Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Przez większość meczu inicjatywa była po stronie gospodarzy. Arkusz statystyczny kolejnymi trafieniami i asystami napychał Tayler Persons, pod koszem nie zawodził Nico Carvacho, a z ławki ważny impuls dał Lovell Cabbil. W efekcie MKS prowadził w pewnym momencie już nawet +14 i wydawało się, że w pełni kontroluje to spotkanie.
Dąbrowianie jednak trafili na „mistrza powrotów”, Twarde Pierniki. Torunianie zatrzymali MKS w trzeciej kwarcie na tylko (jak na ten zespół) 16 zdobytych punktach, a w czwartej kwarcie na 19, kiedy sami zdobyli 32. Ciężar najważniejszych rzutów wziął na siebie Arik Smith (21 punktów), który w ostatnich tygodniach wskoczył na zdecydowanie wyższy poziom w porównaniu z początkiem sezonu.
Amerykanin trafiał z półdystansu i dystansu, nie zawiódł także na linii. Rozczarowująca była za to postawa koszykarzy z Dąbrowy, którzy w kluczowych momentach popełnili aż dwa faule przy rzutach za 3 punkty rywali. Jedno z tych przewinień było piątym faulem Personsa i MKS tym samym kończył to spotkanie bez swojego lidera.
Torunianie wygrali więc 92:85. Za główną przyczynę porażki MKS-u znów można wskazywać obronę tej drużyny, która pozwoliła się niesamowicie rozkręcić liderom gości w końcówce. Oprócz Smitha ważne rzuty trafiali Goran Filipović (19 punktów) i Aaron Cel (12 punktów), a w pierwszej połowie Twarde Pierniki przy życiu trzymała solidność Mate Vucicia, który skończył ten mecz z double double – 13 punktów i 12 zbiórek.
Pierniki, wygrywając w Dąbrowie Górniczej, nieoczekiwanie zrównały się pod względem zwycięstw z takimi zespołami jak Dziki Warszawa, Arged BM Stal Ostrów Wlkp. czy właśnie MKS, który z kolei wpadł w głęboki dołek – taki na aż 4 porażki z rzędu. Zespół prowadzony przez Borisa Balibreę wyraźnie wyhamował w ataku (rywale są lepiej przygotowani), a w obronie dalej jest najgorszą drużyną w lidze.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>