poniedziałek, 2 grudnia 2024
Strona główna » Sezon NBA już za miesiąc, a czołówka Wschodu jakby w potrzasku

Sezon NBA już za miesiąc, a czołówka Wschodu jakby w potrzasku

0 komentarzy
Celtics mają obrażonego gracza drugiego planu. Sixers – pragnącego uciec dokądkolwiek gwiazdora. Heat? Ci z kolei nie mają gwiazdora, którego chcą mieć. Z drużyn czołówki Wschodu równo miesiąc przed startem rozgrywek jedynie w Milwaukee panuje spokój. I to też – jedynie względny.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Pomijając efemerydę z Brooklynu Kevina Duranta w ostatnich kilku latach grono ścisłych faworytów do wygrania Wschodu ograniczało się do tych samych czterech zespołów: Boston Celtics, Philadelphia 76ers, Miami Heat i Milwaukee Bucks. Na dziś każdy z tych zespołów też marzy o grze wiosną 2024 roku w finale NBA.

Każdy też mierzy się jednak z większymi lub mniejszymi problemami. Przyjrzyjmy się przez chwilę, co kibicom tej czwórki faworytów spędza sen z powiek. 

Boston Celtics. Porzingis? Wyjatkowo ryzykowny eksperyment

Celtics latem zdecydowali się na odważny i do pewnego stopnia zrozumiały, lecz jednak mocno ryzykowny ruch. W trójstronnej wymianie oddali serce swojego zespołu i filar – nie tylko obwodowej – defensywy w osobie Marcusa Smarta. W zamian pozyskali silnego skrzydłowego Kristapsa Porzingisa. W teorii Łotysz jest graczem lepszym i bardziej wszechstronnym. Rotacja wysokich w postaci już nie pierwszej ani drugiej młodości Ala Horforda i  podatnego na kontuzje Roberta Williamsa wymagała uzupełnienia.

Koszt transakcji był jednak niemały. Choć Porzingis rozegrał – jak na niego – bardzo zdrowy poprzedni sezon (aż 65 występów w barwach Washington Wizards), to jednak już tuż po samej wymianie podniosło się wiele głosów, że Celtics mogą na tej transakcji wyjść jak Zabłocki na mydle. Nie minęły wakacje, a Kristaps opuścił mistrzostwa świata z powodu przeciążeniowego urazu stopy…

Kto zmagał się kiedykolwiek z plantar facilitis ten wie jak uciążliwa i trudna do wyleczenia może być to kontuzja. Spytajcie o to np. Mike’a Conleya. W przypadku większych i, przede wszystkim, cięższych graczy rokowania mogą być jeszcze gorsze.

Gdy dodamy do tego doniesienia o tym, że Malcolm Brogdon obraził się na zespół z powodu udostępniania go innym drużynom w potencjalnych wymianach, nie jest wcale tak łatwo jest myśleć o Celtics jako o faworycie do wygrania Wschodu.

Kurs FORTUNY na awans Celtics do finału NBA: 3,10.

Milwaukee Bucks. Lopezów dwóch – to wciąż trochę mało

Paradoksalnie najmniej problemów – mimo pojawiających się regularnie plotek o tym kiedy to Giannis wyniesie się z Milwaukee – wydaje się mieć mistrz z 2021 roku.

Problemem Bucks nie są kontuzje, konflikty, czy też niezbilansowany skład. Jest nim natomiast bez dwóch zdań styl, w którym wiosną ten zespół pożegnał się z playoff po starciu z Miami Heat. Choć zgadzamy się z Giannisem, że „w sporcie nie ma porażek, są tylko kroki do sukcesu”, to jednak skład drużyny istotnie się latem nie wzmocnił. Drugi z braci Lopezów Robin i Malik Beasley – tego typu ruchy kadrowej po powalają na kolana.

Kurs FORTUNY na awans Bucks do finału NBA: 3,40.

Miami Heat. Tyler Herro też swoją dumę ma

Tu przynajmniej wiemy, o co chodzi. Ekipa z Florydy od początku lata, uporczywie, choć do tej pory bezskutecznie, poluje na Damiana Lillarda. Przewidując to już w czerwcu, zanim jeszcze Lillard zażądał transferu, Heat odpuścili walkę o zatrzymanie przydatnych w zeszłym sezonie Gabe’a Vincenta i Maksa Strusa. Pierwszy jest już w Lakers, drugi w Cavs.

