliwości, że w tym momencie zdecydowanie lepsze wrażenie robi Spójnia. Zespół ze Stargardu pokonał Legię już po raz drugi w tym sezonie i ma nad nią w tabeli punkt przewagi, który – ze względu na wygrany dwumecz – waży o wiele więcej.
Ale to już nie ta sama Spójnia, która w pierwszej rundzie w koszykarskim błocie wyszarpała wygraną 71:69 w Warszawie. Tym razem podopieczni Sebastiana Machowskiego 71 punktów na koncie mieli już w połowie trzeciej kwarty, absolutnie demolując w poprzednich ośmiu minutach coś, co miało uchodzić za defensywę Legii.
Dość powiedzieć, że między 18. a 25. minutą gry gospodarze zdobyli aż 26 punktów. To właśnie wówczas rozstrzygnęli losy meczu – remisu 45:45 w ciągu siedmiu minut zamienili na prowadzenie 71:55. Courtney Fortson miał już wówczas na koncie 25 punktów, pudłując jedynie dwa z 13 rzutów z gry. Mecz zakończył z dorobkiem 30 punktów i 9 asyst. Profesor.
Trener Spójni może być szczęśliwy patrząc na płynącą ofensywę Spójni. Duma go może rozpierać, gdy myśli o transferach dokonanych w trakcie sezonu. Podkoszowy duet Barrett Benson (16 punktów, 10 zbiórek) – Ajdin Penava (12 punktów, 4 zbiórki i aż 6 wymuszonych fauli) momentami wręcz skakał po głowach niewystarczająco atletycznym podkoszowym zawodnikom Legii. Ci dwaj gracze, podobnie jak Fortson, nie brali udziału w pierwszym meczu obu drużyn w Warszawie. Nowy, pozyskany w trakcie sezonu tercet zawodników Spójni już stanowi o jej sile.
Najnowszy nabytek Legii – Kyle Vinales póki co nie wygląda na jej zbawcę. W pierwszej połowie nieco schował się za plecami bardzo skutecznego Billy’ego Garretta (26 punktów i aż 5/7 za 3), a w trzeciej kwarcie, gdy czterema kolejnymi próbami rzutów za 3 kończył akcje Legii, było już praktycznie po meczu.
Gdy Legia kilkanaście dni temu sprowadzała z ligi francuskiej Vinalesa liczyła na to, że 30-letni rozgrywający rozrusza jej atak. Póki co po dwóch meczach można raczej dojść do wniosku, że nowy zawodnik klubu ze stolicy zastopował całkiem nieźle wcześniej funkcjonującą defensywę. Legia z Rayem McCallumem traciła średnio 75 punktów na mecz. Z Vinalesem w dwóch wyjazdowych meczach ze Śląskiem i Spójnią rywale rzucili jej średnio 90.
O tym, że Vinales nie jest, łagodnie mówiąc, wybitnym obrońcą pisaliśmy już odsłaniając kulisy w jakich stracił pracę w lidze francuskiej. Ale to nie tylko Vinales był w piątek problemem „firankowej” defensywy Legii.
Statystyki z meczu Spójnia Stargard – Legia Warszawa >>