Atmosfera wokół zespołu Spójni już od kilku tygodni w Stargardzie gęstnieje. Niedzielny mecz półfinalisty poprzedniego sezonu nie przyciągnął do hali nawet 1000 widzów. Po pierwszych 20 minutach starcia z Czarnymi mogło się jednak wydawać, że kryzys związany z mało atrakcyjną i skuteczną grą zespołu w tym sezonie jeszcze raz uda się przynajmniej chwilowo zastopować. Gospodarze zdobyli 28 punktów w pierwszej kwarcie, kolejnych 28 dołożyli w drugiej i mimo nieszczególnie szczelnej defensywy, schodząc na przerwę mieli 11-punktową przewagę.
Gdy w połowie trzeciej kwarty Spójnia prowadziła z Czarnymi aż 69:52, wydawało się, że nie może jej się stać nic złego. Goście szybko rzucili pięć kolejnych punktów, ale po trafieniu Lorena Jacksona z dystansu trener Urlep natychmiast zareagował, prosząc o przerwę w grze.
Krwawienia swojego zespołu nie był jednak w stanie zastopować. W ciągu kwadransa kończącego mecz stargardzianie ostatecznie zdobyli zaledwie 14 punktów, tracąc aż 44. Słoweniec później długimi momentami nie reagował już na boiskowe wydarzenia. Fakt, że w drugiej połowie – mimo postępującej z minuty na minutę degrengolady w grze zespołu – nie wykorzystał nawet wszystkich przerw na żądanie, które mu przysługiwały też mówi sporo.
Pierwsze spekulacje o tym, że posada Słoweńca może być zagrożona pojawiały się jeszcze na przełomie listopada i grudnia, gdy Spójnia przegrała 5 z 7 meczów ligowych. Później zespół na chwilę jednak odżył. Z perspektywy czasu wszystko wskazuje jednak na to, że zwycięstwa z Kingiem i MKS były głównie efektem mniej lub bardziej chwilowej słabości tych rywali.
Wielkim orędownikiem zatrudnienia Andreja Urlepa w roli trenera Spójni był od początku debiutujący w tym sezonie w roli dyrektora sportowego klubu Wiktor Grudziński. Reakcja kibiców ze Stargardu po niedzielnym meczu i jemu także może dać jednak sporo do myślenia.
Podobnie jak fakt, że zespół nie zaczął grać lepiej, choć przechodzi kolejne zmiany w składzie. Trey Davis, który ostatni zastapił w składzie Ta’lona Coopera w niedzielę zdobył 19 punktów oraz po 6 asyst i zbiórek, ale też nie uratował drużyny przed kolejną porażką. Chaos, który panował w grze zespołu w kilku ostatnich minutach gry był momentami wręcz groteskowy.
– Cooper to dobry gracz, ale młody – nie był gotowy do gry na pozycji rozgrywającego. Davisowi brakuje natomiast jeszcze odpowiedniego przygotowania fizycznego – tłumaczył po meczu Urlep. – Ostatnich 15 minut było dla nas fatalne, ale nie możemy zapominać, że wcześniej było także dużo dobrego w naszej grze – dodawał.
W kolejnym meczu – z obecnym trenerem czy bez – Spójni będzie ciężko o przerwanie fatalnej passy. W sobotę do Stargardu przyjedzie rozpędzony mistrz Polski z Sopotu. Z naszych informacji wynika, że szefowie klubu wstępnie planowali dać Słoweńcowi szansę pracy jeszcze co najmniej do przerwy na turniej finałowy o Puchar Polski i grę reprezentacji (po meczu z Treflem Spójnia pojedzie jeszcze do Ostrowa). Planowane były też wstępnie kolejne zmiany w składzie zespołu – w grę wchodziło choćby pożegnanie z jednym z graczy podkoszowych z polskim paszportem. Plany mogą jednak ulec zmianie – także ze względu na to, że z podejrzeniem poważnej kontuzji jeszcze w trakcie pierwszej połowy do szpitala pojechał Wesley Gordon.
Jak nie idzie, to nie idzie.
Czarni dzięki wygranej z bilansem 8-8 dogonili zajmujące szóste miejsce w tabeli PLK Dziki Warszawa. Bardzo ważne rzuty trafiał dla nich wyrwany ze Stargardu latem zimnokrwisty Alex Stein (24 punkty, 9/12 z gry), który tym razem stworzył całkiem nieźle uzupełniający się duet obwodowy z Lorenem Jacksonem (22 punkty, 7 asyst, 8/17 z gry).
