Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Michał Tomasik: Pańska reprezentacja grywa z Polską regularnie w ostatnich latach i regularnie wygrywa. Przed środowym ćwierćfinałem EuroBasketu możecie chyba zachować stoicki spokój?
Rasho Nesterović: Spokojni jesteśmy, ale nie możemy wyjść na boisko uśpieni. Polacy grają w tym turnieju świetnie, widziałem kilka ich spotkań. To groźna drużyna. Na pewno bardziej niebezpieczna od tej, z którą mierzyliśmy się rok temu w meczu o awans od igrzysk olimpijskich.
Będziecie jednak w środę murowanymi faworytami. Ale w 1/8 finału Serbowie też wydawali się pewniakami do zwycięstwa w starciu z Włochami. Boicie się ewentualnej porażki?
Strach nie jest tu odpowiednim słowem – przecież to tylko sport, od tego czy wygrasz czy przegrasz nie zależy niczyje życie. A mecz? Zawsze jest tak, że ktoś musi przegrać. W środę może się zdarzyć i tak, że przegramy my.
Na czym polega siła polskiej reprezentacji? Wiele komentatorów podkreśla rolę lidera naszej kadry Mateusza Ponitki. Pan też jest pod wrażeniem jego gry?
Oczywiście, on już w poprzednich latach grał świetnie, ale na tym turnieju jakby wskoczył na wyższy poziom. Albo i znalazł się od razu o dwa piętra wyżej. Wiem, że jest świetnym liderem i udowodnił, że może walczyć z najlepszymi.
Był pan zaskoczony, że dla takiego gracza, przynajmniej u progu sezonu, zabrakło miejsca w składzie drużyn, które w kolejnych rozgrywkach będą rywalizowały w Eurolidze?
Nie śledzę klubowych losów tego zawodnika, koncentruję się na reprezentacyjnych i tylko o nich mogę obecnie mówić. Prawdę powiedziawszy nawet nie wiedziałem, że Ponitka nie podpisał umowy w Eurolidze. Wiem za to, że w dwóch pierwszych meczach zagrał najpierw świetnie, a później słabiej. Ale później ustabilizował formę, odnalazł właściwy rytm i spisuje się doskonale.
Skoro już o polskich reprezentantach mowa – obserwuje pan grę w tym turnieju Olka Balcerowskiego?
Oj tak, to gracz, którego nie sposób nie zauważyć. Nie tylko ze względu na gabaryty. Naprawdę robi błyskawiczne postępy. Śledzę go już od jakiegoś czasu. Pamiętam, że przed poprzednim sezonem przeniósł się do serbskiej Mega Basket, prawda?
Prawda, choć sezon dokończył już w barwach swojego hiszpańskiego klubu z Gran Canarii. Później zgłosił się do draftu, lecz żaden z klubów NBA po niego nie sięgnął.
No i co z tego? To niczego nie przesądza. Spójrzmy na Manu Ginobiliego, z którym grałem przez kilka lat w San Antonio. Przecież Spurs wybrali go pod koniec drugiej rundy, z 57 numerem. Nikt szczególnie wówczas w niego nie wierzył, a Manu został członkiem Galerii Sław. Draft jest ważny, bo zabezpiecza finansowo zawodników wybranych w jego czołówce. Ale pod względem sportowym nie jest najistotniejszy. Później musisz udowodnić swoją wartość na boisku. Balcerowski na pewno wciąż ma na to szansę.
Czyli jest pan wyznawcą teorii, że nasz środkowy ma dopiero 22 lata, a nie już 22?
Oczywiście, bo wiem – chociażby po sobie – że wyżsi zawodnicy potrzebują więcej czasu, by dojrzeć do gry na najwyższym poziomie. Zalecam cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość – dajcie Balcerowskiemu czas. Na pewno jeszcze zrobi wielkie postępy. Przecież w Gran Canarii spotka Jakę Lakovicia, który – jestem o tym święcie przekonany – okaże się znakomitym trenerem. Znajdzie Balcerowskiemu dobrą rolę. Wasz zawodnik musi się na pewno wzmocnić fizycznie, tu ma jeszcze spore rezerwy. Poza tym brakuje mu tylko jednego – regularnej gry, doświadczenia. Spójrzcie jak szybkie postępy robi w trakcie EuroBasketu. Gra w Gran Canarii pod okiem Lakovicia, od którego może otrzymać sporą szansę gry, powinna waszego gracza przybliżyć do NBA.
Pan spędził w NBA kilkanaście lat, fizycznie nieco przypominając Balcerowskiego. Ale czasy się zmieniły – w NBA obecnie stawia się bardziej na połączenie siły i szybkość niż na rozmiary. Mimo tego uważa pan, że Balcerowski tam kiedyś trafi?
Moim zdaniem, to źle postawione pytanie: właściwe brzmi raczej „kiedy go ujrzymy w NBA?”. Talent ma, musi spełnić tylko dwa warunki: wykonać wiele pracy i nie narzekać na zdrowie. Wówczas będzie pewne, że prędzej lub później otrzyma szansę od jakiegoś klubu NBA.
Zaawansowane statystyki podpowiadają, że to właśnie postawa Balcerowskiego jest kluczowa dla sukcesów polskiej reprezentacji w tym EuroBaskecie. Zgadza się pan z tą sugestią?
Ciężko mi się do tego odnieść, bo nie widziałem wszystkich meczów Polaków. Jedno jest pewne – na poziomie fazy pucharowej takiego turnieju nie można wygrywać meczów bez dobrego zawodnika podkoszowego. Balcerowski na tej pozycji robi dla Polski różnicę. Fakt, że zameldowaliście się w ćwierćfinale jest tego najlepszym potwierdzeniem. Ale ostatecznie moim zdaniem o sukcesie i porażce w koszykówce częściej niż wiele osób sądzi nie decydują tylko najlepsi gracze, ale ci najsłabsi. Zdarzając się mecze, że jesteś tak słaby, a więc narażony na akcje rywali, jak słaby jest najsłabszy zawodnik, którego wystawiasz do gry.
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
2 komentarze
Ciekawa rozmowa. Dziękuję
[…] okiem Lakovicia, od którego może otrzymać sporą szansę gry, powinna go przybliżyć do NBA – przekonywał nas podczas EuroBasketu Rasho Nesterović, zawodnik pod względem warunków fizycznych nieco podobny do Balcerowskiego, […]