Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Sytuacja nie jest oczywiście w żaden sposób przesądzona, a możemy opierać się jedynie na krążących plotkach i mniej lub bardziej sprawdzonych informacjach, które są kolportowane przez samych zainteresowanych. Czyli:
– Portland Trail Blazers, którzy za Lillarda – ikonę klubu i jednego z 75 najlepszych graczy w historii NBA – chcieliby otrzymać „pół królestwa” (czytaj: 3-4 dobre wybory w drafcie i 2-3 utalentowanych koszykarzy)
– Miami Heat, którzy – wiedząc, że tak naprawdę chętnych nie ma zbyt wielu – chcieliby pozyskać Lillarda za jak najniższą cenę
– samego Damiana Lillarda, który oficjalnie zamilkł i na tematy sportowe się nie wypowiada – poza standardowym „w idealnym świecie do końca kariery chciałbym pozostać w Portland” – ale nieoficjalnie robi wszystko, by dołączyć do duetu Butler/Adebayo w Miami
– pozostałe kluby NBA, które mogą chcieć w ostatniej chwili skorzystać z okazji i przechwycić Lillarda lub – przy okazji konstruowania transferu z udziałem więcej niż dwóch zespołów – zostać jego częścią
Stan na chwilę obecną? Właściwie, jeśli chodzi o fakty – nic się nie zmieniło od początku lipca, gdy Lillard zażądał transferu. Blazers twierdzą, że im się nie spieszy, a oferta, którą mogą skonstruować Heat jest niewystarczająca. Jak ona wygląda?
– dwaj młodzi gracz – Jaime Jaquez Jr. i Nikola Jović
– Tyler Herro lub wygasający po tym sezonie ogromny kontrakt Kyle’a Lowry’ego
– dwa pierwszorundowe picki w drafcie (2028, 2030)
– dwie potencjalne zamiany pierwszorundowych picków w drafcie (2027, 2029)
Mało? Pewnie. Ale sytuacja może się zmienić, jeśli do gry wkroczy trzecia drużyna. Nie mówi się o tym szczególnie głośno, lecz Blazers chcieliby się przy okazji transferu Lillarda pozbyć ze składu także jego wiernego giermka, któremu kilka tygodni temu Aleksander Balcerowski o mało nie skończył kariery, czyli Jusufa Nurkicia.
Zainteresowani pozyskaniem Bośniaka mogą okazać się Phoenix Suns, którzy od roku mają problem z własnym środkowym – DeAndr Ayton też chciałby zmienić barwy klubowe. Suns po dokoptowaniu Bradleya Beala do duetu Kevin Durant – Devin Booker mają ograniczone możliwościami dokonywania zmian w składzie. Tymczasem wymiana Aytona na Nurkicia mogłaby im pozwolić uzupełnić skład o jeszcze jednego solidnego zawodnika. Tylko spójrzcie:
To chyba najrozsądniejsza z propozycji, jakie się ostatnio przewinęły przez media przy okazji poszukiwania sposobu rozwiązania patowej sytuacji Lillarda. Każdy z uczestników tego transferu mógłby tak naprawdę zyskać.
– budujący zespół od nowa Blazers oprócz Lowry’ego, który mógłby zostać przez najbliższy rok mentorem wybranego z nr 3 draftu Scoota Hendersona zyskaliby bardziej perspektywicznego od Nurkicia środkowego – Ayton ma dopiero 25 lat, a za sobą już grę w finale NBA, podczas gdy Bośniak nigdy w playoff istotnej roli nie odegrał
– Suns wymieniliby nieszczęśliwego środkowego na gracza na niższym kontrakcie, dodając do składu jeszcze dodatkowego zawodnika także ogranego na wysokim poziomie
– Heat mieliby swój wymarzony supertercet Butler – Lillard – Adebayo.
Czy to się naprawdę wydarzy w ciągu najbliższych 24 godzin? Zobaczymy. Póki co wiemy jedno – amerykańscy dziennikarze wiedzą jak podkręcać atmosferę.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>