Anwil mecz w Warszawie rozpoczął od mocnego uderzenia – po pierwszej kwarcie prowadził 23:12, ale w drugiej i trzeciej znalazł się w poważnych opałach. Gospodarze złapali wiatr w żagle, nawet Nikola Radicević trafił swój drugi w tym sezonie rzut za 3 (przy 17 próbie) i w trakcie 20 minut Dziki zdobyły aż 59 punktów.
Gdy rozpoczynała się czwarta kwarta, a podopieczni Krzysztofa Szablowskiego prowadzili 71:60, wydawało się, że mieszkający obok Włocławka trener po raz pierwszy wygra stracie z zespołem, w którym spędził wiele lat. Włocławianie wydawali się przecież słabnąć z każdą minutą. W nogach mogli jeszcze czuć efekty środowego meczu w FIBA Europe Cup w Charleroi. W głowach miały prawo im się kłębić myśli o nadchodzącym kolejnym starciu – tym już naprawdę ostatniej szansy we Fryburgu.
Ale wówczas Anwil udowodnił, że nieprzypadkowo w tym sezonie jest nieustająco liderem PLK. Sprawy w swoje ręce wzięli jego niezłomny kapitan Kamil Łączyński (16 punktów, wszystkie po przerwie, do tego 8 asyst) i Michał Michalak (26 punktów, 9/16 z gry). Polski duet liderów zespołu z pomocą Justina Turnera (17 punktów) i DJ Funderburka (16 punktów, 8 zbiórek) błyskawicznie zniwelował kilkunastopunktową przewagę gospodarzy.
W końcówce regulaminowego czasu gry emocje sięgnęły zenitu. Obie drużyny wymierzały sobie wzajemne ciosy niczym bokserzy wagi ciężkiej okładający się przy linach – trafiając rzuty z dystansu. Po imponującej akcji indywidualnej Łączyńskiego niespełna 2 sekundy przed końcem zakończonej celnym, potencjalnie ikonicznym rzutem za 3 wydawało się, że jest „po sprawie”.
Nic z tego! Dziki odpowiedziały pięknym za nadobne – równo z końcową syreną trafił były koszykarz Anwilu Janari Joesaar (17 punktów, 5 zbiórek) i był remis 87:87.
Dogrywka! W niej wyższość lidera tabeli PLK nie podlegała już większej dyskusji. Nad odpowiednim tempem gry gości wciąż czuwał Łączyński, a o ich zwycięstwie przesądzili trafiając kolejne rzuty Turner z Michalakiem.
– Wierzyliśmy do końca w zwycięstwo, nawet w momencie 12-punktowej straty. W końcówce mogłem być bohaterem, a później antybohaterem, bo przy rzucie Janariego na dogrywkę to przcież ja popełniłem błąd w obronie – przyznawał po meczu Łączyński. – Czy jestem zadowolony, że będę miał zmiennika? Tak, nie wygramy niczego z jednym rozgrywającym. Trzymamy kciuki za powrót do zdrowia Luke’a Nelsona, ale PJ Pipes na pewno nam pomoże – dodawał, komentując najnowszy transfer swojego zespołu.
W pierwszym niedzielnym meczu, także rozegranym w stolicy, PGE Start Lublin wyjątkowo pewnie pokonał Legią aż 88:76. Mecz w którym dla gości najwięcej punktów zdobył Jakub Karolak (21) był przede wszystkim chwilą triumfu dla zwolnionego 12 miesięcy wcześniej z warszawskiego klubu trenera gości Wojciecha Kamińskiego.
Szerzej o nim pisaliśmy TUTAJ.
Podobnie jak Start 11. zwycięstwo w sezonie zaliczył w niedzielę Górnik Zamek Książ. Wałbrzyszanie tym razem pozwolili sobie na własnym parkiecie rzucić zdecydowanie więcej punktów niż zwykle – aż 77 – ale ich wygrana w starciu z zamykającym tabelę MKS Dąbrowa Górnicza nie była zagrożona. Po trzech kwartach gospodarze prowadzili 16 punktami. Najwięcej punktów dla ekipy Andrzeja Adamka zdobyli tradycyjnie Amerykanie – Ike Smith (23) i Toddrick Gotcher (18).
Dla drużyny z Dąbrowy Górniczej była to już 12. porażka z rzędu. Misji nie do wykonania, polegającej na próbie utrzymania MKS w PLK, podjął się – jak twierdzi serwis zkrainynba – 66-letni Francuz Jean-Denys Choulet. Można tylko życzyć powodzenia! 13 kolejek przed zakończeniem rozgrywek ekipa z Dąbrowy traci trzy punkty do drużyn okupujących bezpieczne miejsca w tabeli.
W ostatnim niedzielnym meczu niespodzianki nie było. Słabnące z tygodnia na tydzień GTK Gliwice przegrało na własnym boisku z Kingiem 72:87. Przewaga gości była wyraźna. Po raz kolejny dobrze z roli rozgrywającego w ich barwach wywiązał się Jovan Novak (8 punktów, 10 asyst). Najwięcej punktów dla wicemistrzów Polski zdobyli tym razem weterani – Mateusz Kostrzewski (17) i Tony Meier (13).
GTK przegrało, choć do gry w jego barwach wrócił duet liderów – Martins Laksa (15 punktów) – Mario Ihring (13 punktów, 6 asyst). Dla zespołu prowadzonego przez Pawła Turkiewicza była to już piąta porażka z rzędu.