Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>
Koszykarze NBA spędzają ze sobą podczas sezonu mnóstwo czasu. W świetle kamer, dzięki wybitnym specom od marketingu zatrudnianym przez poszczególne drużyny i ligową centralę znużenie nie rzuca się w oczy, nawet w środku marca. Ale nie zmienia to faktu, że występuje bardzo często. Praca koszykarza NBA to też praca.
Ale jest jeden wyjątek – tzw. media day, czyli spotkanie koszykarzy z lokalnymi dziennikarzami, oficjalnie otwierające przygotowania wszystkich drużyn do nadchodzącego sezonu.
Jest to dzień pełen uśmiechów.
Pełen optymistycznych zapowiedzi – „walki o mistrzostwo” w wykonaniu większości drużyn. Oraz walki o play-off w wypadku Sacramento Kings.
Dla każdej drużyny NBA jest to dzień przypominający ten niby chłodny, lecz piękny, słoneczny poranek nad Morskim Okiem – pełen pięknych widoków na przyszłość i nadziei, że za chwilę zza chmur jednak nie wyłonią się chmury.
Stop. Nie dla każdej. Nie z Greggiem Popovichem takie numery. Twardo stąpająca po ziemi legenda, po tym jak klub w przerwie międzysezonowej oddal najlepszego gracza (Dejounte Murray – wytransferowany do Atlanty), nie zamierzała podczas poniedziałkowej inauguracji sezonu ani chwili udawać, że będzie prowadził zespół z ambicjami.
– Jeśli ktoś chciałby pojechać i postawić na to, że zdobędziemy w tym sezonie tytuł, mogę mu powiedzieć tylko jedni: to nie jest najlepszy pomysł – wypalił do dziennikarzy.
Cały Pop. Człowiek, który potrafi zakończyć komentarz do zakończonego meczu rekordowo lakonicznym „my przegraliśmy, a oni wygrali”. W styczniu skończy 74 lata i ewidentnie czuje się – patrząc na piekielnie młodych, o ponad pół wieku młodszych od siebie koszykarzy, takich jak nasz Sochan właśnie – jakby właśnie ponownie został ojcem.
– Jest tak, jakbyśmy mieli małe dziecko. Obecnie musimy się skoncentrować na dostarczaniu mu wszelkich niezbędnych składników odżywczych i zadbać o to, by dorastało w korzystnym środowisku. Jeśli wszystko zrobimy porządnie, później coś z nich wyrośnie i moi następcy będą kiedyś mogli odnosić sukcesy – mówił Popovich, a na pytanie dziennikarzy o to, jakim cudem znajduje w sobie motywację, by rozpocząć 27. sezon z rzędu na ławce Spurs, odpowiada od lat zawsze tak samo. W wolnym tłumaczeniu: kasa, misiu, kasa.
Oczywiście, że z zarobkami na poziomie 11,5 mln dolarów Popovich jest, jakżeby inaczej, najlepiej opłacanym trenerem NBA. Po tym sezonie jego kontrakt wygaśnie. Pierwszy sezon Sochana może być ostatnim Popovicha. Nawet, jeśli nawet w tym sezonie tak naprawdę Pop nie wraca (tylko) dla pieniędzy,
W perspektywy naszego koszykarza ważniejszy jest jednak inny z wczorajszych cytatów Popovicha.
– Niektórzy zawodnicy otrzymają szansę częstszej gry szybciej niżby mogli się tego spodziewać. To może być nawet zabawne: wrzucimy ich w środek pożaru i zobaczymy kto z niego ujdzie cało – uśmiecha się Pop.
Jego młodzi podopieczni też chodzą jednak póki co z bananem na twarzy. Sochan nosi na głowie kolory zaczerpnięte ze strojów jedynego Meczu Gwiazd rozegranego w San Antonio (w 1996 roku), które będą też motywem przewodnim „miejskiego” wydania strojów Spurs. Czy kupi kibiców swoją fryzurą?
Jedno jest pewne – ta poranna bryza znad Morskiego Oka niesiona przez media day działa na wyobraźnię młodych kolegów Sochana. Amerykański sen.
– Chcemy zakończyć ten sezon w play-off – tak myśli zdecydowana większość z nas. I będziemy mieli z tego niezły uwab, udowadniając wszystkim dookoła jak bardzo się co do nas mylili – mówił Josh Primo, który dopiero w grudniu skończy 20 lat, ale ma już za sobą jeden sezon w NBA.
Uwab z Popovicha? Powodzenia, chłopaki.
Ale Sochan z tego pożaru może wyjść cało.
Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>
1 komentarz
[…] z poprzedniego sezonu trudno będzie powtórzyć podobny sukces. Już poniedziałkowy media day – zazwyczaj będącego festiwalem optymizmu – uwypuklił kilka problemów, które lada chwila będą czyhać na Doncicia i prowadzącego […]