– To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, tym bardziej po odrobieniu 17-punktów straty. Koszykówka w obecnych czasach jest niebywale szybka i takie historie zdarzają się coraz częściej – cieszył się trener Czarnych Roberts Stelmahers.
Zespół ze Słupska już w najbliższy piątek podejmie Stal w hali Gryfii i stanie przed szansą, by po tym meczu po raz pierwszy w tym sezonie mieć na koncie więcej zwycięstw niż porażek.
9 komentarzy
miejsce Spójni piętro niżej w 1PLK
Co boli ubiegłoroczna porażka!!! Myślę, że jeszcze nie raz zaboli, bo Spójnia do 1PLK(jak napisałeś) się nie wybiera.
ja też jestem z Włocławka
trochę pokory i nie uważam żeby oni spadli do 1 ligi.
w tamtym roku nas pukneli w ćwierćfinale i to my płakaliśmy.
jest słabszy moment i tyle
inne zespoły w trudniejszej sytuacji
a inny zespół zasłużył na 1 ligę który cały czas grał na kredyt to powinno być kara
jak na Rumuna rozsądna wypowiedz
zaczynacie się tam powoli cywilizować
Dajcie Urlepowi zbudować skład do jego taktyki, a nie po niskobudżetowych zapowiedziach i transferach (tak niskobudżetowych, że aż z Spójni uciekł poprzedni trener) winicie trenera, który uratował Stargardowi tyłek. W składzie jest Gordon i kilku przypadkowych Amerykanów, polsko-izraelski nowicjusz z drugiej ligi izraelskiej, płaczący Kruzynski, kilka polskich nazwisk, które poza Kikowskim, z niczym się nie kojarzą. Kim ma Andrej grać? Z czego ma kręcić bata na inne drużyny? No sorry…
QED
pełna zgoda, Tomecki. Machowski odpuścił nie bez powodu. Władze klubu zrobiły mu kuku.
Za Machowskim, uwierzcie nikt w Stargardzie nie płakał, tak się nie robi, pomimo bardzo dobrych wyników. Zarząd nie miał za wiele do powiedzenia, zmieniła się władza w kraju i zmienił się zarząd pge (celowo z małych liter), który postanowił obciąć nam budżet, jedni mówią, że o połowę inni , że o jedną trzecią, Wolał pge pójść do Lublina. Tak czy siak, brakowało w kasie ponad 1 mln. Nowy Zarząd nie chce się zadłużać, to jest ok, ale z drugiej strony bez zainwestowania ,to ten sezon jest stracony. A p. Urlep jest do zwolnienia, nie ogarnia, to widzą nawet laicy. Bardzo źle prowadzi zespół w trakcie meczów, bez reakcji na to co się dzieje. Widać, że w zespole nie ma chemii. Niby Machowski przygotowywał zespół, ale „jego gracze” jakoś grają. Niby p. Urlep ratował tyłek, ale najgorszy transfer, to ten jeden jedyny JEGO, Ta’lna Coopera już nie ma w Stargardzie a to miała być podstawowa jedynka. Polsko izraelski nowicjusz jest objawieniem w tej lidze i w przyszłym sezonie, będzie grał za dużo większą kasę. I Panie Tomecki, czy wie Pan jaka jest taktyka A. Urlepa, bo na pewno nie solidna obrona? Wielki trener, duży szacun, ale chyba nie w tych okolicznościach.
Machowski zrobił to, co każdy, mający odrobinę szacunku do samego siebie. Nie tak się umawialiśmy, dziękuję, do widzenia, to jedyne, co człowiek przyzwoity może zrobić po olaniu przez partnera umowy. Zwłaszcza kiedy zrobiło się więcej od oczekiwań.
Ubolewam nad zachowaniem sponsorów, ale układanki polityczne w tych sprawach nie dotyczą tylko was.
Niemniej, czy ktoś naprawdę liczył, że przyjedzie Urlep i z tego co ma do dyspozycji coś poukłada? Naprawdę? Ja na wieść o tym uśmiechałem się tylko, z nostalgią, ale przytomnie. W głębi serca czułem podziw dla Andreja, że nie tylko nie zastyga na emeryturze, ale że i przytuli trochę eurasów za parę miesięcy, bo cały sezon to byłaby heca.
Przedziwne jest to przekonanie, że weźcie dobrego trenera, a on z byle czego wyczaruje. W jakiej niby dziedzinie życia to działa?
W rozważanie czy Urlep potrafi w „defence”, to nie wchodzę nawet, kolega rozumie, wrocławianinowi nie wypada. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje.