– Mamy tylu nastolatków w zespole, że właściwie to moglibyśmy się umówić na sparing z University of Texas – śmiał się przed rozpoczęciem meczu z Hornets Gregg Popovich.
Jego najlepszy z nastolatków – Jeremy Sochan pierwszy mecz w dorosłej lidze może zaliczyć do udanych. 4 punkty, 7 zbiórek i po 2 przechwyty oraz asysty to całkiem niezły dorobek. Ale jego zespół tylko momentami nawiązywał z rywalami wyrównaną walkę.
– Skopano nam dzisiaj tyłki i trzeba ten fakt przyjąć do wiadomości. Dopiero gdy go zaakceptujemy, możemy coś poprawić, ale świadomość ile jeszcze musimy się nauczyć jest dla nas bardzo ważna – dodawał po pierwszym meczu nowego sezonu Gregg Popovich.
Można stawiać dolary przeciwko orzechom, że podobne, stonowane opinie na temat gry młodych graczy Spurs po ich kolejnej porażce usłyszymy od trenera ekipy z San Antonio w trakcie tych rozgrywek bardzo często. Porażka z mającymi naprawdę poważne problemy kadrowe i wewnętrzne Hornets mówi o sile drużyny polskiego koszykarza u progu sezonu wszystko.
Ale abstrahując od planów na najbliższy sezon Spurs i skupiając się na kibicowaniu Sochanowi możemy mieć tak naprawdę po pierwszym meczu sporo powodów do zadowolenia. Polak grał rekordowe dla siebie 27 minut i spośród zawodników pierwszej piątki miał zdecydowanie najlepszy wskaźnik +/-, wynoszący zaledwie -2.
Jednym słowem: 21 minut z naszym graczem na ławce ekipa z San Antonio przegrała różnicą aż 25 punktów. Bez Sochana ani rusz.
Najefektowniejsza akcja w wykonaniu Polaka wyglądała tak:
Najlepszym strzelcem Spurs w tym meczu okazał się Keldon Johnson (20 punktów). W zespole gości najwięcej zdobył Terry Rozier – 24.
Kolejny mecz zespół z San Antonio rozegra w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego na wyjeździe z Indiana Pacers.