Pat Riley czekając na pozyskanie Lillarda nie poczynił żadnych istotnych wzmocnień. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w koszykarskich mediach Miami szerszym echem niż ruchy transferowe Heat odbiło się wakacyjne zainteresowanie tenisem Jimmiego Butlera. Przy okazji, włodarzom Heat udało się jednak obrazić Tylera Herro jawnym uwzględnianiem go w pakiecie potencjalnej wymiany po Lillarda. Tyler ostatnio wyładowuje swą złość na twitterze (o, pardon, na X). Niby wszyscy w tego typu sytuacji na każdym kroku podkreśla, że NBA to biznes i wymiany są jego częścią, a tu jednak proszę – kolejny obrażony. 

Co zatem się stanie, gdy do wymiany Lillarda szybko nie dojdzie? Heat powiedzą „cześć Tyler, tu jest twoja szafka, co było to nie jest, jesteśmy znów BFFs?”. To jednak nie takie proste i może mieć odbicie w jakości gry zespołu.

Szczególnie jeśli „Lillard drama” przeciągnie się na pierwsze miesiące sezonu. Bez Lillarda w zespole Heat rotacja graczy obwodowych wygląda po prostu bardzo, ale to bardzo ubogo. Kto tam będzie rozgrywał? Leciwy Kyle Lowry? Przeciętnie utalentowany, grający poza swoją pozycją Josh Richardson? Czy może typowy strzelec – obrażony Herro?

Pamiętajmy przy okazji, że w silniejszym składzie Heat – późniejsi finaliści NBA – byli wiosną o minuty od odpadnięcia już w fazie playin. Lillard jest ekipie z Florydy niezbędny. I to szybko. 

Kurs FORTUNY na awans Heat do finału NBA: 5,25.

Philadelphia 76ers. Właściwie nikt nie chce już Jamesa Hardena

Poziom talentu graczy z miasta braterskiej miłości można bez wstydu porównywać z każdą inną drużyny NBA. Kłopot w tym, że Joel Embiid znów w playoff nie był zdrowy, a James Harden… cóż. James Harden jest Jamesem Hardenem. W kolejnym klubie przestało mu się podobać. Nic nowego. Były MVP NBA pozostaje w ostrym konflikcie z GM’em Szóstek i w trakcie niedawnej wizyty biznesowej w Chinach posunął się nawet do nazwania Daryla Morey’a wprost kłamcą.

Swoją drogą – a który GM nim nie jest?

Właściciel najsłynniejszej brody w NBA podkreśla jednak, że nie wyobraża sobie, by jeszcze kiedykolwiek zagrał w organizacji, której Morey będzie częścią.  Sixers rozpoczną więc najpewniej obóz przygotowawczy z ostrym konfliktem między jej drugim najlepszym graczem (wybacz Tyrese Maxey, jeszcze nie teraz), a zarządzającym tą organizacją w tle.

Co gorsza – choć Morey w przeszłości wykonał wiele zaskakujących ruchów transferowych, tym razem na horyzoncie naprawdę nie widać wymiany, w której 76ers mogliby za Hardena otrzymać porównywalną sportową wartość. Chętni nie ustawiają się w kolejce i jest to bardzo łagodne określenie stanu faktycznego.

Kurs FORTUNY na awans 76ers do finału NBA: 8,00.


Czy wszystkie wyżej wymienione problemy to co najwyżej katar faworytów, czy też może jednak już grypa? Jak myślicie – czy któryś z pozostałych zespołów na Wschodzie może wykorzystać ich kłopoty? 

Kolejne cztery drużyny na liście najbardziej prawdopodobnych finalistów NBA ze Wschodu wg. FORTUNY:

5. Cleveland CaValiers – 12

6. New York Knicks – 15

7. Atlanta Hawks – 25

8. Toronto Raptors – 30

Fot. (pod zdjęciem autora) Marymarkevich on Freepik

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet