Gdy w połowie czwartej kwarty wyraźnie przegranego 66:76 meczu z Zastalem Kamil Łączyński opuszczał boisko kulejąc w Hali Mistrzów zapanowała złowrogo brzmiąca cisza. Poważniejsza kontuzja kapitana i jedynego obecnie rozgrywającego włocławian byłaby dla lidera tabeli PLK ogromnym problemem. Na szczęście, jak zapewnia trener Anwilu, skończyło się tylko na strachu.
W środę lider PLK w Charleroi zagra ze Spirou w meczu 5. kolejki II fazy FIBA Europe Cup. Chcąc awansować do dalszych gier będzie musiał wygrać. Trener Anwilu zapowiada, że jego zespół przystąpi do tego meczu w pełniejszym składzie.
– W środę do gry powinien wrócić Justin Turner, a po meczu ze Spirou będziemy też rozmawiać z lekarzami na temat sytuacji Luke’a Nelsona – zapowiada Ernak. – Dziś Zastal wygrał zasłużenie, prezentując solidną koszykówkę. Energia z którą rozpoczęliśmy mecz była niewystarczająca. Fakt, że nie graliśmy w pełnym składzie nas nie tłumaczy. Ze względu na brak energii pudłowaliśmy rzuty na początku, przez co nie zyskaliśmy pewności siebie. Później pojawiły się nerwy i z zespołu, który zdobywa ponad 90 punktów przeistoczyliśmy się w taki, który uzbierał 66. Rywale mieli kilka zbyt łatwych okazji do zdobycia punktów, ale ostatecznie straciliśmy ich tylko 76 – dodawał turecki szkoleniowiec.
Turecki trener zapewnia, że wraz z konsultantem sportowym Anwilu Bronisławem Wawrzyńczukiem i prezesem klubu Łukaszem Pszczółkowskim nie siedzi z założonymi rękoma, czekając na powrót do gry Nelsona, któremu już dwukrotnie w tym sezonie odnowił się ten sam uraz.
– To nasze największe zmartwienie, bo przecież staraliśmy się go przywracać do treningów 5×5 i gry w meczach bardzo ostrożnie, a za każdym razem uraz się odnawiał. Przygotowujemy się na różne scenariusze – zapewnia Ernak.
– Jestem dumny ze swojej drużyny, bo pokazaliśmy w tym meczu wielki charakter, przede wszystkim w obronie. Po takim meczu aż chciałbym zostać w zespole dłużej, ale podpisany wcześniej kontrakt zobowiązuje mnie do powrotu do Portoryko. Będę jednak śledził dalsze losy Zastalu w tym sezonie – mówił Walter Hodge, który w pożegnalnym meczu w sezonie 2024/25 zdobył dla zielonogórzan 4 punkty, notując też 7 asyst.
– Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować naszym kibicom, z ich wsparciem odnieśliśmy wielkie zwycięstwo, bo przecież przed tym meczem nikt na nas nie stawiał. Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć nawet z najlepszymi drużynami PLK. Mam nadzieję, że będziemy dalej pracować tak ciężko i nie będzie do koniec naszych sukcesów. Dzisiaj naszym planem na mecz była twarda postawa w obronie i atakowanie rywala szybką grą, co nam się udało. Choć jednak też przyznać, że przeciwnicy trochę nam pomogli. Spudłowali wiele rzutów z dobrych pozycji po naszych błędach w obronie. Mamy jeszcze nad czym pracować – komentował wygraną swojego zespołu trener Zastalu Vladimir Jovanović.
W jego drużynie bardzo udanie zadebiutowali w sobotę rozgrywający Ty Nichols (14 punktów i 7 asyst) oraz środkowy Veljko Brkić (13 punktów).
– Nie lubię oceniać indywidualnie występów zawodników, ale trzeba pamiętać, że Ty wystąpił zaledwie po jednym treningu z zespołem. Veljko być może zagubił się w kilku akcjach, ale jestem przekonany, że obaj będą kluczowymi zawodnikami w drugiej części sezonu – mówi Jovanović, który w meczu z Anwilem nie korzystał z usług litewskiego skrzydłowego Evaldas Šaulysa. – To wynikało z planu taktycznego na ten mecz. Chcieliśmy napędzać tempo, a do tego potrzebowaliśmy innych graczy. Mam w składzie sześciu obcokrajowców, ale w meczach mogę korzystać tylko z pięciu. W kolejnym meczu Evaldas zagra – zapowiadał.
8 komentarzy
na środę dla Łączki szykowany jest chodzik….
Będzie grał o kulach w następnym meczu.
Mi się podoba ten etap, do którego Anwil doszedł sam, pracą i uporem.
Zajechali KŁ na śmierć. Za chwilę zmuszą do gry gościa, którego piąty raz, z uporem, nie chcą wyleczyć z kontuzji, a którego sami jego kibice nazywają porcelanowym.
Trener, obserwowany w time-outach, bezładnie się wścieka, gestykuluje i wrzeszczy, tocząc mgiełkę śliny, co doskonale znamionuje, po raz kolejny, bezradność w obliczu utraty prowadzenia i brak pomysłów, co zacz i o co chodzi, że nie wygrywamy.
W opiniach (podczytanych) kibiców da się wyczuć złość na sponsora za aktualne skąpstwo i niecheć do poratowania. Ee, to ostatnie to chyba niemożliwe… nie dorzucą do pieca?
W każdym razie, plany bulterierów wyglądają optymistycznie.
Anwil ma zdecydowanie najwyższy budżet w lidze… ale to i tak mało dla Ernaka. Już przed sezonem szykował sobie grunt pod ewentualne niepowodzenie mówiąc, że nigdy nie pracował w klubie z tak … niskim budżetem…
w oryginale powiedział dokładnie tak: „nigdy nie pracowałem w takim grajdole”
Specjalistę się poznaje jak ma mały budżet a on co ? Co chwilę wymienia zawodników i ciągle mu mało żal pl!!! Specjalista za dychę !!bardziej do kóz by się nadawał
Trener wirtuoz niczego nie pokaż absolutnie , mając taki budżet dwóch zawodników na każdą pozycję to jak dla mnie to piach i mól i dno
Mól jeden, a sweter cały dziurawy…