Jeziorowcy przedłużyli umowę z byłym agentem Kobego Bryanta już wiosną tego roku. Klub był wówczas świeżo po wyjątkowo nieudanym sezonie, który zakończyli z wynikiem 33-49. Mimo tego Pelinka zdołał ich przekonać, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Dopiero po przedłużeniu swojej umowy GM zatrudnił nowego trenera Lakers – Darvina Hama.
Pięcioletni dorobek Pelinki w roli GM i – od 2020 roku – także wiceprezydenta klubu to trzy sezony bez awansu do play-off, jedna porażka w pierwszej rundzie i jeden tytuł mistrzowski. Ten zdobyty w pamiętnej pandemicznej bańce w Disneylandzie.
A także wypchnięcie z klubu Magica Johnsona. Pelinka jest mniej lub bardziej bezpośrednio odpowiedzialny za sprowadzenie do klubu LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa i… Russella Westbrooka też. Choć nie jest żadną wielką tajemnicą, że sporo do powiedzenia w sprawie kolejnych decyzji kadrowych Lakers ma również sam LBJ.
W ostatnich latach ten duet podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. Nie chodzi tylko o sprowadzenie Westbrooka. Dobrym przykładem jest historia Talena Hortona-Tuckera, którego w pewnym momencie Pelinka nie chciał oddać za Kyle Lowry’ego. Później przedłużył z nim kontrakt, przez co musiał zrezygnować z przedłużenia umowy z Aleksem Caruso. Rok później, chcąc pozyskać godnego następcę Caruso, oddał… Hortona-Tuckera za Patricka Beverleya.
Poprzedni kontrakt Pelinki zapewniał mu roczną pensję w wysokości 5 milionów dolarów. Warunki nowej umowy nie zostały upublicznione. Ale wiele osób zszokował sam fakt jej podpisania.