Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Ciarki musiały chodzić po plecach każdemu kibicowi koszykówki, gdy przepełniona ponad wszystkie normy (oficjalnie 20 091 widzów, ludzie stali nawet na schodach) hala w Belgradzie ryknęła słynną pieśń „Grobari”. Zamarli pod jej wpływem także koszykarze Realu – Partizan zaczął od prowadzenia 12:0 i, szybując w ataku, wygrał pierwszą kwartę aż 32:19.
W decydujących momentach meczu numer 3 (Partizan prowadził 2:0) to jednak właśnie „Królewscy” zachowali więcej zimnej krwi. Przy remisie 77:77 rzut za 3 punkty, który zdecydował o zwycięstwie gości, trafił Nigel Williams – Goss. Wytrzymał presję może dlatego, że jest byłym graczem zespołu z Belgradu i granie przed taką publiką nie robiło na nim aż takiego wrażenie. W odpowiedzi James Nunnally przestrzelił z otwartej pozycji. W końcówce było jeszcze sporo chaosu, ale Real nie wypuścił już wygranej z rąk i uniknął wyeliminowania.
Po szturmie Partizana z pierwszych minut jasne okazało się, że to jednak gospodarze będą bardziej cierpieli po dyskwalifikacjach w wyniku wielkiej bójki z meczu numer 2. W ataku bardzo brakowało Kevina Puntera, a w obronie nie było obrońcy formatu Mathiasa Lessorta, mogącego choć częściowo zatrzymać Waltera Tavaresa.
To Tavares właśnie był bohaterem zespołu z Madrytu, człowiekiem, który odmienił losy spotkania i, kto wie, może nawet całej serii ćwierćfinałowej. Gigant z Wysp Zielonego Przylądka dominował po obu stronach parkietu – zdobył 26 punktów (11/14 z gry), miał 11 zbiórek i 3 bloki, a przede wszystkim odstraszał graczy z Belgradu od większej liczby odważnych akcji pod kosz i wpływał na jakość/trudność ich rzutów. Real jest na tyle mądrą i doświadczoną drużyną, że potrafił przewagę pod koszem bez litości wykorzystać. Alen Smailagic (i tak szokująco dobry i ważny w ataku) to jednak zdecydowanie za mało.
Partizan wciąż prowadzi w serii granej do trzech zwycięstw 2:1 i ma jeszcze w zapasie następny mecz na własnym parkiecie, w czwartek. Nie będzie w nim jeszcze Puntera, ale będzie już Lessort. Ewentualne piąte, decydujące spotkanie odbędzie się w Madrycie.
Pełne statystyki z meczu znajdziesz TUTAJ >> Poniżej klimaty z Belgradu, tak wyglądało święto europejskiej koszykówki!