Średnia liczba minut spędzanych przez Kuliga wzrosła z 24.5 w poprzednim sezonie (18 meczów) do 26 w obecnym (9 meczów).
Średnia zdobytych punktów – wzrost z 10.7 do 15.0.
Skuteczność rzutów za 2 – z 53.6 proc. do 62.8.
Za 3? Z 36.4 na 47.2!
Straty? Oczywiście, że spadek – z 1.0 na mecz do 0.4.
Nawet przewinień kilka miesięcy przed 38. urodzinami były reprezentant Polski wymusza więcej niż 12 miesięcy wcześniej – średnio 5.1, najwięcej w długiej przecież karierze w PLK (pierwszy sezon to rozgrywki 2009/10 w barwach Polpharmy Starogard Gdański).
Najbardziej szokująca – mimo wszystko, bo przecież nie sposób Damiana Kuliga za całokształt jego kariery nie cenić – statystyka z jego udziałem pochodząca z trwającego sezonu? Zaledwie 10 graczy PLK ma obecnie wyższy średni EVAL (17.11) od niego. Nie ma z tym gronie żadnego Polaka.
Ba, żadnego innego nie ma w czołowej 20 najbardziej efektywnych statystycznie graczy PLK. Najwyżej – na 23. miejscu – plasuje się lider Anwilu, główny kandydat do nagrody MVP po pierwszych kilku tygodniach sezonu Michał Michalak (15.19). Dwaj kolejni rodzimi zawodnicy w tym zestawieniu to kolejni weterani – Dariusz Wyka (14/67) oraz Kamil Łączyński (14.60).
W niedzielny wieczór Kulig po raz kolejny zagrał lepiej niż dobrze – w ciagu 30 minut w meczu z Dzikami zdobył 16 punktów z 9 rzutów, do dorobku dokładając także po 5 zbiórek i asyst. W tym czasie zaliczył też dwa bloki, czyli o dwa więcej od o kilkanaście lat młodszego i kilka centymetrów wyższego Adriana Boguckiego (biorąc pod uwagę cały sezon w wykonaniu środkowego Śląska).
Stal ze świetnie spisującym się weteranem bez najmniejszych problemów odprawiła z kwitkiem Dziki, wygrywając aż 94:67. Oprócz Kuliga w zespole Andrzeja Urbana świetnie wypadli także Adas Juskevicius (21 punktów, 4 asysty), Aigars Skele (18 punktów) i Siim-Sander Vene (15 punktów, 34 za 3).
– Rywale byli bardziej agresywni. Grali od nas lepiej i bardziej chcieli tego zwycięstwa – przyznawał po meczu skrzydłowy Dzików Denzel Andersson, który z 18 punktami był najlepszym strzelcem gości.
– Jestem bardzo zawiedziony naszą postawą, bo wiedziałem, że trener Urban będzie korzystał z obrony strefowej. Nie wiedziałem, że od samego początku, lecz to nie ma żadnego znaczenia. Wybili nas nawet nawet z próby złapania rytmu, choć nie jest to kwestia tylko stricte koszykówki tak naprawdę. Nie chcę o tym na gorąco mówić – komentował zaskakująco enigmatycznie postawę swojej drużyny trener warszawian Krzysztof Szablowski.
W jego zespole fatalnie wypadł łapiący dopiero wspólny język z zespołem rozgrywający Nikola Radicević. Serb w ciągu 26 minut nie trafił żadnego z 7 rzutów z gry i miał więcej strat (5) niż asyst (3).
– Cieszymy się nie tylko ze zwycięstwa, ale także z tego, że odrobiliśmy z nawiązką straty z pierwszego meczu z Dzikami z Warszawy. Na koniec sezonu to też może okazać się ważne – cieszył się trener Urban.
Po tej wygranej Stal z bilansem 7-9 oderwała się od dolnych rejonów tabeli i traci już tylko punkt do zajmujących szóste miejsce Dzików.
W pierwszym niedzielnym meczu PGE Start okazał się lepszy od Arrivy Twardych Pierników, triumfując 79:71. Lubelska drużyna, zajmująca już od kilku tygodni miejsce w czołowej czwórce tabeli, przez cały mecz kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. W czwartej kwarcie goście z Torunia zdołali odrobić większość z kilkunastopunktowej straty, zbliżając się na cztery punkty, ale Start nie dał sobie wyrwać wygranej.
Nie po raz pierwszy w tym sezonie jego liderami byli Tyran De Lattibeaudiere (19 punktów i 10 zbiórek) oraz Courtney Ramey (18 punktów, 6 zbiórek). W zespole gości najwięcej punktów zdobył Dominik Wilczek (14 punktów, 8 zbiórek), a po 13 dołożyli Barrett Benson i Viktor Gaddefors.