Francuzi są zdziwieni. W ostatnich miesiącach, tygodniach także oni dali się ponieść szaleństwu na punkcie „najbardziej utalentowanego koszykarza od czasów LeBrona Jamesa”. Liczyli, że z Victorem Wembanyamą w składzie podczas zaplanowanych na przełom sierpnia i września mistrzostw świata będą walczyć o najwyższe laury. Tym bardziej, że sam koszykarz od dawna zapowiadał, że ten turniej w kalendarzu zakreślił na czerwono i nie zamierza go opuścić.
Aha.
Jeszcze tuż przed draftem NBA, który miał miejsce w miniony czwartek w Nowym Jorku, o planach nastoletniego Francuza poinformowany został trener Spurs Gregg Popovich.
– Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, bo jeszcze nie dyskutowaliśmy z Victorem w cztery oczy. Ale decyzja nie została jeszcze podjęta – mówił.
– Zamierzam wystąpić i w Lidze Letniej NBA i w mistrzostwach świata – zapowiadał mniej więcej w tym samym momencie dziennikarzom w Nowym Jorku Wembanyama.
Wydawało się, że tym razem – chcąc odwieść swojego zawodnika od planów gry dla reprezentacji – Pop może stać na straconej pozycji. Po pierwsze – Wembanyama naprawdę wielokrotnie podkreśla chęć gry dla kadry. Po drugie – jeszcze przed debiutem w NBA stał się jedną z jej ikon. Na jego występie której w azjatyckiej imprezie mogło zależeć także komisarzowi najlepszej ligi świata Adamowi Silverowi.
Tymczasem wystarczyło, by Wembanyama spędził weekend w San Antonio i wysłuchał co ma do powiedzenia na temat jego planów Popovich i zmienił zdanie na temat występu w MŚ o 180 stopni.
– Moje wcześniejsze plany nie były realistyczne pod względem rozwoju i nierozważne pod kątem zdrowotnym – powiedział dziś Wembanyama, ogłaszając swoją decyzję francuskiej gazecie „L’Equipe”. – Mam nadzieję, że ludzie to zrozumieją. To frustrujące także dla mnie. Reprezentacja Francji wciąż pozostaje dla mnie najważniejsza. Chcę zdobyć z nią jak najwięcej tytułów. Ale tym razem muszę ponieść to konieczne poświęcenie.
Popovich czytając te doniesienie pewnie jedynie uśmiechnął się w kąciku ust. On wciąż to ma – gdy mówi, zawodnicy go słuchają.
Czy zielone światło do gry w reprezentacji Polski otrzyma od Spurs Jeremy Sochan? Rok temu Popovich nie miał problemów by przekonać go do rezygnacji z wyjazdu na EuroBasket. W marcu tego roku przedstawiciele PZKosz. byli w San Antonio, by namawiać Spurs do tego, aby ci pozwolili naszemu koszykarzowi na grę w sierpniowych eliminacjach do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Sochan pod koniec gry w sezonie debiutanckim narzekał na bóle w kolanie. Spurs będą się przyglądali jak jego organizm zareaguje na obciążenia podczas gry w LIdze Letniej i zapewne od tego uzależnią swoją decyzję.
Biorąc pod uwagę decyzję Spurs ws. Wembanyamy nie będzie jednak specjalną niespodzianką, jeśli Popovich także Sochanowi odradzi grę dla reprezentacji. Numer 1 ostatniego draftu rozegrał w minionym sezonie 62 mecze w lidze francuskiej. O nieco ponad 7 miesięcy starszy Polak – 56 w barwach Spurs.
2 komentarze
Jednak w koszu trochę dzicz panuje. W piłce jest nie do pomyślenia aby trener klubowy zabronił zawodnikowi gry w kadże. Wyższa kultura w piłce i większe poszanownie tradycji.
Mylisz się, to nie kultura tylko odpowiednie przepisy UEFA/FIFA i kluby nie mają wyjścia, chociaż chętnie by zabronili różnych występów, zwłaszcza wyjazdy na Puchar Narodów Afryki. Po prostu światowy związek koszykówki jest słabszy niż NBA więc to NBA rozdaje karty i robi ci chce.